Aluron CMC Warta Zawiercie. Z łóżka na parkiet…

Wszystkie zespoły ligowe mają większe lub mniejsze problemy i na tę rywalizację sportową trzeba patrzeć przez pryzmat pandemii.


To będzie starcie rozpędzonego zespołu z rywalami, którzy ledwo co wstali z łóżek. Patrząc w tabelę byłby to ligowy hit, ale w tej sytuacji trudno obiecać odpowiednią jakość gry naszych siatkarzy – mówi prezes Aluronu CMC Warty Zawiercie, Kryspin Baran, przed dzisiejszym spotkaniem Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Ekipa Nikoli Grbicia jest bezapelacyjnym liderem tabeli i gromi wszystkich, zaś ta z Zawiercia ma eksponowane, 3. miejsce, ale ostatnio wiele dni pauzowała i dwa mecze musiała przełożyć.

Szkoła dyplomacja

Prezesowi Baranowi nie jest obca sztuka siatkarskiej dyplomacji, bo przecież stworzył zespół, potrafiący od początku walczyć o każdą piłkę. Przed sezonem niewątpliwym hitem w Zawierciu podpisanie umowy z wytrawnym szkoleniowcem Igorem Kolakoviciem, pracującym nie tylko w kilku klubach Europy, ale również 8. lat z reprezentacją Serbii, odnosząc sporo sukcesów oraz ostatnie 3. z reprezentacją Iranu z który awansował do igrzysk olimpijskich w Tokio.

Zaangażowanie 55-letni Czarnogórca, trenerskiej sławy wiąże się z pewnym ryzykiem, bo przecież nie ma żadnej gwarancji, że potrafi się odnaleźć w naszej ligowej rzeczywistości. A tymczasem po kilku miesiącach pobytu w Zawierciu o Kolakoviciu mówi się w samych superlatywach.

– Różnie zachowują się trenerskie legendy podczas pracy w klubach – mocno podkreśla prezes klubu. – Część z nich, m.in. rosyjscy szkoleniowcy zrzucają gros pracy na swoich asystentów i pojawiają się w hali w dniu meczu. Nasz trener to uznana sława, a tymczasem wszystkich zaskoczył nie tylko swoją otwartość, ale szybkim nawiązaniu nici porozumienia z zespołem.

Kolaković nie tylko skupia się na bezpośrednich zajęciach, ale poświęca sporo uwagi każdemu zawodnikowi z osobna. Każdego dnia z nimi rozmawia, analizuje podczas seansów wideo oraz zwraca uwagę co jeszcze można udoskonalić w grze wszystkich bez wyjątków. To wszystko tworzy atmosferę wokół zespołu i jestem przekonany, że gracze już ukształtowani o wysokich umiejętnościach jeszcze będą grali lepiej.

Kolaković, choć pracuje zaledwie kilka miesięcy, a już wpisał w zawierciański sportowy pejzaż.

Gruntowne zmiany

Po sezonie poniżej oczekiwań w Zawierciu dokonano gruntownej przebudowy zespołu i można byłoby mieć pewne obawy czy szybko on znajdzie właściwy rytm. Pojawili się nowi rozgrywający oraz niemal na każdej pozycji z wyjątkiem atakujących: kapitana Grzegorza Boćka oraz Mateusza Malinowskiego.

Tylko w inauguracyjnym spotkaniu „Jurajscy rycerze” ulegli na własnym parkiecie przegrali z Jastrzębskim Węglem 2:3, ale potem dwa razy wygrali na wyjeździe z Bełchatowie 3:1 oraz w Olsztynie 3:0 oraz we własnej hali z Katowicami i Radomiem 3:0. Seria warta godna podkreślenia, choć ostatni mecz siatkarze rozegrali 10 października i przerwa jest długa.

– Trudno nie być zadowolony z dotychczasowej postawy zespołu, ale teraz mam obawy jako on zareaguje po takiej przerwie – dodaje szef zawierciańskiego klubu. – Udało nam się stworzyć drużynę, choć w lidze do potentatów finansowych nie należymy, walczącą i każdy zawodników miał sobie i innym coś do udowodnienia.

Podczas sezonu staramy się obserwować i analizować grę oraz postawę potencjalnych kandydatów do gry i w stosownym czasie ewentualnie prowadzimy rozmowy. W poprzednim sezonie wypożyczyliśmy Kamila Semeniuka, który u nas dał się poznać z dobrej strony i odegrał w drużynie ważną rolę.

Teraz jest kluczowym graczem naszych najbliższych rywali ZAKSY. Teraz jak udanie wkomponował się Piotr Orczyk, który już pokazał szerokie umiejętności i, mam nadzieję, na tym nie pozostanie. Ta lista jest znacznie dłuższa i można byłoby wymieniać w nieskończoność.

Trudne chwile

Zakażenie koronawirusem zawierciańską ekipę dopadało w trzech etapach w sumie było 10 pozytywnych testów (8 siatkarzy) i stąd też trzeba było odwołać mecze z Cuprum Lubin i MKS-em Będzin. Zawodnicy po kwarantannie oraz niezbędnych dodatkowych badaniach powrócili do zajęć, ale ich dyspozycja jest jedną wielką niewiadomą.

– W klubie szybko reagowaliśmy na objawy zakażenia oraz izolowaliśmy kolejno zawodników, ale zespół musiał zrezygnować z treningów – informuje prezes. – Byłoby dobrze przełożyć spotkanie z ZAKSĄ, ale władze ligowe przekonywały, że nie ma takiej mocy. Patrząc z innej strony też trudno się dziwić, bo przecież zespoły będą zaangażowane w Ligę Mistrzów i możliwości terminowe się kurczą. A ponadto tych spotkań przełożonych już trochę się nazbierało i trzeba je zacząć odrabiać.


Czytaj jeszcze: Polskie kluby chcą turniejów

W normalnych okolicznościach potyczka siatkarzy Zawiercia z Kędzierzynem-Koźlem zapowiadała się atrakcyjnie, zaś teraz jest zagadką. Dojdzie w niej do rywalizacji dwóch atakujących Mateusza Malinowskiego oraz Łukasza Kaczmarka, mających aspiracje reprezentacyjne. Ten pierwszy mówi: w Zawierciu wreszcie ktoś mi zaufał i na mnie postawił. Poprzedni sezon i początek tego miał rewelacyjny.

– Mam taką nadzieję, że w ciągu sezonu, może w play offach, dojdzie jeszcze do takich spotkań, gdy oba zespoły będą miały już problemy zdrowotne za sobą i wówczas będziemy mieli okazję przekonać o wartości naszych siatkarzy – mówi na pożegnanie prezes Baran.

I trudno się z nim nie zgodzić, wszak wszystkie zespoły ligowe mają większe lub mniejsze problemy. I na tę rywalizację sportową trzeba patrzeć przez pryzmat pandemii.


PlusLiga

Wtorek, 3 listopada

ZAWIERCIE, 17.30: Aluron CMC Warta – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

GDAŃSK, 20.30: Trefl – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa.

Środa, 4 listopada

SUWAŁKI, 17.30: Ślepsk Malow – Jastrzębski Węgiel.

RADOM, 20.30: Cerrad Ecnea Czarni – Cuprum Lubin.


Na zdjęciu: Mateusz Malinowski to niewątpliwie strzelba nr 1 zawierciańskiej ekipy.

Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus