Aluron CMC Warta Zawiercie punkt od celu

Dwa zwycięskie sety w dzisiejszym meczu z Ślepskiem Malow Suwałki dadzą „Jurajskim rycerzom” awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.


Zawiercianie fatalnie rozpoczęli nowy rok, bo od dwóch porażek. O ile przegrana z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle wielkim zaskoczeniem nie była, o tyle wpadka z Cuprum Lubin już tak. Wprawdzie ta drużyna spisuje się ostatnio wręcz rewelacyjnie, jednak jest zdecydowanie niżej notowana od Aluronu CMC Warty.

Czy wpływ na słabszą niż oczekiwano postawę graczy z Zawiercia miała długa, bo ponad 20 dniowa świąteczna przerwa? – Przez parę lat nie mieliśmy aż takiej długiej przerwy. Owszem mogliśmy spokojnie potrenować, ale jak na ten moment nie wyszła nam ona na dobre. Zobaczymy w następnych meczach jak nasza gra będzie wyglądała – ocenił w jednym z wywiadów Dominik Kwapisiewicz, drugi trener Aluronu CMC Warty.

Rozczarowany rozgrywający

Trzeba przyznać, że zawiercianie w Lubinie twardo walczyli. Mimo problemów byli bliscy doprowadzenia do tie breaka. W czwartym secie długo prowadzili, nawet kilkoma punktami, a mimo to przegrali na przewagi. – Cały czas myślałem, że ten set jest nasz, bo graliśmy dobrze. Myślę, że zadecydowały małe rzeczy, popełnialiśmy błędy w przyjęciu i powinniśmy robić to lepiej. W końcówce seta mieliśmy kontry, których nie skończyliśmy. I widzimy wynik, to tylko dwa punkty, i tylko tyle wystarczyło rywalom – smucił się Gjorgi Gjorgiew, rozgrywający zespołu z Zawiercia.

Porażka w Lubinie spowodowała, że sytuacja „Jurajskich rycerzy” w tabeli mocno się skomplikowała. Z 30 pkt. są na szóstej pozycji, ale mają już tylko dwa punkty więcej od ósmego GKS-u Katowice i piąć od dziesiątego Indykpolu AZS Olsztyn. Teraz przed nimi jednak dwa mecze we własnej hali, dzisiaj ze Ślepskiem Malow Suwałki (godz. 15.00) i w piątek z MKS Będzin (godz. 20.30). – Potrzebujemy po prostu wygranej w obu następnych spotkaniach. Bez wymówek, bez żadnego narzekania, po prostu musimy zdobyć 6 punktów w dwóch meczach – z naciskiem podkreślił Gjorgiew.

Szansa na rozstawienie

Zwłaszcza dzisiejsze starcie ze Ślepskiem jest arcyważne, bo ma kluczowe znaczenie w walce o Puchar Polski.

Przypomnijmy, do ćwierćfinałów Pucharu Polski przystąpi sześć najlepszych zespołów po pierwszej rundzie fazy zasadniczej (stawkę uzupełnią zwycięzca i finalista Pucahru Taorun I ligi, czyli BBTS Bielsko-Biała oraz Visła Bydgoszcz). O tym, kto to będzie, zadecyduje seria zaległych meczów zaplanowanych na przełomie stycznia i lutego. Pierwszym z nich jest właśnie starcie Aluron CMC Warty ze Ślepskiem Malow Suwałki, czyli spotkanie 5. kolejki rozgrywek. Zawiercianie przystępują do niego z 22 punktami zdobytymi w 12 meczach, podczas gdy suwalczanie rozegrali 11 spotkań pierwszej rundy i zdobyli w nich 17 oczek. Już jeden punkt, czyli dwa wygrane sety, zapewnią Aluronowi miejsce w czołowej szóstce.

– Wiemy jaka jest stawka meczu. Potrzebujemy punktu, by zakwalifikować się do Pucharu Polski, więc jest presja. Staramy się jednak o tym nie myśleć. Od pierwszej piłki damy z siebie maksa – zapewnił Dominik Depowski, przyjmujący Aluronu CMC Warty.

Szansa na rozstawienie

Jednak stawką nie jest tylko sam awans, ale również rozstawienie w losowaniu, które da miejsce w czołowej czwórce tabeli po 13 kolejkach. Zwycięstwo za trzy punkty, mocno zawiercian do tego przybliży. Mogą nawet wywalczyć trzecie miejsce na półmetku. Do tego potrzebuje jednak najlepiej triumfu 3:0, a następnie wygranego seta przez Ślepsk Malow w Bełchatowie.

W przypadku wyniku 3:1 suwalczanie musieliby już wygrać z PGE Skrą co najmniej dwie partie, a stracony punkt oznacza, że do gry włącza się również Trefl Gdańsk, który ma po 12 meczach tyle samo punktów i gorszy bilans setów, a pozostało mu do rozegrania spotkanie z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Oczywiście, nawet porażka z ekipą z Suwałk nie przekreśla definitywnie szans Aluronu CMC Warty, ale w tym wypadku jest mnóstwo wariantów.


Na zdjęciu: Gracze z Zawiercia jak na razie nie mają zbyt wiele powodów do radości.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus