Aluron Virtu CMC Zawiercie mocno skomplikował sobie sytuację. „Trzeba trzymać rękę na pulsie”

Heroicznie walczy Aluron Virtu CMC Zawiercie o awans do play offu. W poprzednich meczach zawiercianie pokazali naprawdę dobrą siatkówkę. Zwłaszcza w zwycięskim starciu z PGE Skrą Bełchatów, co tylko podsyciło oczekiwania i nadzieje. Wydawało się, że pogrążona w kryzysie Asseco Resovia będzie łatwym kąskiem. Rzeszowianie przegrali bowiem osiem kolejnych meczów, przeżyli dwie zmiany trenerów oraz prezesa, a obecne rozgrywki mogą spisać na straty. Już dawno stracili szansę na grę w czołowej ósemce. Do tego spotkanie rozgrywano w zawierciańskiej hali. Wprawdzie w tym sezonie nie jest to niezdobyta  twierdza, kilku zespołom ta sztuka się udała, ale przy wparciu swoich fanów gospodarze wydawali się wręcz 100-procentowymi faworytami.

Presja zwycięstwa mocno zdeprymowała jednak zawiercian. Byli bardzo spięci, a to odbijało się na dokładności. Nie potrafili również poradzić sobie z atakami rywali. Wiele razy skakali do bloku, dotykali w nim piłki, ale przez trzy sety ani razu skutecznie jej nie zatrzymali.

– W Resovii jest kilku zawodników, którzy potrafią ominąć blok, kiwnąć za niego, wepchnąć piłkę między ręce blokujących a siatkę. Takich piłek mieliśmy sporo. Może powinniśmy w kilku wypadkach zachować się lepiej, schować ręce, lepiej zaasekurować…? – zastanawiał się Patryk Czarnowski, środkowy Aluronu Virtu CMC.

– Rzeszowianie sporo „kiwali”, bo w swoich szeregach mają zawodników dobrze wyszkolonych technicznie. Bartman i Marechal nie unikali takich rozwiązań, oszukując nasz blok. Rywale w trudnych momentach częściej zagrywali technicznie niż siłowo. Długo graliśmy praktycznie bez bloku, a bez niego trudno myśleć o obronie. To był główny element, który zdecydował o naszej porażce – dodał Nikołaj Penczew, przyjmujący „Jurajskich rycerzy”.


Zobacz jeszcze: Emocje nie chcą opaść


Mimo problemów Aluron Virtu CMC Zawiercie był blisko zapewnienia sobie kompletu punktów. Wygrał pierwszego seta, a w drugim, przy zagrywce Marcina Walińskiego wyciągnął wynik z 11:18, na 17:18.

Końcówkę jednak przegrali, co mocno im podcięło skrzydła. Zdaniem Czarnowskiego to był kluczowy moment spotkania.

– Przespaliśmy tego seta. Mogliśmy wówczas zamknąć mecz w trzech punktach. Gdybyśmy utrzymali konsekwencję z pierwszej odsłony, wygralibyśmy go. Jestem przekonany, że  Resovia by się już nie podniosła – ocenił doświadczony środkowy, który przyznał, że by pokonać taką ekipę, jak Resovia, trzeba być cały czas maksymalnie skupionym.

– Na pewno  nie zabrakło walki, ale to jest siatkówka. Po drugiej stronie siatki byli  naprawdę dobrzy zawodnicy. W trakcie sezonu mieli problemy, ale to reprezentanci kraju, klasowi gracze, więc trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie. Nam tego w drugiej partii zabrakło – powiedział Czarnowski.

Zawiercianie, tracąc dwa punkty mocno skomplikowali sobie sytuację w tabeli i mają czego żałować, bo bezpośredni rywale do miejsca w play offie, czyli Ślepsk Malow Suwałki i Indykpol AZS Olsztyn, przegrali swoje spotkania. Do ósmego Ślepska zawiercianie tracą 4 pkt, a do końca fazy zasadniczej pozostały im trzy spotkania, z czego dwa na wyjeździe, z Cerradem Eneą Czarnymi Radom i Treflem Gdańsk oraz u siebie z Visłą Bydgoszcz. Nawet komplet wygranych nie wystarczy. Muszą liczyć na kolejne potknięcia rywali.


Zobacz jeszcze: Aluron Virtu CMC Zawiercie wraca do gry o play off