Aluron CMC Warta Zawiercie. Optymizm z dystansem

Pokazaliśmy charakter, wolę walki i doświadczenie. Nie pękliśmy w końcówkach – zdradził receptę na pokonanie PGE Skry Bełchatów Mateusz Malinowski, atakujący zawiercian.


Dla „Jurajskich rycerzy’ długo hala w Bełchatowie była niezdobyta, bowiem przegrali w niej wszystkie dotychczasowe spotkania. W niedzielę wreszcie „odczarowali” obiekt. – Nie powiem, kto to powiedział, ale przed wyjazdem na mecz siedzieliśmy sobie przy kawie i rozmawialiśmy o tym, gdzie najlepiej wygrać. Pierwszy, który się odezwał, powiedział iż w Bełchatowie – powiedział [Michał Żurek], libero Aluronu CMC Warty.

Siatkarze z Zawiercia mogli się cieszyć nie tylko z trzech punktów, ale też ze swojej postawy. Wraz z gospodarzami stworzyli bowiem wyborne widowisko, w którym było wszystko: potężne ataki, efektowne obrony i przede wszystkim pasjonująca walka od pierwszej do ostatniej piłki. Najjaśniej natomiast świeciła gwiazda Mateusza Malinowskiego. – Mogę pokazać wiadomość, którą napisałem do Daniela Plińskiego, o tym, że mamy w składzie faceta, który codziennie pracuje i ma papiery na dobre granie; który denerwuje się na siebie, jak nie zrobi asa. Jestem pewny, że Mateusz będzie grał jeszcze lepiej i okaże się topowym polskim atakującym, o ile już nim nie jest – chwalił swojego kolegę z drużyny Żurek.

Atakujący Aluronu CMC Warty zdobył aż 30 punktów. Był nie do zatrzymania, wykonał 42 ataki, z których skończył 27. Tylko trzy razy rywalom udało się go zablokować. Zaserwował też trzy asy i to w decydujących momentach. To po jego zagrywkach kończyły się drugi i trzeci set.


Czytaj jeszcze: Walka na zagrywki

– Nasza drużyna uwierzyła w siebie. Z Jastrzębskim Węglem nie udało nam się wygrać, na szczęście w Bełchatowie pokazaliśmy charakter, wolę walki i można też powiedzieć, że doświadczenie. Tylko ten pierwszy set niefortunnie przegraliśmy, w następnych nie pękliśmy w końcówkach. Niektóre zespoły by się poddały, ale mamy sporą ilość ambitnych, głodnych gry młodych zawodników i to się przełożyło na wynik ocenił Mateusz Malinowski. – A co do zagrywki to ustabilizowałem podrzut i dzięki pracy z trenerem Kolakoviciem staram się być jeszcze bardziej powtarzalny i zaskakiwać przeciwnika. Co do końcówki, to taka już rola atakującego, że trzeba wziąć wtedy sprawy w swoje ręce. Zagrywka to mój atut, więc go używam – dodał.

Dobry początek sezonu rozbudził w Zawierciu apetyty na walkę o medale. Zawodnicy zdają sobie jednak sprawę, że to dopiero początek sezonu i d jego zakończenia jeszcze daleka droga i wiele się może wydarzyć. – Nie lubię za wcześnie chwalić, więc patrzę z dystansem na to, co zrobiliśmy. Oczywiście fajnie, że dobrze wystartowaliśmy, ale nikt nam nic nie da za darmo. Trzeba dalej pracować, zgrywać się, bo liga jest wyrównana i trudna – podkreślił Żurek. – Zeszły sezon zapowiadał, że będziemy mocni, a jednak tak nie było. Wierzę jednak w naszą nową drużynę. Jesteśmy ambitni i będziemy walczyć o jak najlepszy wynik – wtórował mu Malinowski.


Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus