Adam Malcher: Jesteśmy na siebie wkurzeni

Rozmowa z Adamem Malcherem, bramkarzem Gwardii Opole.


Po serii czterech wygranych, która wysforowała was na pozycję wicelidera superligi, w środę przyszła przegrana w Mielcu. Zadyszka, zmęczenie?

Adam MALCHER: – Ten mecz nam wyraźnie nie wyszedł. Jesteśmy na siebie wkurzeni, bo mieliśmy swoje szanse, by zakończyć go lepiej. W trakcie drugiej połowy ze straty minus 6 bramek doszliśmy Stal na dwie, ale w decydujących momentach popełniliśmy za dużo błędów. To był nasz trzeci mecz w ciągu 8 dni, praktycznie nie mamy czasu, by potrenować. Teraz jeszcze doszły dwa dalekie wyjazdy, ale po meczu w Kwidzynie będziemy mieć dwa tygodnie przerwy, by spokonie przygotować się do kolejnego spotkania.

Pan w Mielcu zszedł z boiska po udanej pierwszej połowie – czy to efekt dokuczającego panu bólu pleców?

Adam MALCHER: – Tak, spięło mnie znowu i nie było sensu ryzykować pogłębienia urazu, dlatego wszedł Dawid Balcerek. Na razie jest lepiej, mam nadzieję, że będę mógł zagrać przeciwko MMTS-owi.

Macie najwięcej spotkań rozegranych w lidze, po sobocie będzie ich już 10, gdy takie Azoty ledwie cztery. Przyjdzie czas, że pozostanie wam z boku obserwować, jak inni nadrabiają…

Adam MALCHER: – Przeszliśmy koronawirusa jako jedni z pierwszych w lidze i cieszymy się, że możemy grać, bez przerw kontynuować udział w rozgrywkach. Z niecierpliwością czekamy na zakończenie rundy, by zobaczyć, w jakim miejscu będziemy w tabeli, gdy już wszyscy nadrobią zaległości. Ale patrzymy na siebie, poza meczem w Mielcu i z Azotami w Opolu możemy być z naszej postawy zadowoleni. W rewanżu w Puławach będziemy chcieli się zrehabilitować, ale na razie myślimy tylko o najbliższym meczu.

Czyli wracamy do MMTS-u, z którym nieco ponad rok temu stoczyliście heroiczne boje o brązowy medal. Nie jest pan zaskoczony, że już drugi sezon z rzędu w Kwidzynie coś nie gra, choć jest nowy trener, Bartłomiej Jaszka?

Adam MALCHER: – Na pewno. Potencjał tej drużyny jest znacznie większy niż przedostatnie miejsce, które aktualnie zajmuje. W meczu z nami będą szukać przełamania, to oczywiste. W Kwidzynie zawsze gra się bardzo trudno. Ale my też zamierzamy rzucić wszystkie siły, zdobyć 3 punkty i wrócić na zwycięską ścieżkę. Musimy wyjść jednak od początku skoncentrowani, zostawić serce na boisku.


Czytaj jeszcze: Mundial bez „Jogiego”

Na koniec zapytam o mistrzostwa świata, bo od czwartku wiadomo, że w styczniu do Egiptu pan nie poleci – nie ma pana wśród sześciu bramkarzy na szerokiej liście Patryka Rombla. To też efekt problemów zdrowotnych czy autonomiczna decyzja selekcjonera?

Adam MALCHER: – Decyzja trenera, który postawił na innych bramkarzy, a którą szanuję. Powołanie na pewno byłoby fajne i ja sam nie rezygnowałem z reprezentacji, to zawsze jest zaszczyt zagrać z orzełkiem. Widocznie trzeba pracować dalej i zasłużyć na kolejne powołanie. Co ma być, to będzie. Teraz po prostu jeszcze bardziej postaram się dla Gwardii.

Na zdjęciu: Adam Malcher na kolanach bywa rzadko…

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus