Adrian Błąd: Będzie z nas pożytek

Rozmowa z Adrianem Błądem, pomocnikiem GKS-u Katowice.


W GieKSie gra pan od ponad pięciu lat. Ile razy był pan w tabeli na 1. miejscu?

Adrian BŁĄD: – (śmiech). No, dawno się to nie zdarzyło! Ale to dopiero pierwsza kolejka. Pogadamy po 34.! Mam nadzieję, że tak samo będzie tabela wyglądać.

Samo to, że zwycięstwo 2:0 w Łodzi dało wam fotel lidera po I kolejce, pokazuje, jak wyrównana będzie liga? Inauguracyjne mecze były na styku.

Adrian BŁĄD: – Na pewno. Wiele zespołów będzie chciało być w czubie tabeli. My mamy swój plan na ten sezon i myślę, że niejeden rywal na nas się przejedzie. Duży progres zrobiliśmy jako drużyna po zmianie systemu, nie jest nam łatwo strzelić gola. Będziemy to pielęgnować, by rywal zawsze miał z nami trudno. Tak, jak choćby ŁKS, który już w pewnym momencie wręcz na boisku się frustrował, siedmiu zawodników miał pod piłką, nie mogąc się przebić przez naszą obronę, stworzyć sytuację. A wiem, że w każdym meczu będziemy stwarzać sytuacje. Jeśli będziemy skuteczni, jak w Łodzi, to powinno być z nas dużo pożytku w tym sezonie.

W gruncie rzeczy wygraliście dzięki prostej, odpowiedzialnej grze, bez głupich strat.

Adrian BŁĄD: – Ma nas cechować przede wszystkim mądrość taktyczna, solidność w obronie. Był czas, gdy traciliśmy sporo bramek i to nam bardzo przeszkadzało. Teraz wiele się pod tym kątem zmieniło. Taktycznie wyglądamy bardzo dobrze, ostatnie mecze poprzedniego sezonu pokazały, że trudno z GieKSą zdobyć bramkę. W nowe rozgrywki wchodzimy tak samo – dobrze zorganizowani w defensywie, reagujący na przeciwnika.

Ale balonika nie pompujecie?

Adrian BŁĄD: – Po pierwszej kolejce nie możemy! Założenie przed sezonem było takie, że musimy być lepsi niż w poprzednim. Skończyliśmy go na 8. miejscu. Trudno, byśmy mówili o czymś innym, ale już dawno nie było takiej I ligi jak teraz. Tyle marek, tyle dobrych zespołów… To chyba cieszy każdego kibica, co tydzień będą emocjonujące mecze, liczna grupa chcąca bić się o wysokie lokaty. Może to dziwnie zabrzmi, ale wiele spotkań będzie tu wręcz ekstraklasowych.

Gole w Łodzi strzelaliście po stałych fragmentach.

Adrian BŁĄD: – Pierwszy zaczął się od rzutu wolnego Rafała Figla, drugi – mojego rzutu rożnego. Marko Roginić się znalazł, to był „superjump” w jego wykonaniu. Ale mieliśmy jeszcze 2-3 doskonałe sytuacje. Choćby moja z głowy, czy w końcówce strzały naszych młodzieżowców, Alana Bróda i Daniela Duszińskiego. Bramkarz ŁKS-u wyjął ze 3-4. Wynik mógł być naprawdę dużo wyższy. Cieszymy się przede wszystkim, że wyszedł nam ten mecz taktycznie. Graliśmy wyrachowaną piłkę, przeciwnik mało był sobie w stanie stworzyć. To jest klucz, byśmy punktowali w tej lidze.

Mimo wszystko pamiętajmy, że ŁKS jest w dołku, zmienił trenera, przebudował drużynę, na nowym stadionie nie zdobył jeszcze punktu, ani nawet bramki, podczas gdy wy jesteście na fali wznoszącej. Dlatego tym ciekawiej zapowiada się niedzielny mecz z Bruk-Betem Termalika Nieciecza, jednym z kandydatów do awansu, który też zaczął sezon od wygranej?

Adrian BŁĄD: – Weryfikacją będzie każdy kolejny mecz, później jedziemy przecież na Podbeskidzie, które też po pierwszej porażce z Arką jest podrażnione.

U siebie jeszcze w tym roku nie wygrało!

Adrian BŁĄD: – U nas morale, atmosfera jest dobra. Jeśli wygrywasz, to trudno, by było inaczej, ale kolejne mecze będą arcyważne i arcyciężkie. Termalica rzeczywiście wskazywana jest na faworyta do awansu, ale dla mnie to w tej lidze naprawdę nie ma faworyta.

Czy na co dzień czuje się w szatni, że gra się w drużynie, której trener nie zmienia się od lat? Rafał Górak zaczął swój czwarty sezon w GKS-ie.

Adrian BŁĄD: – To ma diametralne znaczenie. Jeśli coś budujesz od dwóch, trzech, czterech sezonów – to powtarzalność jest na wysokim poziomie. Kręgosłup kadry jest zachowany. To może nie tyle rzadkość w polskiej piłce, ale wielu trenerów pracujących po X lat to nie ma. W naszej lidze chyba jedynie Tomasz Tułacz w Puszczy. Dla zawodników taka stabilność naprawdę ma wagę. Weźmy przykład Górnika Polkowice: był trener Niedźwiedź, zrobił awans, było poukładane, rozwalili drugą ligę. Odszedł, przyszedł nowy trener, rozmawiam z chłopakami – i słyszę, że wszystko przewrócone do góry nogami. Skończyło się, jak skończyło (Górnik spadł z I ligi – dop. red.)

W przerwie między sezonami zabolało pana odejście Arkadiusza Woźniaka, krajana z Lubina, który niespodziewanie wrócił do Zagłębia?

Adrian BŁĄD: – No jak miało nie zaboleć! To generalnie temat-rzeka. Szatnia straciła ważną osobę. Arek poszedł do ekstraklasy. Oferta nie do odrzucenia, wrócił do domu, do ligi, ma już jakąś perspektywę pracy po karierze – tak, jak dzieje się to choćby z chłopakami z Lecha, Grzegorzem Wojtkowiakiem, którzy zostają przy klubie. Podejrzewam, że Arek pójdzie podobną drogą. Podpisał kontrakt na 2 lata. Jak wszystko będzie OK, to może przedłuży, ale już będzie brany pod uwagę przy akademii, jako trener. Dla nas, GieKSy, to wartość zabrana z szatni, z boiska, ale takie jest piłkarskie życie. Musimy sobie radzić. Przyszli nowi, wartościowi zawodnicy i tyle.

Lampka zapaliła się też panu? Że można jeszcze niespodziewanie wrócić do ekstraklasy?

Adrian BŁĄD: – Nie jest powiedziane, że w tym sezonie nie wrócimy!

O!

Adrian BŁĄD: – (śmiech). Ja już nigdy nie zakładam, co będzie za pół roku. Kiedyś tak zakładałem, to złamałem rękę i wiele planów legło w gruzach. Byłem wtedy w Arce Gdynia, przyszedł trener Ojrzyński. Wcześniej nie grałem zbyt wiele, a miałem dostać szansę, bo trener zawsze mnie cenił, chciał mnie wcześniej ściągnąć do Podbeskidzia. Graliśmy na Cracovii, wszedłem bodaj w 60 minucie, a po 3 minutach wylądowałem w karetce. Tak się skończyła moja przygoda z Arką. Ale gdyby było inaczej, to może nie trafiłbym do GieKSy!

Po odejściu Woźniaka stan osobowy zawodników z Lubina został uzupełniony o Daniela Dudzińskiego. Niektórzy zacierali ręce, że powinien to być młodzieżowiec nie mniej wartościowy niż Filip Szymczak, który spędził z wami poprzedni sezon jako napastnik wypożyczony z Lecha Poznań.

Adrian BŁĄD: – „Dudziu” to dobry chłopak, ale ciężko tu porównywać go do Szymczaka. Strzelił dwucyfrową liczbę goli, był megapostacią w naszej szatni, przede wszystkim nikt nie traktował go jako młodzieżowca. Miał ten status, ale wywalczył sobie plac przecież nie dzięki temu. „Dudziowi” wszystko przyjdzie z czasem. Na ŁKS-ie wyszedł Alan Bród, zobaczymy, jak będzie po 5., 10., 15. kolejce.

Co powie pan o Alanie? Jak na 17-letniego debiutanta zrobił wrażenie!

Adrian BŁĄD: – To chłopak bezczelny w tym, co na boisku robi. Potrafi zagrać niekonwencjonalnie, bez respektu dla rywala. Po prostu gra w piłkę, cieszy się tym, co dostał, ma swoje 5 minut. Przy tym jest bardzo pokorny. Chce słuchać. Mam nadzieję, że będzie dobrze grał. Zespół dostał sygnał, że możemy na niego liczyć. Cieszymy się, że młody chłopak z akademii wchodzi do drużyny. To pokazuje, że warto stawiać na młodych chłopaków. Ja taką sytuację miałem w Lubinie. Wierzę, że będzie się rozwijał i grał nie dlatego, że jest młodzieżowcem, a po prostu zawodnikiem w dobrej dyspozycji. Tak, jak to było w przypadku Filipa Szymczaka. Nie martwimy się, że – jak niektóre kluby – mamy problem z młodzieżowcem. Ale wrócimy do tej rozmowy po 15. kolejce.

Jednym z liderów szatni miał stać się Daniel Tanżyna. Jeszcze wraca do pełni sił po kontuzji, ale z obowiązków „mentalnych” już się wywiązuje?

Adrian BŁĄD: – Jak wszyscy nowi zawodnicy. Czy „Wasyl”, czy „Araczek” (Marcin Wasielewski i Jakub Arak – dop. red.), to osoby bardzo komunikatywne. Nasza szatnia naprawdę jest bardzo dobra, pod każdym względem. Myślę, że to przekłada się później na boisko. Trener Górak pracuje z nami czwarty rok, a chyba nadal w zespole jest 9 zawodników, które zaczynały z nim ten projekt. To też pokazuje, że jesteśmy dłuższy czas razem, drużyna się rozwija, a zawodnicy, którzy doszli, to wartości dodane. No, a „Dixona” (Daniela Tanżyny – dop. red.) nie da się nie lubić!

Tak na koniec: pamięta pan, kiedy ostatnio strzelił pan gola na Bukowej?

Adrian BŁĄD: – O kurde…

Z Podbeskidziem. Prawie rok temu!

Adrian BŁĄD: – 2:2. Dość dawno.

No to może w niedzielę, na inaugurację sezonu na waszym stadionie, trzeba znowu pokazać uszy…?

Adrian BŁĄD: – (śmiech). Przydałoby się, przydało. Nie powiem, że nie!


No to bojkot!

Kibice GieKSy, od dawna wyrażający niezadowolenie z tego, jak funkcjonuje ich klub za kadencji prezesa Marka Szczerbowskiego, postanowili sięgnąć po ostateczny środek. „W porozumieniu wszystkich grup kibicowskich ogłaszamy bojkot meczów przy Bukowej” – oświadczono. Na ogrodzeniu stadionu zawisł transparent „Przestańcie niszczyć nasz klub!”. Do sprawy wrócimy.


Na zdjęciu: Adrian Błąd przyznaje, że skoro w poprzednim sezonie GieKSa uplasowała się na 8. miejscu, to celem na obecny musi być wyższa pozycja.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus