Adam Matysek: Nie jestem zadowolony

Rozmowa z Adamem Matyskiem, byłym bramkarzem, 34-krotnym reprezentantem Polski.


Czy można powiedzieć, że Polska zakończyła mundial z godnością?

Adam MATYSEK: – Czuję duży niedosyt. W meczu Francją wyglądało to całkiem nieźle, przede wszystkim w pierwszej połowie, kiedy mieliśmy kilka sytuacji, 2-3 razy próbowaliśmy odebrać piłkę pressingiem. Dziwię się jednak opiniom, że możemy być zadowoleni – bo ja zadowolony nie jestem. W wypowiedziach piłkarzy też dominuje niedosyt, bo w moim odczuciu było w tym meczu więcej do ugrania. Nie wiemy, czy gdyby w drugiej połowie było więcej ofensywnej gry, to potrafilibyśmy sobie poradzić z mistrzami świata. Ale my nawet nie próbowaliśmy tego zrobić i to moim zdaniem jest największy problem tej drużyny – czy może trenera Czesława Michniewicza, który nie wydobył maksimum umiejętności i potencjału zespołu.

Aczkolwiek mecz z Francją był najbardziej ofensywnym – lub najmniej defensywnym – spotkaniem Polaków na MŚ 2022.

Adam MATYSEK: – Ja tego nie rozumiem. Na turnieju drużyny oczywiście kalkulują. Byle nie przegrać pierwszego meczu, robisz 4 punkty, wychodzisz grupy. Ale pytanie brzmi, czy gdyby Wojciech Szczęsny nie miał życiowej formy, to byśmy z tej grupy faktycznie wyszli? To kolejny punkt, do którego trzeba się odnieść. Mając takich zawodników, jak Zieliński, Lewandowski, Szczęsny, Cash, nie możemy być zadowoleni tylko z tego, że fajnie gramy w defensywie i nie tracimy bramek – co oczywiście jest ważne. Nie widziałem tak defensywnie grającej drużyny, jak my – lepiej wyglądały Australia, Kanada czy Korea Południowa. Nie wiem, czemu tak to musiało wyglądać. Ja nie jestem zadowolony po tym turnieju. Czytam wypowiedzi różnych ludzi, zagraniczne media i uważam, że to jest rozczarowanie. Rzecz jasna szanujmy to, że wyszliśmy z grupy, ale powtórzę jeszcze raz – potencjał drużyny nie został w pełni wykorzystany.

Wierzył pan w realność scenariusza, w którym Polska gra odważniej, wygrywa grupę, trafia w 1/8 finału na Australię, pokonuje ją i dochodzi co najmniej do ćwierćfinału?

Adam MATYSEK: – To są już spekulacje. Nie wykorzystaliśmy naszych możliwości, skoro mamy dobrych zawodników. Oczywiście część z nich jest jeszcze niedoświadczona i nie będzie dziś decydowała o losach reprezentacji, jak Sebastian Szymański czy Jakub Kamiński. Nie neguję ich umiejętności. Nie może być jednak takiej sytuacji, że mając wyborowego strzelca, jak Robert Lewandowski, nie potrafimy obsłużyć go jednym podaniem. Moim zdaniem on był tak sfrustrowany, że nawet nie potrafił skoncentrować się na porządnym wykonaniu rzutu karnego. Zirytowanie wzięło się też z tego, że on nie dostawał żadnych piłek. Gdybyśmy je policzyli, to okazałoby się, że Szczęsny miał więcej kontaktów niż Lewandowski. Oczekujemy od niego, że będzie zdobywał bramki, ale poza meczem z Arabią Saudyjską nie miał prawie żadnych sytuacji. Zadajemy sobie dużo trafnych pytań, ale nie dokończa zgadzam się z tezą, że osiągnęliśmy jakiś wielki sukces.

Czy jako „winnego” takiego stanu rzeczy należy wskazać trenera Michniewicza? Czy może trzeba część odpowiedzialności zrzucić na piłkarzy, bo – jak mówił sam selekcjoner – on nikogo grać w piłkę ani nie nauczy, ani nie oduczy.

Adam MATYSEK: – To nie chodzi o naukę. Chodzi o wydobycie maksimum możliwości danego zawodnika na danej pozycji. Jeśli mamy Matthew Casha, który robi mnóstwo sprintów i wykonuje masę wrzutek w lidze angielskiej, to mamy prawo oczekiwać, że to będzie w pełni wykorzystane. On zrobił to częściowo w spotkaniu z Meksykiem i Argentyną, ale jego potencjał nie został wykorzystany. Bardzo dobrze w defensywie radził sobie Bartosz Bereszyński, który ma za sobą udane mistrzostwa. Ale to nie był jeszcze turniej dla Nicoli Zalewskiego. Prawdopodobnie chciał wziąć na siebie za duży ciężar, co mu nie wyszło. Lecz to nie jego wina, bo mamy jeszcze innych zawodników. Kamil Grosicki rozgrywa dobry sezon w ekstraklasie. Zdajemy sobie sprawę, że nie wytrzyma całego spotkania, ale wpuszczamy go na ostatnie 10 minut, żeby uhonorować jego reprezentacyjną karierę i on robi z Francją więcej niż Szymański, Kamiński i Zalewski. To jeden wielki rebus. Uważam, że potencjał poszczególnych zawodników nie został w ogóle wykorzystany. Każdy ma swoją opinię na temat tego, co trener zrobił dobrze – bo kilka takich rzeczy było – ale moim zdaniem nie wykorzystał posiadanego potencjału.

Dlatego też trwa teraz dyskusja – co z nim zrobić? Zostawić czy zwolnić?

Adam MATYSEK: – Analiza powinna być przeprowadzona od momentu objęcia funkcji przez trenera. Był jeden z najważniejszych meczów życia dla wielu piłkarzy, ze Szwecją, który pozwolił nam jechać na mistrzostwa, ale po drodze była też Liga Narodów. Przegraliśmy mecze z Belgią oraz przegraliśmy i zremisowaliśmy z Holandią. Prowadziliśmy z nią 2:0, skończyło się 2:2, a to jeszcze dzięki zasługom Łukasza Skorupskiego i dzięki temu, że Memphis Depay nie wykorzystał karnego. Mimo tego rozegraliśmy całkiem dobre spotkanie i pytanie brzmi, ile takich spotkań mieliśmy. Pozycja trenera w drużynie jest bardzo ważna. Istotne jest, czy potrafi dotrzeć do zespołu, pociągnąć go, przekazać swoją wizję grania i bronienia. Ja wiem, że selekcjoner jest pod ciśnieniem, ma wiele rzeczy do ogarnięcia w drużynie. Jednakże kilka akcji z mistrzami świata świadczy, że ci zawodnicy mogą więcej. Natomiast jeżeli oglądamy męczarnie z Meksykiem i Arabią Saudyjską, nie mówiąc już o Argentynie – która gdyby potrzebowała strzelić 4 gole, to mam wrażenie, że by je strzeliła – mamy dużo punktów zaczepnych. Prezes Cezary Kulesza musi ze swoim zarządem przeanalizować to wszystko, bo same mistrzostwa nie dają jednoznacznej odpowiedzi. Na wiosnę ruszają już eliminacje do Euro. Trener Michniewnicz także sobie na pewno przeanalizuje, co mógł zrobić lepiej, lecz jeżeli nadal to będzie tak wyglądać, to ja nie widzę szans rozwoju dla tej reprezentacji.

Jak kompleksowo można ocenić występ Roberta Lewandowskiego? To nie tylko zwykły zawodnik, ale kapitan, lider, jeden z najlepszych napastników świata i polskich piłkarzy w historii, człowiek, od którego wiele w kadrze zależy, także ma wpływ na pewne pomysły i rozwiązania…

Adam MATYSEK: – Nie sądzę, żeby on był zadowolony. Zdobył oczywiście dwie bramki, ale nie strzelił karnych z Meksykiem i za pierwszym podejściem z Francją. To znaczy, że to nie jest ten sam Robert. Jego błyskotliwość i spokój przy wykonywaniu „jedenastek” zanikły. Przeniósłbym to na to, że miał w sobie dużą frustrację po meczach, w których nie był wykorzystany, miał mało piłek, gestykulował rękami…

Po meczu z Francją Lewandowski mówił, że radość daje atakowanie, nie bronienie.

Adam MATYSEK: – I dlatego uważam, że na jego zachowanie przy rzutach karnych miały wpływ poprzednie spotkania. On jest przyzwyczajony do innego grania. Wiadomo, że mecze są różne, czasem trzeba się bronić, czasem napastnik nie odda strzału, ale moim zdaniem Robert był biedny na tym boisku. To spowodowało braki w koncentracji i pewności siebie. Mam wrażenie, że to był powód. Nie chcę go absolutnie ganić, bo zapisał się wielkimi literami w polskiej i światowej piłce, ale to nie były jego mistrzostwa. Tą wypowiedział chciał przekazać swoją frustrację.


Na zdjęciu: To nie był ten sam Robert Lewandowski – twierdzi Adam Matysek.
Fot. Grzegorz Wajda