Aluron Virtu CMC Zawiercie. Wypadek przy pracy

 

Zawiercianie początek rozgrywek mogli uznać za udany. Nawet w spotkaniach, które przegrali, z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa, zebrali sporo pochlebnych ocen. Rywale, z najwyższej krajowej półki, musieli się sporo napracować, by złamać opór zawodników Aluronu Virtu CMC. Zaskakujące jest więc było to, co się zdarzyło w Jastrzębiu Zdroju, bo zawiercianie praktycznie oddali Jastrzębskiemu Węglu punkty bez walki.

– Nie jest mi łatwo wytłumaczyć, co się wydarzyło. Jak dotąd graliśmy bardzo dobrze, nawet w spotkaniach, które przegrywaliśmy, ale Jastrzębski Węgiel zaprezentował się wspaniale i byliśmy naprawdę bez szans – szczerze przyznał Mark Lebedew, szkoleniowiec Aluronu Virtu CMC.
Jego podopieczni jedynie w drugiej partii potrafili nawiązać wyrównaną walkę.

– Spodziewaliśmy się bardzo trudnego spotkania. Wiedzieliśmy, że jastrzębianie agresywnie zaatakują od pierwszej piłki. Zrobili to bardzo dobrze, a my nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Momenty naszej dobrej gry można było policzyć na palcach jednej ręki. Mecz zakończył się dla nas fatalnie i jesteśmy źli, ale wiemy co musimy robić. Pracujemy, bo chcemy udowodnić nie tylko sobie, ale też naszym kibicom, że była to jednorazowa wpadka – stwierdził Wojciech Ferens, przyjmujący Aluronu Virtu CMC.

Jedynym pozytywem spotkania w Jastrzębiu Zdroju był występ Bartosza Gawryszewskiego. Dla środkowego zespołu z Zawiercia był to pierwszy mecz w bieżących rozgrywkach. – Miałem troszeczkę pecha przed samym startem sezonu, niby drobna kontuzja, ale niestety wykluczyła mnie na początku. Cieszę się bardzo, że wreszcie mogłem wyjść na parkiet, aczkolwiek wolałbym na nim nie być, a żeby zespół wygrał. Niestety, nie udało się… Inna rzecz, że drużyna z Jastrzębia mocno nam nie leży. To nie jest absolutnie żadne usprawiedliwienie, ale trochę już w tę siatkówkę gram i wiem, że gdy zmienia się trenera, tak jak w przypadku Jastrzębia, to zespół dostaje skrzydeł – powiedział Gawryszewski.

Skąd taka przemiana na gorsze u zawiercian? Czyżby aż tak dał im w kość napięty harmonogram gier? Starcie z Jastrzębskim Węglem było piątym w ciągu 14 dni. – Nie sądzę, by to był problem. Terminarz znany był już przed rozgrywkami, wiedzieliśmy, co nas czeka i przygotowywaliśmy się do tego. Nie przez fizyczność przegraliśmy. Po prostu siatkarsko nie potrafiliśmy dorównać poziomowi jastrzębianom i tyle – ocenił Ferens.

Dla zawiercian maraton się jeszcze nie zakończył. Już we wtorek podejmują Ślepsk Malow Suwałki (początek godz. 17.30). To absolutny beniaminek, ale tylko z nazwy. Doświadczonych zawodników w nim nie brakuje. Bartłomiej Bołądź, Wojciech Siek, Jakub Rhonka czy Adrian Stańczak mają za sobą wiele sezonów w PlusLidze. Są też nieźli obcokrajowcy – rozgrywający Joshua Tuaniga jest reprezentantem Stanów Zjednoczonych, Kevin Klinkenberg Belgii, Andreas Takvam Norwegii, a Nicolas Szerszeń Francji.

Prowadzi ich Andrzej Kowal, który może pochwalić się trzema mistrzostwami Polski z Asseco Resovią i wicemistrzostwem Rumunii z ASC Volei Municipal Zalau. W tym sezonie zespół z Suwałk już pokazał swoją siłę. Wygrał w Rzeszowie z Asseco Resovią i w ostatniej kolejce w debiucie przed własną publicznością z silnym Indykpolem AZS Olsztyn.

Graczy Aluronu Virtu CMC czeka więc trudne zadanie. – Musimy wyciągnąć wnioski z meczu z Jastrzębskim Węglem i z podniesioną głową przystąpić do kolejnych spotkań – powiedział Gawryszewski.

 

Następne mecze (26.11.): Zawiercie – Suwałki; [(27.11.):] Rzeszów – Kędzierzyn-Koźle, Radom – Jastrzębie, Katowice – Będzin, Olsztyn – Lubin, Gdańsk – Bydgoszcz, Bełchatów – Warszawa.

Na zdjęciu: W Jastrzębiu Patryk Czarnowski i jego koledzy wypadli bardzo słabo. Czy we wtorek zobaczymy inny, lepszy Aluron Virtu CMC?