77-letnia tradycja i pomysły na przyszłość

Seniorzy Unii Oświęcim walczą o pozycję „Top trzy” w IV lidze, a akademia wychowuje reprezentantów Polski juniorów.


Wprawdzie młodym kibicom nazwa Unii Oświęcim kojarzy się głównie z sukcesami hokeistów, pływaków i łyżwiarzy figurowych, ale futbol znacznie mocniej zakorzeniony jest w tradycji klubu znad Soły. To właśnie od sekcji piłki nożnej w 1946 roku rozpoczęła swoją działalność Syntetyka, który 3 lata później przekształcona została w Unię. Jej największe osiągnięcia to dotarcie do 1/8 Pucharu Polski w 1965 roku oraz kilkukrotna rywalizacja w III lidze, z którą ostatni raz oświęcimianie mieli kontakt 30 lat temu.

– Znamy naszą 77-letnią historię, bo większość działaczy i spora grupa zawodników kontynuuje rodzinne tradycje – mówi były zawodnik i trener, a obecnie prezes Marcin Barciak. – Nie oglądamy się jednak za siebie, ale staramy się z optymizmem spoglądać w przyszłość. Mamy nowy zarząd, który działa od trzech miesięcy i stawia przed sobą nowe wyzwania i ma ambitne cele. Chcemy odbudować wizerunek naszego klubu i piłki nożnej w naszym mieście oraz przyciągnąć kibiców na wydarzenia sportowe na stadionie MOSiR-u, na mecze, na pikniki. Nie ukrywamy, że w ostatnich latach frekwencja mocno spadła, a biorąc pod uwagę zainteresowanie sportem w naszym mieście uważamy, że stać nasz klub piłkarski również na stworzenie ciekawych widowisk i pozyskanie sponsorów. Może nie „przebijemy” hokeja, bo to jest nasza korona dyscyplina w mieście, ale uważam, że możemy chociaż część tych kibiców przyciągnąć także na nasze trybuny i zapewnić im dobrą zabawę oraz dużo sportowych emocji.

Z ojca na syna

Mówiąc o kontynuowaniu rodzinnych tradycji prezes Unii miał na myśli nie tylko swoje sportowe korzenie. Ich wizytówką jest bez wątpienia Jakub Snadny, którego ojciec Henryk był wieloletnim zawodnikiem, a następnie trenerem oświęcimskiego klubu i niezwykle lubianym oraz szanowanym człowiekiem oddanym piłce nożnej. 33-letni kapitan IV-ligowej drużyny jako 15-latek ruszył wprawdzie z Unii w piłkarski świat, zaliczając między innymi 7 występów w ekstraklasie w barwach Cracovii, czy 13 spotkań w II lidze w barwach Zagłębia Sosnowiec, ale ostatecznie wrócił do swojego macierzystego klubu.

– Historia zatoczyła koło – twierdzi Jakub Snadny. – Tu zaczynałem swoją piłkarską przygodę i tu ją już chyba zakończę. Kultywując rodzinne tradycje staram się też dbać o atmosferę w naszym zespole i nie będę oryginalny gdy powiem, że mamy w szatni paru – nazwałbym to – „asów” odpowiedzialnych za to, żeby było i trochę szydery, i pełna mobilizacja, czyli to co w dobrej piłkarskiej szatni powinno być.

Doświadczeni ciągną młodzież

Obok Jakuba Snadnego w roli kontynuatora rodzinnych tradycji oraz doświadczonego nauczyciela młodzieży jest Michał Szewczyk. 30-letni zawodnik, razem ze starszym bratem Kamilem, okrężnymi co prawda drogami, doszli jednak w końcu do klubu, z którego ich ojciec Mieczysław wystartował do 263 występów ekstraklasie zwieńczonych zdobyciem mistrzostwa Polski z Ruchem Chorzów w 1989 roku.

– Jeszcze nie powiedziałem swojego ostatniego słowa, ale myślę, że korespondencyjnej rywalizacji z tatą już raczej nie wygram – z uśmiechem zapewnia piłkarz mając 22 występy w ekstraklasie w barwach Wisły Kraków i Ruch Chorzów oraz 2 spotkania w kwalifikacjach Ligi Europy. – W tej chwili koncentruję się jednak na grze w IV lidze, w której razem z Arkiem Czaplą jesteśmy najlepszymi strzelcami naszej drużyny. Nie znaczy to jednak, że rywalizujemy ze sobą. Raczej trzeba powiedzieć, że dobrze współpracujemy i się uzupełniamy, a w dodatku obaj wiemy, że najważniejsza jest drużyna. Jesteśmy zadowoleni ze swojego miejsca w tabeli i z tego, że doświadczeni zawodnicy ciągną młodzież, która jest dość liczna. Duży postęp w rundzie jesiennej zrobił Igor Lewandowski i mam nadzieję, że zarówno on, jak i pozostali młodzi piłkarze również wiosną pokażą się z jak najlepszej strony. W rundzie rewanżowej najbardziej czekamy na mecze z najbliższymi sąsiadami: LKS-em Jawiszowice i Beskidem Andrychów oraz liderem Wiślanami Jaśkowice. Z każdym rywalem będziemy grać o 3 punkty i myślę, że „Top trzy” w naszym wykonaniu jest realne.

Drużyna bezkompromisowa

O to, żeby ambitne plany oświęcimskich piłkarzy nabrały realnych kształtów dba trener Marek Kołodziej, który od 4 lat prowadzi Unię, stawiając na wychowanków.

– Zimą doszli do naszego zespołu bramkarz Filip Lichański i junior Igor Zieliński, czyli nasz wychowanek. Wrócił do klubu z SMS-u Oświęcim, w którym był przez rok i jest w pierwszym zespole – wylicza szkoleniowiec Unii. – Ubył tylko Kacper Kikla więc można powiedzieć, że zmiany były kosmetyczne. Nie zmieniło się natomiast nasze nastawienie. Staramy się grać w piłkę. Pomysł jest taki, żeby prowadzić grę, co różnie nam wychodzi w zależności od rywala, ale taka jest nasza filozofia. Naszym celem jest wprowadzanie młodzieży do pierwszego zespołu, a nie wyobrażam sobie sytuacji, w której młody zawodnik wchodzi na boisko, a my kolokwialnie mówiąc kopiemy piłkę do przodu. Zawsze gramy odważnie i o całą pulę co widać po wynikach, bo w rundzie jesiennej mieliśmy bilans 8 zwycięstw, 2 remisy i 7 porażek, co świadczy o tym, że jesteśmy drużyną bezkompromisową.

Wychowankowie pną się w górę

O tym, że warto inwestować w swoich wychowanków oświęcimianie w ostatnich 20 latach, albo mówiąc inaczej w XXI wieku, przekonali się już kilka razy. W 2003 roku musieli startować od klasy B i pod wodzą prezesa Janusza Chwieruta – obecnego prezydenta Oświęcimia oraz trenera Henryka Snadnego ruszyli do przodu i po 13 latach wrócili do IV ligi. W niej korzystając z „legii cudzoziemskiej” wspięli się nawet na podium, ale przyszedł czas stawiania na oświęcimian i rozpoczął się etap rozwijania akademii.

– Zaczynamy szkolić od przedszkola, bo zajęcia prowadzimy nawet dla czterolatków – wyjaśnia Adrian Pietraszko, trener koordynator grup młodzieżowych. – Mamy już ponad 15 grup treningowych, w których kilkunastu odpowiednio wykwalifikowanych trenerów prowadzi zajęcia. Naszą wizytówką jest zespół trampkarzy, grający w I Lidze Wojewódzkiej C1. Oczywiście wiemy, że w piłce młodzieżowej wynik nie jest najważniejszy, ale to jest wyznacznik naszej pracy, której efektem jest też rozwój indywidualności. Możemy się pochwalić zawodnikami, którzy trenowali u nas od najmłodszych lat, takimi jak Gabriel Kirejczyk z rocznika 2003, który trafił do Piasta Gliwice i ma już za sobą debiut w ekstraklasie oraz Karol Dziedzic z rocznika 2005, regularnie występujący w II-ligowej Garbarni Kraków, a także grający w reprezentacji Polski U-18. To nas cieszy, bo naszym priorytetem jest właśnie rozwój zawodników i naszego klubu.

Na dobrej drodze

Na razie w tabeli IV ligi oświęcimianie plasują się na 8. miejscu ze stratą 6 punktów do podium, a w sobotę czeka ich wyjazdowa potyczka z zajmującą 15. pozycję Radziszowianką. Nic więc dziwnego, że kibice klubu znad Soły liczą na komplet punktów, natomiast działacze stawiają sobie za cel numer jeden rozbudzić w Oświęcimiu „modę na piłkę”. W tym celu 1 kwietnia zorganizowali spotkanie Klubu Biznesu i gościli na stadionie władze miasta na czele z Prezydentem Oświęcimia Januszem Chwierutem, prezesem klubu w latach 2002-2011 oraz Starostą Oświęcimskim Andrzejem Skrzypińskim i Wicestarostą Oświęcimskim Pawłem Kobieluszem, byłym ekstraklasowym hokeistą i sędzią.

Wśród przyjaciół i ludzi życzliwych działacze nowego zarządu mieli więc okazję podziękować poprzedniemu zarządowi oraz możliwość zaprezentowania pomysłu na przyszłość. Dopisali także kibice, którzy wypełnili historyczną trybunę i dopingowali zawodników. Zabrakło wprawdzie sukcesu sportowego, bo tydzień temu Unia przegrała 0:2 z Orłem Ryczów, ale nie zmieniło to optymistycznego nastawienia tych wszystkich, którzy wierzą, że piłka nożna w Oświęcimiu jest na dobrej drodze.


Fot. slzpn.pl