Ambrosiewicz lubi wracać do Gdyni

Przed zabrzanami kolejna wyjazdowa potyczka. Po wygranym meczu z Miedzią w Legnicy w niedzielę, tym razem rywalem 14-krotnego mistrza Polski będzie na wyjeździe Arka. Dla 20-letniego Ambrosiewicza to powrót do domu. W SI Arka spędził przecież aż dziewięć lat. Zaczynał tam w wieku 7 lat, żeby potem przenieść się do MFK Karvina. Z czeskiego klubu dwa lata temu trafił do Górnika, z którym przeszedł drogę od I ligi do europejskich pucharów.

Najbliżsi na trybunach

– Każdy mecz jest ważny, ale ten z Arką to wiadomo, dla mnie szczególna sprawa. Na trybunach będzie przecież sporo rodziny, przyjaciół i znajomych. Nie z wszystkimi mam okazję do spotkania w ciągu roku. Teraz poprzez grę jest na to szansa. Nie powiem, zawsze patrzę na kalendarz przed rozgrywkami, gdzie i kiedy przyjdzie zagrać z Arką – tłumaczy 20-letni piłkarz.

Ambrosiewicza pytamy o jego ulubione miejsce w Gdyni. Po chwili zastanowienia mówi. – Na pewno bulwar i plaża. To są takie miejsca, które bez względu na porę odwiedzam. Lubię się tam przejść z najbliższymi, tym bardziej, że w ciągu roku nie ma na to wielu szans. W Gdyni jestem ledwie kilka razy. Teraz oczywiście na taki spacer i odwiedzenie tych miejsc nie będzie czasu. Trzeba odpocząć w hotelu przed sobotnim spotkaniem i jak najlepiej przygotować się do ważnego dla nas meczu – podkreśla zawodnik Górnika.

Lubią grać co trzy dni

Zabrzanie mają już na swoim koncie sporo grania w tym sezonie. Za nimi przecież mecze z Zarią Balti i AS Trenczyn w eliminacjach Ligi Europy, a także trzy ligowe mecze. Sam Ambrosiewicz wystąpił w pięciu spotkaniach, trzech ekstraklasowych i dwóch pucharowych. – Graliśmy co trzy dni, ale muszę powiedzieć, że było to świetne doświadczenie. Szkoda, że nie kontynuujemy tej swojej pucharowej przygody dalej. Po to się przecież trenuje, żeby mieć możliwość takiego grania. Nie przeszkadza to, że grasz co kilka dni – zaznacza Ambrosiewicz.

Teraz „górnicy” wrócili już do normalnego mikrocyklu treningowego. – Poprzez mecze w pucharach brakowało takich normalnych mocniejszych i dłuższych zajęć. Teraz tak popracowaliśmy, z korzyścią dla drużyny, bo przecież latem w kadrze pojawiło się kilku nowych zawodników – mówi 20-latek.

Liczy się kolektyw

Teraz zabrzanie szykują się już do meczu z Arką w sobotę wieczorem. – Co będzie kluczem w meczu w Gdyni? Gra zespołowa. Tak jak to było z Miedzią. Rywal może i przez 60-70 minut miał przewagę i atakował, ale przetrzymaliśmy ten napór, a w końcówce zadaliśmy decydujące ciosy. Cała drużyna z tyłu biegała, walczyła, a do tego mamy takie indywidualności, jak Igo Angulo czy Szymon Żurkowski, którzy potrafią zrobić różnicę. Tak, że drużyna, bieganie i taktyka – wylicza Ambrosiewicz.