Abramowicz kontra Abramowicz bez rodzinnych sentymentów

Takie sytuacje zawsze są szczególne. Dzisiejszego popołudnia w Głogowie (16.00) mają szansę zmierzyć się bracia Abramowiczowie. Mateusz (rocznik 1992) to w tym sezonie podstawowy bramkarz Chrobrego, zaś Dawid (1991) jest etatowym lewym obrońcą GKS-u Tychy. Dotąd o punkty rywalizowali bezpośrednio po przeciwnych stronach barykady tylko dwukrotnie. I… odgrywali w tych meczach ważne role. Ważne – co (niestety dla nich) nie oznacza, że pozytywne.

Prosto do rodziców

Pierwszy raz zespoły braci Abramowiczów zmierzyły się 15 czerwca 2013, w ostatniej kolejce drugiej ligi zachodniej. Pewna awansu Chojniczanka – z Dawidem w składzie – podejmowała bardzo dobrze spisujący się wiosną, ale walczący już tylko o umowną pietruszkę MKS Kluczbork. Bramki drużyny z Opolszczyzny strzegł Mateusz. W doliczonym czasie gry, przy stanie 1:1, w sytuacji sam na sam sfaulował jednego z miejscowych, za co ujrzał czerwoną kartkę. Z rzutu karnego do siatki trafił Tomasz Mikołajczak i to gospodarze – a wraz z nimi Dawid Abramowicz – sięgnęli po pełną pulę.

– Spokojnie wystarczyłaby żółta kartka, ale sędzia dał czerwoną, bo najwidoczniej chciał sobie notę podnieść. Opuszczając boisko, zobaczyłem naszych rodziców na trybunach. Poszedłem prosto do nich i wspólnie patrzyliśmy, jak drużyna Dawida pakuje nam zwycięskiego gola – wspominał tę sytuację Mateusz. Starszy z braci dodaje: – To była ostatnia kolejka, więc podeszliśmy do tego na spokojnie, ale później dogryzałem bratu, bo wygraliśmy ten mecz. Kiedy tylko chciał mi „wbić szpilkę”, przypominałem mu tamten wynik. I od razu miałem spokój – uśmiecha się Dawid.

Kariery wróżono innym

Po raz drugi Abramowiczowie zmierzyli się w tym sezonie; w drugiej kolejce GKS zremisował u siebie z Chrobrym. W znacznie lepszym humorze murawę opuszczał Mateusz, który zanotował wtedy debiut w głogowskiej bramce. Już po pierwszym spotkaniu zluzował między słupkami Sławomira Janickiego i – jak się okazało – miejsca nie oddał aż do dziś. Pierwszy ligowy występ w nowym klubie miał udany m.in. dzięki… bratu. W doliczonym czasie gry Dawid w mało odpowiedzialny sposób, walcząc w polu karnym z Damianem Kowalczykiem, zagrał piłkę ręką i sprokurował karnego, którego wykorzystał Przemysław Trytko. W „bratobójczych pomyłkach” jest więc 1:1. Dziś jeden i drugi „Abram” pewnie życzy sobie (no i bratu!), by jeśli ktoś z nich miał odegrać ważną rolę – to tylko w znaczeniu pozytywnym.

Bliżej rodzinnego domu występuje dziś Mateusz. Bracia wychowali się w Brzegu Dolnym, który od Głogowa dzieli raptem 70 kilometrów. Tam wspólnie występowali w klasie okręgowej, potem ich drogi się rozeszły.

– Nie ma co ukrywać, że w młodszych kategoriach to brat uchodził za bardziej utalentowanego. Jeździł regularnie na kadrę wojewódzką. Potem co prawda odbiegał wzrostem od innych, ale udowodnił, że to się nie liczy i mając 185 cm też można doskonale zamykać za sobą bramkę. Ja mogłem go tylko gonić; zresztą – goniłem resztę. Patrząc na naszą ekipę z Brzegu Dolnego, na szczeblu centralnym zostaliśmy już tylko w trójkę: my z bratem oraz Kornel Osyra z Miedzi Legnica. To innym, a nie mnie, wróżono niesamowite kariery, ale życie potoczyło się inaczej – opowiadał niedawno Dawid na łamach „Sportu”.

Domowa konsternacja

Co ciekawe, obaj bracia bronili barw Śląska Wrocław i Bruk-Betu Termaliki Nieciecza – tyle że w różnych okresach. W ekstraklasie zadebiutował jednak tylko bramkarz, wiosną 2016 roku notując 10 spotkań we wrocławskiej drużynie. W kolejnym sezonie, 2016/17, piłkarskie szlaki braci przecięły się. Bez powodzenia walczyli o ekstraklasę w GKS-ie Katowice. Teraz grają w zespołach z dolnej części tabeli Fortuna 1 Ligi. Znacznie większy niedosyt może odczuwać Dawid, bo to tyszanie, a nie głogowianie, byli przed sezonem wymieniani w gronie kandydatów do awansu. Dziś gospodarze będą chcieli przełamać się po serii pięciu meczów bez zwycięstwa, zaś goście – pójść za ciosem, napędzeni ubiegłotygodniową wygraną z Odrą Opole.

– Dla naszych rodziców na pewno jest to mecz szczególny. Zawsze jest konsternacja w domu, komu kibicować. Rodzice muszą się po prostu podzielić. Dla nas jest to spotkanie jak każde inne. Na pewno będą dodatkowe emocje, jeśli uda mi się zdobyć bramkę, a bratu – gdy obroni mój strzał. Z Mateuszem kontaktujemy się, tak jak zresztą przed każdym meczem. Dużo rozmawiamy – przyznaje Dawid.

Mateusz ABRAMOWICZ

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

urodzony: 8.11.1992 w Brzegu Dolnym
pozycja: bramkarz
kluby: KP Brzeg Dolny, Czarni Żagań (2011), MKS Kluczbork (2011-13), Bruk-Bet Termalica Nieciecza (2014), Śląsk Wrocław (2015-16), GKS Katowice (2016-18), Chrobry Głogów (2018 – ?).
w ekstraklasie: 10 meczów, w I lidze: 53 mecze, [w tym sezonie]: 18 meczów/9 czystych kont

Dawid ABRAMOWICZ

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

urodzony: 16.05.1991 w Brzegu Dolnym
pozycja: lewy obrońca
kluby: KP Brzeg Dolny, Śląsk Wrocław (2009-11), Olimpia Grudziądz (2012), Chojniczanka (2013), Wisła Płock (2013-14), Skra Częstochowa (2014), Odra Opole (2015), Bruk-Bet Termalica Nieciecza (2015), Puszcza Niepołomice (2015-16), GKS Katowice (2016-17), GKS Tychy (2017 – ?).
w ekstraklasie: 0 meczów, w I lidze: 93 mecze/7 goli, [w tym sezonie]: 16 meczów/1 gol

 

Na zdjęciu: Mateusz Abramowicz zrobi dziś wszystko, by zatrzymać swojego brata Dawida (nr 33) i zachować dziesiąte w sezonie czyste konto…