70 procent szans

Inter ma półfinał Ligi Mistrzów na wyciągnięcie ręki. Musi tylko i aż obronić zaliczkę z Lizbony.


Piłkarze Interu Mediolan, którzy w ostatnim ligowym meczu skompromitowali się i ulegli u siebie Monzy 0:1, myślami byli już ewidentnie przy rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W ubiegłym tygodniu „Nerazzurri” postawili się w znakomitej sytuacji. Wprawdzie wcale nie zagrali olśniewająco w Lizbonie, ale byli skuteczni, wykorzystali błędy przeciwnika i wygrali 2:0. To wręcz wymarzony wynik przed rewanżem na San Siro. Na wspomniany mecz ligowy trener Simone Inzaghi wymienił kilku piłkarzy, ale nie można powiedzieć, że dokonał rewolucji. Jeżeli chodzi o kluczowych graczy, to przed drugim meczem z Benfiką odpoczywali Lautaro Martinez, Francesco Acerbi, Marcelo Brozović i Edin Dżeko. Wszyscy w starciu z Monzą weszli na boisko z ławki. Nie grał z kolei Milan Skriniar. Filar obrony Interu nie wystąpił już jednak w pierwszym meczu o półfinał LM z powodu problemów z plecami i z tego samego powodu zabraknie go również na boisku dziś.
Inter może nie prezentuje się ostatnio wybitnie, a w Serie A wręcz fatalnie, bo przegrał 4 z 5 ostatnich meczów, ale szansę na półfinał LM ma gigantyczną. Na 70 procent ocenia ją były legendarny właściciel klubu Massimo Moratti, dziś prezes honorowy Interu, który jednocześnie zastrzegł, że gdyby nadal był decyzyjny w klubie – swoje większościowe udziały sprzedał w 2013 roku – to Simone Inzaghi… nie byłby już trenerem zespołu.

– Zazwyczaj zwalniałem szkoleniowców po 3-4 porażkach. Czy teraz postąpiłbym podobnie? Chyba tak, ale nie mam wątpliwości, że to byłby błąd. Myślę, że mamy 70 procent szans na awans. Ale 70 procent w Lidze Mistrzów, to… nic – powiedział w swoim stylu Moratti, który zawsze uchodził za człowieka pełnego sprzeczności. To za jego rządów w klubie Inter po raz ostatni – w 2010 roku – grał w półfinale. Przypomnijmy, że w tym samym roku po raz ostatni zdobył Puchar Europy.

Teraz do powtórzenia tamtego, wspaniałego wyniku za kadencji Jose Mourinho, jeszcze bardzo daleka droga. Tym bardziej, że Portugalczycy odgrażają się. Roger Schmidt, niemiecki trener Benfiki, nadal utrzymuje, że jego zespół nie powinien przegrać pierwszego meczu i ma spore szanse, by awansować do półfinału, choć w weekend „Orły” doznały sensacyjnej porażki w lidze portugalskiej. Uległy na wyjeździe drużynie środka tabeli – Chaves. Przypomnijmy, że przed meczem z Interem, Benfica przegrała klasyk z Porto, a więc ma na swoim koncie trzy porażki. Co ciekawe, pod wodzą Schmidta wcześniej, tzn. od początku tego sezonu, ekipa z Estadio da Luz przegrała… jeden mecz. Kryzys przyszedł zatem w niezbyt dobrym momencie, bo po losowaniu ćwierćfinałów wydawało się, że „Orły” mają realną szansę na półfinał LM. Pierwszy w historii, bo po raz ostatni w najlepszej czwórce najbardziej prestiżowych rozgrywek europejskich Benfica zagrała w 1990 roku, czyli jeszcze w erze Pucharu Europy. W tamtej edycji brał udział również Inter, który jednak sensacyjnie odpadł w 1/8 finału z Malmoe FF, a lizbończycy dotarli do samego finału, w którym musieli uznać wyższość innego klubu z Mediolanu, AC Milan. Benfica w tym sezonie LM grała już i wygrała we Włoszech. W fazie grupowej pokonała 2:1 Juventus Turyn, ale taki rezultat nie da jej dziś awansu do upragnionego i wyczekiwanego od 33 lat półfinału.

Ćwierćfinał Ligi Mistrzów

Inter Mediolan – Benfica Lizbona

Sędzia – Carlos del Cerro Grande (Hiszpania).

Pierwszy mecz 2:0.


Na zdjęciu: Inter Mediolan, tylko i aż, musi obronić solidną zaliczkę z Lizbony. Wtedy, po 13 latach przerwy, zagra w półfinale LM.
Fot. SOPA Images/PressFocus