Jakub Szmatuła nie popada w hurraoptymizm

Taki był mecz z Arką. Można powiedzieć, że Piast idealnie wykorzystał moment, w którym przyszło im grać z gdynianami. Jeśli rywale myślami byli przy finale Pucharu Polski, to… ich problem. – Ostatni raz tak wysoko wygraliśmy za czasów trenera Angela Pereza Garcii. To był pierwszy mecz tego trenera w Piaście i jego marynarka fruwała. Nie chcę popadać w hurraoptymizm, ale myślę, że to jest dobry prognostyk przed końcówką sezonu. Myślę, że to zwycięstwo podbuduje nas przed pozostałymi spotkaniami – mówi Jakub Szmatuła, który także twardo stąpa po ziemi. – Do wszystkiego trzeba podchodzić z pokorą, bo ciężko pracujemy, aby osiągać dobre wyniki. Czasami nie wychodzi, ale mamy świadomość tego, że nie jest łatwo. Mamy dobrą drużynę, w którą cały czas wierzę i myślę, że z kolejki na kolejkę będzie coraz lepiej. Nie popadamy jednak w hurraoptymizm – dodaje Szmatuła.

36-letni zawodnik po raz kolejny w tym sezonie dołożył cegiełkę do utrzymanie. W Gdyni obronił rzut karny wykonywany przez Mateusza Szwocha, który do piątku nie pomylił się w ekstraklasie z jedenastego metra. – Cieszę się, że pomogłem chłopakom w trudnym momencie. Jeżeli Mateusz Szwoch wyrównałby rezultat tuż przed przerwą, to różnie mogłoby to być. Utrzymałem nas w grze, a to jest najważniejsze. Później zdobyliśmy jeszcze cztery bramki i kontrolowaliśmy mecz. Nie pozostaje nam nic innego, jak się cieszyć – kończy Szmatuła.

Gliwiczanie kolejny krok do utrzymania mogą wykonać w najbliższą sobotę, w drugim wyjazdowym meczu z Sandecją Nowy Sącz.