Adam Burek: Nie chcemy niezdrowej presji

Rozmowa z Adamem Burkiem, trenerem Odry Wodzisław.

Czujecie się faworytem IV ligi?
Adam BUREK:
– Nie ma co ukrywać, że dla wszystkich dookoła – kibiców, dziennikarzy, fachowców – sama nasza nazwa, tradycja, historia, ambicja czy siła kibicowska powoduje, że na papierze jesteśmy jednym z faworytów. Ważne jest to, co się dzieje wokół Odry. Jako beniaminek zakończyliśmy poprzedni sezon na 3. miejscu, bardzo poważnie myśląc o tym, by wiosną zaatakować 1. miejsce. Nie ukrywaliśmy tego. To wszystko powoduje, że ludzie na nas patrzą. Ale faworyt nr 1, bezwzględny? Myślę, że nie. Podchodzimy do tego w klubie bardzo spokojnie. Nasi właściciele, sztab, drużyna – wszyscy skupiamy się na tym, by rozwijać klub, który trzeci rok organizacyjnie i finansowo powstaje z kolan. Codzienną pracą, małymi krokami, budujemy coś od podstaw. Do każdego meczu przystąpimy z chęcią zwycięstwa i tak też podchodzimy do całych rozgrywek, ale wolimy nie nakładać na siebie presji niepotrzebnymi słowami wypowiadanymi na zewnątrz, jak to w niejednym śląskim klubie bywało. Niezdrowa presja nie jest korzystna. Jeśli zdarzy się tak, że zajmiemy 2. miejsce i zabraknie nas w barażu, to filozofia klubu się nie zmieni. Będziemy chcieli wykonać kolejny krok do przodu w następnym sezonie.


Przeczytaj jeszcze: Tomasz Wróbel: Mój księżyc jest wysoko


Jak przebiegły przygotowania do tej nietypowej rundy jesiennej?
Adam BUREK:
– Nie wiem, jak było w innych klubach, ale pewnie większość z nich ma zbieżne zdanie: wskutek pandemii chyba każdy IV-ligowiec miał większe czy mniejsze problemy finansowe. Nas też to dotknęło. Jesteśmy klubem pracującym profesjonalnie, wychowującym i kształtującym bardzo dobrych zawodników, otrzymujących potem propozycje z wyższych lig. Rok temu nasz najlepszy zawodnik Błażej Szczepanek odszedł do Stali Rzeszów. Pół roku temu Mateusz Słodowy trafił do Jastrzębia. Teraz? Nie chcę ujawniać szczegółów, ale jest grupa wiodących zawodników z poprzedniego sezonu, która z nami nie trenuje, bo próbuje swych sił wyżej i jest blisko wywalczenia kontraktów. Musieliśmy poradzić sobie z koniecznością odbudowy kadry. Głęboko wierzę, że stworzyliśmy zespół silniejszy od tego, który szykowaliśmy do wiosny. Taki był nasz cel. Duży ukłon dla… nas samych, że ten trudny okres po pandemii przetrwaliśmy. Czerwiec był najtrudniejszym miesiącem, odkąd jestem w klubie, ale teraz jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy i w jakim składzie przystąpimy do pierwszego meczu.

Kto jest liderem pańskiej drużyny?
Adam BUREK:
– Od trzech lat przyświeca nam cel gromadzenia w klubie bezwzględnie najlepszej możliwej młodzieży z regionu i poparcia jej zawodnikami z przeszłością, mającymi cechy ludzi, których można naśladować. Piłkarzy z CV i nazwiskiem jest wielu, ale nie każdy jest porządnym człowiekiem, który pomoże w szatni czy na meczu. A młodzi mają patrzeć i się uczyć. Co pół roku chcemy promować i sprzedawać 1-2 zawodników. Ktoś, kto do nas przychodzi, ma czuć, że tu może się rozwinąć. Odpowiadając na pytanie – ważną postacią w szatni jest kapitan Arkadiusz Lalko, nieprzypadkowo nosi opaskę. Radę drużyny uzupełniają Grzegorz Wnuk, Mohamadou Sadio, Artur Gać i Krzysztof Krzyżok. To nasza wartość dodana w cechach wolicjonalnych. Mamy też Patryka Dudzińskiego czy obcokrajowców – Emmanuela Sarkiego, Kobę Szalamberidze. To ludzie doświadczeni, mający dawać ogromną jakość. Skoro kontraktujemy obcokrajowca, to jasne dla nas jest, że ma być dwa razy lepszy od Polaka. Niko Abuladze jest na tyle młody, że dobrą grą u nas chce się wypromować do wyższej ligi.

Jacy rywale w walce o baraże będą dla Odry najgroźniejsi?
Adam BUREK:
– Liga w gronie 7-8 czołowych zespołów będzie bardzo wyrównana. Gdybym miał wskazać jednego rywala, byłby to GKS II Tychy. W poprzednim sezonie zajął 2. miejsce i jasno deklarował chęć powalczenia wiosną o III ligę. Tyszan wstrzymała pandemia. To klub I-ligowy, mający możliwości finansowe, personalne. Podejrzewam, że w każdym meczu GKS będzie silny. O innych drużynach na razie nie wspominam, bo lubię mówić o czymś, o czym wiem, a tak jest w przypadku tyszan.

Jak należy grać w IV lidze, by awansować?
Adam BUREK:
– Warto zadać to pytanie Goczałkowicom. Mam nadzieję, że będę mógł udzielić odpowiedzi po sezonie. IV liga na Śląsku ma bardzo wysoki poziom względem innych województw. W poprzednim sezonie żaden mecz nie był łatwy. Kluczem jest jakość piłkarska. To wyróżniało goczałkowiczan, którzy na każdym kroku mieli zawodnika z przeszłością na poziomie centralnym. Niektórzy – przeszłością przez duże „P”. Graliśmy z nimi ostatni mecz, przegraliśmy 0:1, większość piłkarzy kojarzyłem z czasów pracy jako II trener w klubach z I czy II ligi. Kluczem jest nie fizyczność, a jakość piłkarska, ale każdy może wygrać z każdym. Goczałkowice przegrały przecież z MKP Centrum… Nie różnimy się od innych rozgrywek w Polsce. Ekstraklasa, I i II liga – gdziekolwiek zajrzymy, tam naprawdę trudno o wskazanie faworytów i wytypowanie wyników.