90-latek z jednym marzeniem

Władysław Wtorek chce dożyć powrotu GKS-u Tychy do ekstraklasy.


Władysław Wtorek w minioną niedzielę świętował podwójnie. W Dniu Dziadka miał też swoje 90. urodziny, więc nie mogło zabraknąć gratulacji i życzeń zarówno od najbliższych, jak i od całej rodziny piłkarskiej, szczególnie tej z trójkolorowym trójkątem w sercu.

– Gdy w 1971 roku powstał GKS Tychy, zostałem jego członkiem i z każdym rokiem angażowałem się coraz bardziej – mówi Władysław Wtorek. – W 1980 roku zostałem członkiem prezydium zarządu, a w 1990 roku prezesem urzędującym i ratowałem sekcję piłki nożnej w klubie, który chciano rozwiązać. Z tamtego czasu pozostał mi zresztą w pamięci najpiękniejszy moment z mojej działalności, gdy nasza drużyna – oparta na juniorach-wychowankach: Krzyśku Bizackim, Radku Gilewiczu, Jarku Zadylaku oraz innych naszych zawodnikach – w 1992 roku wywalczyła awans na zaplecze ekstraklasy.

Walka do końca, w sytuacji gdy wydawało się, że już wszystko zostało stracone, dała nam sportowy sukces i ogromną radość, choć warunki były bardzo trudne; brakowało pieniędzy, nie było nawet ciepłej wody, wyłączano nam prąd. Po awansie jeszcze przez rok byłem wiceprezesem i kierownikiem sekcji.

Po zakończeniu działalności w klubie Władysław Wtorek przez 15 lat udzielał się w Okręgowym, a następnie Śląskim ZPN, jako wiceprzewodniczący Wydziału Dyscypliny. – Piłka nożna przez te wszystkie lata dała mi wiele przyjemnych chwil, których jednak ciągle mi mało – dodaje wierny kibic, obecny na wszystkich domowych meczach tyszan. – Dlatego na 90. urodziny życzyłem sobie awansu mojego ukochanego GKS-u do ekstraklasy, bo znowu chciałbym przeżywać takie emocje jak w 1976 roku. Wtedy walczyliśmy o mistrzostwo, którego byliśmy bardzo blisko, ale skończyło się srebrnym medalem.

– Często wspominamy te momenty z autorami tego największego sukcesu w historii klubu. Kazikiem Szachnitowskim, Marianem Piechaczkiem, Leszkiem Olszą, Gienkiem Cebratem, Stefanem Aniołem, Zbyszkiem Janikowskim, Heńkiem Tuszyńskim i Jurkiem Kubicą, jak przyjeżdża z Niemiec. Spotykamy się regularnie na meczach i dyskutujemy o ich następcach, dość częstp – niestety – narzekając na to jak grają. Marzę jednak, żeby dożyć tego dnia, w którym GKS Tychy znowu zagra w elicie – kończy Władysław Wtorek.


Na zdjęciu: Mimo sędziwego wieku Władysław Wtorek nie opuszcza żadnego domowego meczu tyszan.

Fot. Dorota Dusik