Adam Krawczak: Misja Raków zawiera w sobie słowo „Częstochowa”

Aby zrealizować postawione cele nowy prezes Rakowa chce znaleźć nić porozumienia z miastem. Horyzonty są dalekie. Jednym z nich jest nowy stadion. Czwarta, ostatnia część rozmowy z Adamem Krawczakiem.


Jakie było pierwsze wrażenie, gdy przekroczył pan próg na Limanowskiego? Pomijam na razie aspekty wizualne.

Adam KRAWCZAK: Były bardzo pozytywne na każdym kroku. Tak naprawdę miałem trzy „wejścia” do klubu. Za pierwszym razem spotkałem się z Wojtkiem, który dużo mi o klubie opowiedział. Drugi raz miało to miejsce w grudniu, gdy poznałem wszystkich pracowników, było to zanim rozpocząłem pracę. Prawdziwe wejście do Rakowa miałem na początku stycznia. Wówczas zacząłem poznawać każdą osobę jeden na jeden. Wrażenia są bardzo pozytywne. Nie przeraża mnie to, że jest tutaj tak wiele do zrobienia, zwłaszcza pod względem infrastruktury. Przede mną dużo ciekawej pracy, co napawa mnie optymizmem. Ani przez moment nie czułem się źle. Oczywiście zawsze jest trema, zwłaszcza gdy wychodzi się przed skład ludzi, którzy znają się od lat, a ty jesteś tym nowym, na którego zwrócone są wszystkie oczy. Takie sytuacje mnie motywują, aby pokazać swoją moc i zrobić coś dobrego.

Dziwi pana to, że klub rozwijający się w takim tempie działa w niesprzyjających warunkach? Jedna strona to władze miasta, które raczej nie klepie Rakowa po plecach, z drugiej to fakt, że coraz więcej osób stara się wyjechać z Częstochowy szukając szczęścia jak najdalej od niej.

Adam KRAWCZAK: Relacje z władzami miasta są dobre i wspólnie będziemy pracować by były coraz lepsze. Podchodząc do tej sprawy ambitnie, to myślę że za pomocą Rakowa będzie można zrobić wiele dobrego dla tego miasta. Dlatego myślę horyzontem dalekosiężnym, na pięć, 10 lat do przodu. Jeżeli chodzi o samo miasto, to jest tutaj wiele dobrych i ciekawych rzeczy do zrobienia.

Wszyscy chcemy by stało się ciekawszym miejscem dla ludzi, przyjemniejszym do życia i zachęcającym do pozostania w nim. To skomplikowany temat, pewnie najbardziej ambitny ze wszystkich, które mamy przed sobą. W mojej opinii nie jest on nie do zrealizowania. Będzie wymagał czasu, cierpliwości, dobrej pracy, zbudowania solidnych relacji, szerokiej współpracy z wieloma podmiotami. Podwaliny są już pod to ułożone. Czas zacząć działać.

Miasto odpowiednio wspiera klub?

Adam KRAWCZAK: Nie chce się na tym etapie wypowiadać w temacie wsparcia udzielanego przez miasto, gdyż na tym etapie za mało na ten temat wiem. Na razie tylko uścisnąłem dłoń z niektórymi osobami decyzyjnymi. Wrażenia z nich mam jak na razie pozytywne. Zapewne będzie to wymagało wielu spotkań, dobrych pomysłów, które zaszczepią w nas wszystkich chęć do działania i dobrania właściwych partnerów do współpracy. Misja Raków Częstochowa zawiera w sobie słowo „Częstochowa”.

Bez wsparcia i porozumienia z miastem, ale przede wszystkim bez współpracy z ludźmi, którzy tutaj żyją nie da się zrealizować wielkiej wizji. Będziemy robili więc co w naszej mocy, by przede wszystkim przynieść radość Częstochowie poprzez nasze wyniki. W kolejnych krokach, mam nadzieję, uda nam się postawić stadion i bazę, z której każdy będzie mógł być dumny. Ona z kolei pomogłaby przynieść sukcesy do miasta. Może w ten sposób natchniemy część mieszkańców, by tutaj zostać, funkcjonować i się rozwijać.

Ostatnio spore kontrowersje wśród kibiców z całego kraju wzbudził sektor gości, wyglądający ich zdaniem jak klatka wyjęta żywcem z Alcatraz. Stadion nie tylko wśród przyjezdnych przynosi wiele negatywnych emocji. Jak duży ma to wpływ na postrzeganie klubu na zewnątrz?

Adam KRAWCZAK: Obecny obiekt, jego wygląd, czy wspomniana trybuna gości nie pomagają w budowaniu wizerunku klubu. Mierzymy jednak siły na zamiary. Wiemy na co mamy wpływ, a na co nie. Skupiamy się na tym, na co mamy. Stadion nie jest własnością klubu. Nie mamy więc na wszystko pełnego wpływu, choćby na wygląd trybuny gości. Nie my ją projektowaliśmy, a właściciel obiektu zgodnie z wytycznymi przekazanymi przez policję.

To temat, który na pewno będzie się cały czas przewijał. Nasze podejście jest takie – zróbmy co możemy przy naszych możliwościach, by tą sytuację każdego dnia, krok po kroku poprawiać. Jeżeli nie będziemy załamywać rąk, tylko codziennie coś wspólnie usprawniać to w dalszej perspektywie, jestem pewien, że poprawimy warunki w jakich funkcjonuje klub. Będzie to wymagało wielu spotkań i rozmów, ale jesteśmy na nie otwarci.


Nowy prezes, podobnie jak właściciel Rakowa jest marzycielem. Jednym z takich marzeń jest nowy stadion dla wicemistrza Polski.
Fot. Jakub Ziemianin/rakow.com

Krótko mówiąc widzi pan nadzieje na to, by w Częstochowie powstał stadion z prawdziwego zdarzenia, który można by było wykorzystać nie tylko do celów sportowych, ale i biznesowych?

Adam KRAWCZAK: Moja wizja stadionu zawiera takie elementy. Odpowiadając jednak na pierwszą część pytania – wierzymy, że jest to możliwe, jednak zdajemy sobie sprawę z trudności jakie nas czekają. Chcemy wydeptać drogę, krok po kroku, by udało się zrealizować ten pomysł. Myślę, że Częstochowa zasługuje na obiekt, na którym nie tylko będzie można rozgrywać mecze, ale również zorganizować koncert, spotkać się ze znajomymi, pójść do pracy czy po prostu coś sobie kupić.

Może to być ciekawy kompleks, w którym może wziąć udział wiele ciekawych firm wraz z miastem. Myślę, że do tego tematu tak trzeba podejść. Niestety na naszą niekorzyść działa fakt, że zbudowanie takiego obiektu jeszcze kilka lat temu było dużo tańsze, niż obecnie. Teraz cena budowy stadionu jest dwukrotnie wyższa. Dodatkowo sytuacja gospodarcza nie sprzyja tego typu inwestycjom. To jednak nas jeszcze bardziej motywuje do tego, by powalczyć o to, aby każdy z nas pracował w jak najlepszych warunkach, a miasto miało obiekt, którym może się chwalić, być z niego dumne i zaprosić do niego europejskie kluby.

Odchodząc już od infrastruktury, bo można o niej rozmawiać godzinami. Co w pana opinii jest siłą ludzi pracujących w Rakowie?

Adam KRAWCZAK: Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy, jako ta wspólna u wszystkich to oddanie i miłość do klubu. Wiele osób, które tutaj pracuje jak nie większość jest także kibicami tego klubu. Najtrudniejsze dla menadżera jest „ustawienie” emocji, zbudowanie przywiązania do firmy. Ono jest tutaj od razu. Do tego dochodzi duża determinacja, aby się rozwijać i budować Raków. Każdy chce budować klub jak najlepiej potrafi. To widać na każdym kroku i w działaniach. Być może brakuje nam osób, ale nie determinacji, by stale się rozwijać.

Ciekawi mnie, czy potrafi pan już poczuć podobne emocje do tych, jakie targają Michałem Świerczewskim i Wojciechem Cyganem, związanymi jednak z miastem i klubem od lat?

Adam KRAWCZAK: Wiadomo, że osoby z Częstochowy mają zdecydowanie większy sentyment niż te, które są przyjezdne. O swoje emocje się w ogóle nie martwię. Mecz z Wisłą Kraków przeżywałem niezwykle. Trudno to porównać do jakichkolwiek innych emocji związanych z pracą w innych miejscach. Po meczu ulga i zejście adrenaliny było przyjemnym doznaniem. Szczerze mówiąc nie mogę doczekać się kolejnych spotkań i następujących po sobie porcji emocji.

Na co dzień staram się być spokojny. Pomaga mi to w logicznym ułożeniu wszystkich wątków. Łatwo przywiązuję się do ludzi, to już nastąpiło. Emocje związane ze współpracownikami i klubem są na właściwym miejscu. W moim sercu zaczęło się tlić uczucie do Rakowa. Upływający czas sprawi, że będzie ono mocniejsze. To zupełnie inny poziom emocjonalny niż ten, do jakiego przywykłem w poprzednich firmach. Niezwykle się cieszę, że je przeżywam. Chyba właśnie po to tutaj przyszedłem, by praca sprawiała aż taką frajdę.


Pierwsza część rozmowy: Rodzice zaszczepili we mnie pasję do sportu

Druga część rozmowy: Na koniec dnia wszyscy jesteśmy ludźmi

Trzecia część rozmowy: Razem z Świerczewskim jesteśmy marzycielami

KONIEC


Fot. Jakub Ziemianin/rakow.com