Znikający punkt

Runda jesienna bieżącego sezonu była piorunująca w wykonaniu Rafała Adamka. Młodszy brat napastnika Kamila, w 17 meczach zdobył dziewięć bramek dla III-ligowego Pniówka 74 Pawłowice, ponadto asystował 12 razy przy trafieniach kolegów z zespołu. Te imponujące statystyki sprawiły, że już w grudniu ubiegłego roku młodszy „Adams” pojawił się na treningach GKS-u 1962 Jastrzębie.

Pechowe zgrupowanie

Jeszcze w grudniu zagrał w sparingu z III-ligowym Gwarkiem Tarnowskie Góry (0:0), potem pojawił się na boisku w meczach kontrolnych z Piastem Gliwice (0:2), Rakowem Częstochowa (3:5), Rozwojem Katowice (3:1). Podczas zgrupowania w Kamieniu dopadł go jednak pech, naciągnął przywodziciela i opuścił kolegów, by poddać się rehabilitacji. Ponownie na boisku pojawił się 25 lutego, gdy GKS Jastrzębie zmierzył się w grze kontrolnej z Puszczą Niepołomice (1:1). To był ostatni sprawdzian beniaminka I ligi przed wznowieniem rozgrywek.

Niespełna 25-letni piłkarz był optymistą przed wiosenną batalią. – Wcześniej bałem się zaryzykować, by pójść wyżej, teraz jednak zdecydowałem się zrobić krok do przodu, podpisując kontrakt w Jastrzębiu – powiedział Rafał Adamek dla oficjalnej strony internetowej GKS-u 1962. – To, że w Jastrzębiu gra mój starszy brat, miało spore znaczenie, bo to Kamil przekonywał mnie do tego transferu. Jeżeli będę grał, to nabiorę kolejnego doświadczenia. Trenerzy mnie znają, więc wiedzą, na co mnie stać. Na pewno będę się starał to wszystko udowodnić na boisku. Na pewno chciałbym strzelić kilka bramek. Najważniejsze będą oczywiście zwycięstwa, a jeśli uda się do tego dołożyć jakieś gole czy asysty, to będzie super.

Były chęci, ale…

Na inauguracyjny mecz z Odrą Opole nie znalazł uznania w oczach trenerów Jarosława Skrobacza i Jana Wosia – zabrakło go w meczowej „18”. Potem rozchorował się i nie pojechał do Głogowa na mecz z Chrobrym. Zjawił się natomiast w Pawłowicach, by obejrzeć mecz swojej byłej drużyny z Foto-Higieną Błyskawicą Gać. Był optymistą. – Od poniedziałku rozpoczynam treningi i myślę, że mam szanse na grę przeciwko GKS-owi Katowice – powiedział Rafał Adamek. – To dla nas wszystkich bardzo ważny mecz, każdy chciałby w nim wystąpić.

Skończyło się na dobrych chęciach, bo sztab szkoleniowy znowu go nie uwzględnił przy wyborze osiemnastu zawodników mających stawić czoła GieKSie. Asystent trenera Skrobacza Jan Woś tak tłumaczył absencję młodszego „Adamsa”. – Rafał w trakcie okresu przygotowawczego miał problemy zdrowotne – przypomniał. – Zaraz na początku zgrupowania w Kamieniu doznał kontuzji i wyjechał do domu. Przez jakiś czas nie trenował. Potem dopadła go choroba i znowu nie mogliśmy go uwzględniać przy ustalaniu meczowej „18”. Pociąg ruszył z miejsca i on do niego nie wsiadł.

Kiedy pojawi się składzie? To zależy wyłącznie od niego. Ja i trener Skrobacz pracowaliśmy z nim w Pniówku Pawłowice w sumie pięć lat, znamy wszystkie jego atuty i wady. Rafał musi zrozumieć, że nie gra już w III lidze, tylko w pierwszej. W przeciwnych zespołach grają lepsi piłkarze niż ci, z którymi miał do czynienia jako zawodnik Pniówka. Nasze wyniki na początku rundy wiosennej nie są olśniewające, ale nasza kadra jest silna i bardzo wyrównana.

Przyda się później

– Nie jestem zaskoczony, że Rafał Adamek jeszcze ani razu nie znalazł się w meczowej „18”, zaskoczony może być on – przyznał trener jastrzębian, Jarosław Skrobacz. – Przekonał się, że to nie jest takie proste i łatwe wskoczyć do drużyny pierwszoligowej. W Pniówku na pewno był „gwiazdą”, ale na poziomie III ligi gra jest inna niż na zapleczu ekstraklasy. To jest straszliwy przeskok, zwłaszcza pod względem taktyczno-technicznym, sama szybkość nie wystarczy.

Musi ciężko pracować, ale widzimy, że radzi sobie coraz lepiej. Na swoją szansę musi jeszcze poczekać, ale wcześniej, czy później na pewno ją dostanie. Największe problemy ma ze zmianami rytmu treningowego, ale coraz częściej daje sygnały, że idzie ku lepszemu. Na pewno wniesie do naszej gry pozytywne elementy. Szybkości nie stracił, ale w I lidze nie wygra pojedynku jeden na jeden bazując tylko na tym elemencie. Przeciwnicy są doświadczeni, lepsi technicznie i wiedzą, jak się ustawić, by zatrzymać szarżę takiego „pędziwiatra”. Rafał na treningach zderza się z inną rzeczywistością, koledzy nie ułatwiają mu zadania, więc musi być cierpliwy i… coraz lepszy.

 

Na zdjęciu: Rafał Adamek na razie nie doczekał się debiutu w zespole z Jastrzębia w meczu ligowym