Aluron Virtu CMC Zawiercie. Podładować te baterie

 

Terminarz nie rozpieszcza „Jurajskich rycerzy”. Dzisiejsze spotkanie z Treflem Gdańsk (początek godz. 18.00) będzie już ich czwartym w ciągu 12 dni. Czasu na przygotowania i regenerację nie mają zatem zbyt wiele. Czy natłok meczów i zmęczenie mają wpływ na ich ostatnio słabszą dyspozycję? Trener Aluronu Virtu CMC, Mark Lebedew, stara się oszczędzać siły swoich graczy, zmieniając ustawienie pierwszej szóstki, ale ostatnie wyniki mogą świadczyć, że jednak „baterię się wyczerpują”.

Zawiercianie w niedawnym wyjazdowym starciu oddali Jastrzębskiemu Węglu punkty praktycznie bez walki, przegrali też u siebie z Cerradem Eneą Czarnymi Radom, a i w wygranym spotkaniu ze Ślepskiem Malow Suwałki nie zachwycili.

Zwłaszcza porażka z Czarnymi była bardzo bolesna, bo poniesiona przed własną publicznością. Do tego gospodarze zaprezentowali się kiepsko. To był ich chyba najsłabszy mecz w rozgrywkach. Brakowało w ich grze dynamiki i energii. Zawsze byli o krok za rywalami, stąd ich problemy w bloku i ataku.

– Radomianie byli w tym meczu bardziej agresywni, niż my – szczerze przyznał Pieter Verhees, środkowy Aluronu Virtu CMC. – Graliśmy słabo, jakbyśmy to nie byli my. Wprawdzie mieliśmy punkty zaczepienia, ale nie wykorzystywaliśmy kontr. W pierwszym secie mieliśmy chyba pięć czy sześć akcji, które mogliśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść i wynik mógł być kompletnie inny – dodał Marcin Waliński, przyjmujący ekipy z Zawiercia, który przyznał, że natłok spotkań nie wpływa najlepiej na zespół. – Jak się gra częściej niż raz w tygodniu, to nie da się utrzymać takiej samej formy przez cały czas. Z tym trzeba walczyć, bo terminarza nie zmienimy. Ale to, że nie szło nam w jednym elemencie, nie świadczy o tym, że nie możemy nadrobić tych braków innymi – podkreślił doświadczony przyjmujący.

Zawiercianie już dzisiaj będą mieli okazję na podreperowanie utraconej ostatnio reputacji. Podejmują (godz. 18.00) Trefl Gdańsk. Rywale też mają napięty kalendarz. W poniedziałek rozgrywali bowiem spotkanie z MKS-em Będzin w pobliskim Sosnowcu, więc czasu na regenerację sił też nie mieli zbyt wiele. A będzinianie, choć zajmują ostatnie miejsce w tabeli, wysoko zawiesili im poprzeczkę.

– Nie ma co za bardzo rozmyślać i płakać nad rozlanym mlekiem. Znów mamy mecz i trzeba to starcie z radomianami wyrzucić z głowy. Z Treflem musimy zagrać dobre spotkanie i to będzie najlepsza odpowiedź na sytuację, w jakiej się znaleźliśmy – ocenił Waliński.