Adrian Błąd: Zrobiliśmy to lepiej niż Borussia

Efektownie rozegrany rzut rożny, który dał wam jednego z goli w meczu z Błękitnymi, bije w internecie rekordy oglądalności. Zdobył pan już kiedyś bramkę, która była równie popularna?
Adrian BŁĄD:
– Aż tak – to nie. Wpadło kilka goli po strzałach z dystansu, ale ta sobotnia bramka obiegła świat, różne duże media ją pokazywały, zwłaszcza że było to nawiązanie do rzutu rożnego, który Borussia Dortmund próbowała wykonać z PSG. Jej akurat to rozegranie nie wyszło. Wiem, że Zbyszek Wojciechowski, który trafił do nas z Goczałkowic, rozmawiał z Łukaszem Piszczkiem. Usłyszał, że Łukasz widział tego naszego rożnego i śmiał się, że zrobiliśmy to lepiej, książkowo. Jak widać, coś zaczerpnięte z topowych zespołów można przekuć na drugoligowe boisko i to potem odbija się szerokim echem.

Gdy ogląda pan mecze lig zagranicznych, stara się pan czerpać z nich jakąś naukę?
Adrian BŁĄD: – Mamy na tyle świadomą szatnię, że chyba każdy z nas, patrząc na Champions League czy najlepsze ligi europejskie, robi to pod różnym kątem. Również stałych fragmentów gry czy zwykłych rozwiązań na boisku. Mogę podać przykład Manchesteru City i Kevina de Bruyne, bo to zawsze jest warte obserwacji. Samym zachowaniem bez piłki, wchodzeniem między linie, ustawieniem, ten piłkarz daje dużą korzyść zespołowi. Wiadomo, że trzeba przyjąć odpowiednią skalę, ale należy starać się coś wyciągnąć dla siebie.

Gdy sztab szkoleniowy przedstawia wam tego typu pomysły, jest błysk w oku czy raczej marudzenie, że wymyśla jakieś cuda?
Adrian BŁĄD: – Przede wszystkim trzeba wierzyć w to, co się robi. Bez wiary, pewnie trafiłbym w sobotę za trybunę, a nie do bramki. Każdy ma pełne przekonanie. Sztab analizuje każdego przeciwnika – również to, jak zachowuje się przy stałych fragmentach gry. Zaproponowano nam ten rzut rożny również dlatego, że Błękitni w określony sposób bronili się przy rzutach rożnych. Wiedzieliśmy, że taki schemat rzutu rożnego może dać nam korzyść. Na treningach wychodziło płynnie, więc czemu by nie spróbować w meczu? Gdyby nie wyszło, to przecież nic by się nie stało. Wykonaliśmy to w taki sposób, jakiego chyba nikt się nie spodziewał.

Po tym golu cieszyliście się przy ławce tak, jakby oznaczał wyjście na prowadzenie w doliczonym czasie gry.
Adrian BŁĄD: – Była radość, że to, co trenowaliśmy, dało efekt. To ucieszyło nas wszystkich – sztab, zawodników. Atmosferę mamy wzorową, dobrą. Pilnujemy jej, by nic się w tym zespole nie zachwiało.

Macie teraz w zanadrzu jakiś kolejny ciekawy rzut rożny?
Adrian BŁĄD: – Nie mogę powiedzieć! (śmiech). Przeciwnicy teraz z pewnością będą ostrożniejsi. Każdy będzie wiedział, że staramy się kombinować. Wiele zależy od tego, jak zachowają się rywale, jak będą się ustawiać, czy będziemy mieli możliwość, by coś rozegrać.

Jak bardzo rozczarował was remis z Błękitnymi na inaugurację wiosny?
Adrian BŁĄD: – Ujmę to inaczej: nie tyle rozczarowanie, a niedosyt. Każdy życzył sobie trzech punktów, ale z przebiegu meczu ten remis był sprawiedliwy. Pierwsza kolejka to zawsze wielka niewiadoma. Mieliśmy oczywiście odprawę o Błękitnych, ale trudno było o szczegóły, głębsze obserwacje, skoro przez trzy miesiące nie było meczów ligowych. Już moja pierwsza strata skończyła się golem… Rywale żywiołowo wychodzili do kontry, szli na pressing. Jest niedosyt, ale przyjmujemy go ze spokojem. Patrzymy do przodu, by w następnych spotkaniach u rywali zaskakiwało nas mniej kwestii. To my, swoim graniem, mamy spychać do przeciwnika do defensywy, w większym stopniu kontrolować przebieg meczu. Wtedy będzie nam się grało łatwiej.

Punkty straciła cała czołowa trójka II ligi. Widzew zremisował z Olimpią, Łęczna została rozbita w Toruniu…
Adrian BŁĄD: – Mogę tylko powtórzyć, że inauguracja każdej rundy to zawsze niewiadoma. Trudno stwierdzić, czego się spodziewać. Są przygotowania, roszady, transfery. Trzeba mieć się wiosną na baczności. Zostało 13 meczów, do każdego musimy podchodzić tak, jakby to był finał. Nie ma ich zbyt wielu, a punkty można gubić w tej lidze łatwo.

W weekend przed wami pierwszy wyjazd. W sobotę zagracie w Elblągu.
Adrian BŁĄD: – Może nie jest to szlagier, ale z pewnością jeden z bardziej topowych meczów w tej lidze. Każdy skazywał Olimpię na pożarcie w Łodzi, a wyszło inaczej. Postawiła się Widzewowi, zremisowała 2:2. Była dobrze zorganizowana w defensywie, szybko wychodziła do kontr. Ma w przodzie 2-3 groźnych zawodników, a w defensywie stanowi monolit. Jadąc do lidera, Olimpia nie położyła się, nie płakała, a walczyła o swoje i podobnie będzie w meczu z nami. Czeka nas dosyć duże wyzwanie, ale chcemy mu sprostać. Jako drużyna dobrze sobie w tej lidze radząca chcemy zaliczyć pozytywny występ i przede wszystkim wrócić do Katowic z trzema punktami.

Na zdjęciu: Po zdobyciu efektownej bramki z Błękitnymi kapitan GieKSy włożył piłkę pod koszulkę, oznajmiając, że spodziewa się nadejścia na świat pierwszego potomka.
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus