A tu trzeba grać puchar…

Musimy zejść praktycznie do podstaw i solidnie potrenować, by odbudować formę fizyczną. Najlepszy do tego byłby solidny okres przygotowawczy… – słowa Dariusza Dudka, wygłoszone na konferencji po meczu z Wartą Poznań, były tyleż dramatyczne, co zaskakujące.

„Fizyczność” do poprawy?

Dramatyczne, bo jeśli diagnoza szkoleniowca jest prawdziwa, to… trudno myśleć o takiej odbudowie w kontekście trzech dni, tygodnia czy dwóch. A grać trzeba – do początków grudnia – i punktów do pogubienia sporo. „Żebyśmy tylko tej pucharowej wygranej w karnych z Pogonią jeszcze nie żałowali” – można było usłyszeć w sobotni wieczór przy Bukowej. Trzeba w środę grać z Jagiellonią, potem przejechać kilkaset kilometrów, i w sobotę stanąć naprzeciw Bytovii. To scenariusz niezbyt sprzyjający fizycznej odbudowie drużyny.

Zaskakujące – bo to wskazanie może nie wprost, ale też w sposób niezbyt zawoalowany – na „grzech zaniedbania” w wykonaniu poprzednika na trenerskim stołku. W środowisku szkoleniowców nieczęsto się tego typu „pokazanie palcem” spotyka. Inna rzecz, że obecny opiekun GieKSy znajduje argumenty na obronę swojej tezy. – Jesteśmy w każdej sytuacji spóźnieni do piłki w stosunku do rywala – zauważał Dariusz Dudek; obserwacje z trybun – prawdę mówiąc – są identyczne. – A poza tym nie mam dziś do dyspozycji takiej kadry, jakiej bym sobie życzył – dodawał. Przy czym – jak należy to rozumieć – bardziej na myśli miał dolegliwości i urazy wykluczające niektórych podopiecznych z gry. Wypadł w sobotę Adrian Frańczak, pod znakiem zapytania stoi środowy występ Damiana Michalika (uraz mięśniowy).

Błąd w doborze?

– Błąd popełniony został na etapie doboru zawodników do tej drużyny – jeden z byłych dyrektorów sportowych GieKSy też mówi o obecnej kadrze katowiczan, ale w zupełnie innym kontekście: dopasowywania kontraktowanych latem piłkarzy do stylu, jakim grać miał zespół. Nie on jeden wśród naszych rozmówców kryje się za zasłoną anonimowości. Jeden z byłych trenerów (co można zrozumieć: pracuje dziś w innym klubie) – też; wnioski z obserwacji meczów katowiczan ma natomiast podobne. – Zawiódł najpierw dobór ludzi, a potem… środków treningowych, adekwatnych do ich możliwości – tłumaczy. – Szczególnie kiepsko wygląda konstrukcja linii obrony.

W tejże – poza Jakubem Wawrzyniakiem, który przecież (co sam przyznał) nie przepracował z jakimkolwiek zespołem ani jednego dnia w letnim okresie przygotowawczym – wciąż pewne miejsce ma na przykład Wojciech Lisowski, choć (zwłaszcza w ostatnim czasie) raz za razem popełnia błędy skutkujące stratą gola. Wobec urazu Mateusza Kamińskiego, wykluczającego go z gry do końca rundy (artroskopia), błędem jawi się rozstanie w ostatnim dniu okienka z innym stoperem, Tomaszem Midzierskim. Kompletnie niewykorzystany jest Simon Kupec; broni się jedynie transfer Tymoteusza Puchacza – ale to przecież transakcja z gatunku „za pięć dwunasta”.

Rachunek sumienia

Można się z owymi opiniami nie zgadzać – zwłaszcza że anonimowe – ale przecież paru „usterek” transferowych nie sposób nie zauważyć. O Kupcu było powyżej; 21 minut Konrada Andrzejczaka w dotychczasowych 16 kolejkach też stawia pod znakiem zapytania – na ten moment – zasadność tej umowy. Podobnie jak – hm… – „sportowa sylwetka” Grzegorza Piesio; jak w każdym klubie, tak i przy Bukowej, jest regulamin określający wysokość kar za nadmierną tkankę tłuszczową…

– Uznałem, że w przypadku pionu sportowego właściwym okresem rozliczeniowym będzie pół roku. Spodziewam się więc od dyrektora stosownego raportu po rundzie jesiennej, który będzie jedną z przesłanek decyzji również co do jego osoby – tę wypowiedź prezesa Marcina Janickiego z piątkowego briefingu medialnego cytowaliśmy już na naszych łamach. Kontrakt Tadeusza Bartnika z GieKSą kończy się z końcem roku; niewykluczone jednak, że… nie zostanie wypełniony. O ewentualnych kandydatach na jego następcę w poniedziałek rozmawiano nawet nie tyle w klubie, co „w gabinetach właścicielskich”. Nazwisk i pomysłów parę padło, choć… może nie do końca zaskakujących, skoro wymienia się (nie po raz pierwszy) Wojciecha Osyrę czy Piotra Mrozka.