500 meczów Urbana

Mało jest ludzi, którzy uczestniczyliby w pół tysiącu ekstraklasowych gier. Od niedzieli w tym gronie jest trener Górnika Zabrze, Jan Urban.


Niedzielne spotkanie Lech – Górnik, jak wyliczyli piłkarscy statystycy, było meczem numer 500 w najwyższej klasie rozgrywkowej Jana Urbana.

Piłkarz i trener

Z tej liczby 248 meczów przypada na jego piłkarskie osiągnięcia, a 252 na trenerskie. To postać świetnie znana w futbolowym światku, nie tylko w naszym regionie. Piłkarskiego abecadła uczył się w Victorii Jaworzno, żeby na początku lat 80. znaleźć się w Zagłębiu Sosnowiec, gdzie w ówczesnej I lidze (ekstraklasie) grał regularnie, zaliczając 113 ekstraklasowych gier i zdobywając 23 bramki. Na utalentowanego, szybkiego i bardzo dobrze wyszkolonego pomocnika szybko zwrócili uwagę możni polskiego futbolu. W połowie lat 80. był bliski przejścia do Lecha, ale poznaniaków uprzedził silny wtedy sportowo i finansowo Górnik. Trafił do drużyny prowadzonej przez Huberta Kostkę. Okres jego gry w Zabrzu to pasmo sukcesów, okraszone trzema mistrzostwami i Superpucharem Polski. Wyjechał stamtąd do hiszpańskiej Osasuny, gdzie też jest jedną z klubowych legend. W „swoim” Górniku grał jeszcze wiosną 1998 roku. Ogólnie jego bilans w ekstraklasie jako piłkarza to 248 meczów i 78 bramek. Ostatnią z nich zdobył w kwietniu 1998 w wysoko wygranym (6:0) przez „górników” meczu derbowym z Odrą Wodzisław, kiedy pod koniec I połowy pokonał Pawła Primela.

Po zakończeniu kariery zajął się trenerką. Dziś jest jednym z najbardziej doświadczonych szkoleniowców w ekstraklasie, który z powodzeniem prowadził takie kluby, jak Legia Warszawa, Polonia Bytom, Zagłębie Lubin, Lech Poznań, Śląsk Wrocław i teraz Górnik Zabrze. Największe sukcesy odnosił w warszawskim klubie, z którym dwa razy wywalczył mistrzostwo i dwa razy Puchar Polski. Do tego na koncie ma Superpuchar Polski z Legią i z Lechem w 2016.

Na świeczniku

– Jak słyszałem przed meczem w Poznaniu, że będzie 500 plus, to się zdziwiłem i nie wiedziałem o co chodzi. Nie wiedziałem o tym, że po raz pięćsetny jestem w ekstraklasie, to zadanie dla statystyków. Nie wiem, kto był lepszy, czy Urban-piłkarz, czy trener? Na pewno zdecydowanie łatwiej jest po tej pierwsze stronie barykady. Bycie zawodnikiem, to wiele zależy od niego, natomiast trener, to coś zupełnie innego. Ta odpowiedzialność jest ogromna, bo przecież za każdą drużyną stoi rzesza kibiców. Wszyscy na ciebie patrzą, jesteś cały czas na przysłowiowym świeczniku. Powiem tak, cieszę się teraz z tej pracy, którą mam. Jak byłem zawodnikiem, to starałem się z tego korzystać garściami, podobnie jest i teraz w pracy szkoleniowca – podkreślał Jan Urban przed kamerami Canal +.

Trzeba dodać, że za 59-letnim szkoleniowcem udana, ale też trudna runda w Górniku. Po tym, jak po ponad 3 latach nieobecności w ekstraklasie znalazł zatrudnienie latem w Zabrzu, zdawał sobie sprawę i mówił, że czeka go dodatkowa odpowiedzialność. Wszyscy patrzą na jego osobę z dodatkową uwagą, pamiętając co osiągnął w górniczym klubie jako zawodnik. Choć początek pracy miał bardzo ciężki, bo przecież po dwóch pierwszych kolejkach i dwóch porażkach zabrzanie zamykali ligową tabelę. Teraz nastroje się inne. Górnik pod jego ręką zaczął grać, także z tymi najlepszymi punktował sprawiając kolejne niespodzianki i na wiosnę może patrzeć ze spokojem.

– Jak będziemy mieli podobny zespół na wiosnę, a będą nas oszczędzały kontuzje, to może być naprawdę fajny wynik – zaznacza trener Górnika.


LICZBA

269 PUNKTÓW za mecz z Lechem w InStat Index, który liczbowo ocenia grę piłkarzy, otrzymał skrzydłowy Górnika Robert Dadok i była to najwyższa ocena w zabrzańskiej jedenastce. Dadok zwłaszcza w końcówce starcia z liderem pokazał się z dobrej strony, dwa razy zagrywając dokładnie i celnie ze swojej prawej strony w kierunku Erika Janży.


Na zdjęciu: Za Janem Urbanem 500 meczów w ekstraklasie jako piłkarza i trenera.

Fot. Rafał Rusek/PressFocus