Adam Żak: Nie ścigam się z marzeniami

Rozmowa z Adamem Żakiem, nowym zawodnikiem Odry Opole.


Po wejściu do szatni Odry nie poczuł się pan przez chwilę jak w Rozwoju Katowice?
Adam ŻAK:
– Rzeczywiście, grupa wychowanków Rozwoju, począwszy od trenera Dietmara Brehmera, jest w Opolu spora. To ułatwia aklimatyzację. Fajnie widzieć w szatni znajome twarze. Zawsze łatwiej wejść do drużyny tak niż w przypadku, gdy nie znasz nikogo.

Z trenerem kiedyś współpracowaliśmy, ale to już było trochę lat temu. I trener się zmienił, i ja się zmieniłem…Zawsze – niezależnie od tego, gdzie graliśmy – utrzymywaliśmy kontakt z Konradem Nowakiem. Fajna sprawa, że spotkaliśmy się jeszcze w jednej drużynie. Walczymy o dobre imię rocznika 1994 i mam nadzieję, że osiągniemy z Odrą jakiś wspólny cel. Z tego byłbym zadowolony.

Jaki to cel?
Adam ŻAK:
– Jako nowy zawodnik może nie powinienem tego głośno mówić, ale chyba nikt nie ukrywa, że Odra jest w stanie wiosną powalczyć o baraże.

Kilku zawodników z „rozwojowego” rocznika 1994 zagrało w ekstraklasie, począwszy od Arkadiusza Milika i Przemysława Szymińskiego. Marzy pan o tym jeszcze?
Adam ŻAK:
– Przede wszystkim cieszę się z miejsca, w którym teraz jestem. Nie patrzę na to, by kogoś gonić, z kimś rywalizować. Stawiam sobie własne cele. Na moim przykładzie widać, że pół roku może zmieni w życiu wiele. Kto wie, może poukłada się to tak, że zdobędę kilka bramek i jeszcze dostanę szansę pokazania się w ekstraklasie?

To byłoby super, każdy zawodnik z niższego szczebla dąży do tego, by znaleźć się w najwyższej lidze, przeżyć to. Nie ścigam się z marzeniami innych. Robię swoje.

Zdobył pan jesienią dla Polonii Bytom 19 bramek w 17 występach. Jest pan liderem klasyfikacji strzelców III ligi. 1 stycznia był pan do wzięcia za darmo, bo skończył się pański kontrakt. Czy był pan rozczarowany, że oferty się nie posypały, a przed podpisaniem umowy z Odrą musiał pan jeszcze przez tydzień trenować z zespołem?
Adam ŻAK:
– Nie dziwię się. Gdybym był trenerem I-ligowca i miał do wzięcia dobrego zawodnika z III ligi, to z tyłu głowy siedziałby fakt, że to jednak przeskok o dwie klasy wyżej. Każdego trzeba sprawdzić – niezależnie od tego, czy się go zna, czy nie. Nie miałem z tym problemów. Pojechałem w grudniu a tydzień treningów. Nie siedziała mi w głowie myśl: „Ojej, to testy!”. Po prostu zależało mi, by potrenować z zespołem, pokazać się z dobrej strony.

Ofert nie było wiele, bo rynek stał się trudniejszy, jest pandemia. Być może więcej ich pojawiłoby się po Nowym Roku. Mam też wrażenie, że w piłkarską Polskę został wysłany sygnał, że Żak jest blisko Odry i może to hamowało niektóre kluby. Jestem bardzo zadowolony z tego transferu. Przejście z III do I ligi uważam za ogromny sukces.

To, co będzie się działo od tej pory, zależy tylko i wyłącznie ode mnie, odpowiednio spożytkowanego okresu przygotowawczego i ciężkiej pracy, którą muszę wykonać.

Jak mocno walczyła Polonia, by został pan w Bytomiu?
Adam ŻAK:
– Bardzo, bardzo, bardzo! Aż szkoda mi tego… Decyzja o odejściu była z jednej strony łatwa, a z drugiej – naprawdę trudna. Zżyłem się przez ostatni rok z chłopakami, przyzwyczaiłem do świetnej atmosfery w szatni. Dobrze się czułem w Bytomiu. Strzeliłem łącznie 20 goli, ale na to pracowała cała drużyna.

Ja z tego skorzystałem. Skoro nadarzyła się okazja przejścia do I ligi, to chyba każdy mnie zrozumie i nie będzie miał do mnie żalu o odejście. Polonia bardzo o mnie zabiegała, ale mając świadomość, że konkurować z Odrą trudno.

Do Polonii trafił pan rok temu z I-ligowego GKS-u Jastrzębie. Udowodnił pan sam sobie, że III liga to póki co zbyt nisko?
Adam ŻAK:
– Nie przychodziłem do Polonii po to, by szybko się odbić i stamtąd sobie pójść – jak niektórzy mogli sądzić. Chciałem się odbudować, zacząć strzelać gole, czerpać radość z gry. Nie było tak, że znalazłem się w III lidze i zeszło ze mnie ciśnienie. Nie poddałem się, starałem się wycisnąć z każdego treningu i meczu maksa.

Takie podejście zaowocowało. Chwała trenerom, sztabowi, bo jak na III ligę prezentują duży profesjonalizm – na miarę wyższej klasy rozgrywkowej, a może i czegoś więcej. Trenowało się w Bytomiu świetnie. To mi pomogło, dzięki temu czuję się lepszym zawodnikiem.

To pańskie trzecie podejście do I ligi. Co przemawia, że tym razem się uda?
Adam ŻAK:
– Z wiekiem nabywa się doświadczenia. Miałem wcześniej epizody w Rozwoju i Jastrzębiu. Nie powiem, że jestem starym wyjadaczem, ale już wiem, z czym się tę ligę je. Na pewno mnie nie sparaliżuje. Czas pokaże, jak wyjdzie, ale jestem nastawiony optymistycznie.

Jest pan zaskoczony, że trener Brehmer widzi pana nie w ataku, a na boku pomocy?
Adam ŻAK:
– To może być zaskoczenie, skoro przez dłuższy czas grałem jako napastnik. Gdy przechodziłem z juniorów do seniorów, zaczynałem jako skrzydłowy. W ataku Rozwoju grał wtedy Sebuś Gielza. Dopiero później stałem się „dziewiątką”. Wiele rzeczy, zachowań, zostało w głowie.

Wiadomo, że trzeba będzie przestawić się na inny sposób poruszania, zatem czeka mnie trochę więcej pracy, ale nikt też nie skreśla mnie z pozycji napastnika. Wiemy, jak to w futbolu bywa – ktoś może złapać kontuzję, pojawią się kartki i wtedy różnie może być.


Czytaj jeszcze: Czas oczyszczenia

Zamieszka pan w Opolu?
Adam ŻAK:
– Tak, nie będę dojeżdżał z Katowic. Szybko z narzeczoną znaleźliśmy mieszkanie, nieopodal Centrum Sportu.

Kontrakt podpisał pan na rok. Nie za długo.
Adam ŻAK:
– Nie jest to od razu umowa na 2 czy 2,5 roku, ale wierzę, że po rozegraniu kilku meczów przekonam do siebie działaczy. W kontrakcie jest opcja przedłużenia. Mam nadzieję, że do tego dojdzie i zakotwiczę w Odrze na dłuższy czas.


Na zdjęciu: Adama Żaka zamiast gry tyłem do bramki na ataku, czekają w Opolu rajdy po skrzydle…
Fot. Daria Strąk/Odra Opole