Raków wraca na zwycięski trop

Futbolowych fajerwerków przy Limanowskiego nie oglądano. Była za to konsekwencja w grze, która zaprowadziła Raków do wygranej.

Spotkanie w Częstochowie rozpoczęło się z drobnym opóźnieniem.  Chwilę potem rozpoczął się majowy „prysznic” z nieba. Lepiej podziałał on na przyjezdnych, bo rychło trafili oni do częstochowskiej bramki z rzutu karnego. W na pozór niegroźnej sytuacji w polu karnym faulowany był obrońca Stomilu Łukasz Sołowiej. I sędzia, ku zaskoczeniu części publiczności, wskazał na jedenasty metr. Na dodatek żółty kartonik obejrzał faulujący, Rafał Figiel. Pewnym egzekutorem rzutu karnego był Artur Siemaszko.

– Dla mnie tego rzutu karnego nie było. Dlatego tak mocno protestowałem u sędziego. Arbiter swoją decyzją po prostu nas skrzywdził – przekonywał filar obrony gospodarzy, Andrzej Niewulis.

To trafienie dla olsztynian wyraźnie rozdzieliło w tym spotkaniu role. Goście cofnęli się do obrony, koncentrując się na wyprowadzaniu kontrataków. Tych było jednak jak na lekarstwo. Częstochowianie z minuty na minutę zyskiwali przewagę. W 16 min groźnie uderzał z rzutu wolnego Krystiana Wójcik. Pomocnik Rakowa, i występujący po raz pierwszy w tej rundzie od pierwszej minuty eks-legionista Miłosz Szczepański, mieli dużą ochotę do gry. I efekty zaczęły być widoczne. W 26 min czerwono-niebiescy ponownie bili rzut wolny. Tym razem krótko rozegrany stały fragment gry wykańczał uderzeniem Rafał Figiel. Piłka jednak i w tym przypadku przeleciała nad poprzeczką.

Kolejne minuty przyniosły całą serię stałych fragmentów gry. Po jednym z nich groźnie główkował Jose Embalo. Jednak dopiero dośrodkowanie z rzutu rożnego z 35 min przyniosło podopiecznym Marka Papszuna upragnione wyrównanie. Tym razem do „wrzutki” Figla najwyżej wyskoczył Łukasz Łabojko, nie dając najmniejszych szans Michałowi Leszczyńskiemu.

Po zmianie stron obraz meczu niewiele się zmienił.  W 57 min świetnym długim podaniem popisał się Szczepański.  Malinowski zagubił się jednak w dryblingu, potem padł na murawę, szybko się z niej jednak podniósł, ale po bramkowej sytuacji zostało tylko wspomnienie. W 62 min bliski wyprowadzenia swojego zespołu na prowadzenie był Andrzej Niewulis, ale jego strzał głową nie trafił w światło bramki.

W 71 min Raków rozegrał wręcz koronkową akcję. Będący po prawej stronie Szczepański ruszył z piłką przy nodze zdecydowanie do przodu. Błyskawicznym podaniem obsłużył Embalo, który zagrał do rezerwowego Dariusza Formelli. Ten nie miał najmniejszych kłopotów z pokonaniem Leszczyńskiego.

Stomil nie kwapił się do przyśpieszenia gry i do wyrównania. W końcówce Raków mógł więc pokusić się o trzecie trafienie, lecz Adam Radwański tym razem został powstrzymany przez Leszczyńskiego.

Raków Częstochowa – Stomil Olsztyn 2:1 (1:1)

0:1 – Siemaszko, 6 min (karny)

1:1 – Łabojko, 35 min,

2:1 – Formella, 70 min

Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów: 2892.

RAKÓW: Szumski – Łabojko, Niewulis, Góra – Mondek, Szczepański (74. Radwański), Figiel, Radwański, Wójcik (60. Formella), Malinowski – Embalo (80. Mesjasz).

STOMIL: Leszczyński – Kuban, Baranowski, Sołowiej, Szywacz – Zając, Karankiewicz, Stromecki (64. Biedrzycki), Lech (73. Ramirez), Głowacki (59. Tanczyk) – Siemaszko.

żółte kartki: Figiel, Embalo – Karankiewicz, Biedrzycki, Baranowski.