Adam Wolniewicz: Za miesiąc kończę leczenie

Pańska rehabilitacja przebiega we właściwym tempie, tak jak zakładał harmonogram?

Adam WOLNIEWICZ: – Wszystko przebiega według przyjętego harmonogramu, wykonuję ćwiczenia, które były zaplanowane wcześniej. Dążę do tego, by móc wykonywać ćwiczenia z pełnym obciążeniem, w kontakcie, ale nie jest źle, bo już swobodnie biegam, nawet sprintowałem. Postępy naprawdę są widoczne, z tygodnia na tydzień jest lepiej.

Pozwala pan już sobie na ćwiczenia z piłką?

Adam WOLNIEWICZ: – Tak, chociaż bez przesady. Ale jako element rehabilitacji mam uderzenia piłki, więc ich nie unikam. Chodzi o to, bym znowu miał czucie piłki.

Kiedy – orientacyjnie – będzie mógł się pan włączyć do rywalizacji z Michałem Bojdysem, Bartoszem Jaroszkiem i Kamilem Szymurą?

Adam WOLNIEWICZ: – Planuję zakończyć leczenie 11 marca, czyli za miesiąc. Wtedy wezmę wszystkie swoje wyniki badań i pojadę do Łodzi na konsultacje z lekarzem. Zostanę tam dwa-trzy dni, by mnie mógł zobaczyć w trakcie ćwiczeń. Po powrocie z Łodzi planuję, że powoli będę wchodził w trening z drużyną. Ale nie będę „wyrywny”, lepiej wrócić na boisko o jeden dzień za późno niż o jeden dzień za wcześnie.

Składa pan regularnie „raporty” trenerowi Jarosławowi Skrobaczowi?

Adam WOLNIEWICZ: – Cały czas jesteśmy w kontakcie, dzwonię do trenera Skrobacza przynajmniej raz w tygodniu i przekazuję mu informacje, jak przebiega moja rehabilitacja. Oczywiście w trakcie pierwszego zgrupowania w Kamieniu rozmawialiśmy ze sobą codziennie, ale teraz nie ma takiej potrzeby. Niedawno byłem w Łodzi na konsultacjach, o wynikach badaniach poinformowałem trenera Skrobacza. Podjąłem wówczas decyzję, że sześć tygodni wystarczy, bym mógł trenować na pełnych obrotach. Oczywiście z zastrzeżeniem, że nie będzie żadnych komplikacji po drodze i nie będę odczuwał żadnego bólu.

Był pan z drużyną GKS-u 1962 Jastrzębie na pierwszym zgrupowaniu w Kamieniu. Dlaczego nie ma pana na drugim obozie w tym ośrodku?

Adam WOLNIEWICZ: – Drugi obóz jest dużo lżejszy od pierwszego, chłopcy będą mieli dużo zajęć taktycznych na boisku i mecze sparingowe, w których przecież i tak bym nie uczestniczył. Doszliśmy z trenerem Skrobaczem wspólnie do wniosku, że w takich okolicznościach moja obecność byłaby pozbawiona sensu, skoro w większości zajęć i ćwiczeń bym nie uczestniczył. Zatem lepiej dla mnie, bym jeździł na zajęcia rehabilitacyjne do Gliwic. Podczas pierwszego zgrupowania w Kamieniu miałem znacznie więcej do roboty i nie traciłem czasu.

Po powrocie kolegów ze zgrupowania w Kamieniu będzie pan już przyjeżdżał na treningi do Jastrzębia, czy nadal ćwiczył w samotności?

Adam WOLNIEWICZ: – Tego w tej chwili jeszcze nie wiem, sprawa jest ruchoma, wszystko wyjdzie w praniu. Mądrzejsi będziemy po ostatnich konsultacjach w Łodzi i zaleceniach lekarza. Do sprawy mojego powrotu na boisko, do normalnych treningów, należy podejść rozsądnie i bez zbędnego pośpiechu.

Dorzucił się pan do prezentu dla Farida Alego, który we wtorek obchodził 28. urodziny?

Adam WOLNIEWICZ: – Złożyłem mu życzenia urodzinowe, wysyłając sms-a. Nie wiem, czy koledzy kupili mu jakiś prezent, ale w razie czego pieniądze na to mają. Po prostu co miesiąc zbieramy składki na „fundusz specjalny”, poza tym są tam kary za grę w „dziadka”, ale o szczegółach nie będę mówił. Kasy na pewno wystarczy, by Faridowi zrobić przyjemność.

Sparing z imiennikiem

Dzisiaj o godzinie 12.00 piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie zagrają mecz kontrolny z GKS-em Bełchatów, z którym zmierzą się 29 lutego w ramach rozgrywek ligowych. Wątpliwe, by w składzie zespołu trenera Jarosława Skrobacza pojawili się Dominik Kulawiak i Wojciech Łaski, którzy mają drobne problemy zdrowotne.

Na zdjęciu: Adam Wolniewicz liczy na to, że w połowie marca dołączy do treningów z drużyną.