Podbeskidzie znów remisuje. Już czwarty raz z rzędu

Trener Adam Nocoń w trakcie meczu  z Pogonią Siedlce wielokrotnie mógł odnosić wrażenie, że taka gra jego podopiecznych w tym roku to normalka. Podbeskidzie od pierwszych minut przeważało i wydawało się, że musi mieć przełożenie w pozytywnym rezultacie dla bielszczan. Świetne okazje mieli chociażby Chmiel, który raz za razem niepokoił obronę Pogoni, czy Kozak, jeden z najaktywniejszych piłkarzy w meczu. Cóż jednak z tego, skoro znów nie kończyły się bramkami? Najbliżej gola Podbeskidzie było w 34 min, kiedy po uderzeniu Kozaka zza linii pola karnego piłka trafiła w poprzeczkę. Po raz kolejny zabrakło jednak szczęścia.

 

Druga połowa w wykonaniu Podbeskidzia już taka dobra nie była. Pogoń jakby przebudziła się po początkowych oszołomieniu, starając się zagrozić bielszczanom szybkimi kontrami. Skutki? Przeciętne. Siedlczanie mieli co prawda kilka okazji, jak na przykład strzał Piotra Mrozińskiego w 68 min, jednak nie były one na tyle zaskakujące, żeby pokonać Rafała Leszczyńskiego. Problem z konstruowaniem akcji miało natomiast Podbeskidzie, które nie potrafiło znaleźć sposobu na dobrze poukładaną defensywę gospodarzy.

 

Pogoń Siedlce – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0

sędziował: Mariusz Korpalski (Toruń).

Pogoń: Frąckowiak – Gordon, Wichtowski, Żytko, Ratajczak – Świerblewski (46. Kun), Mroziński, Polkowski (87. Czarnecki), Tomasiewicz, Bajdur (77. Płacheta) – Zjawiński.

Podbeskidzie: Leszczyński – Modelski, Bougaḯdis, Malec, Oleksy – Sierpina, Palawandiszwili (77. Wiktorski), Hanzel, Chmiel (75. Kolar), Kozak – Tomczyk (87. Kostorz).

żółte kartki: Mroziński, Ratajczak.