Ambrosiewicz: Nie ma wytłumaczenia

Czego zabrakło w meczu z Wisłą Płock, żeby to spotkanie przynajmniej zremisować?

Maciej AMBROSIEWICZ: – Skuteczności w drugiej połowie. Mieliśmy z cztery czy pięć takich klarownych okazji do tego, żeby trafić do siatki rywala. Do tego słupek i kilka dobrych interwencji ze strony bramkarza drużyny z Płocka. Gdyby jedna bramka dla nas wpadła, to potem by już „poszło”. Niestety, straciliśmy bramkę do przerwy i przegraliśmy.

To pan po wejściu na boisko dogrywał do Igora Angulo, który strzelił głową w słupek. Szkoda tej sytuacji…

Maciej AMBROSIEWICZ: – Tak, szkoda. Miałem wejść i wzmocnić środek. Jak mówię, mieliśmy te sytuacje i naprawdę trzeba żałować, że nie zamieniliśmy ich na gole.

Górnik nie popisał się

Świadomość tego, że już przed meczem z Płockiem zapewniliście sobie utrzymanie, nie podziałała demobilizująco?

Maciej AMBROSIEWICZ: – Absolutnie nie. Znając nas, znając trenera Brosza, to o żadnym odpuszczaniu nie mogło być mowy. Zresztą myślę, że do ostatniej minuty doliczonego czasu gry było widać, że chcemy strzelić gola, że walczymy chociaż o ten jeden punkt. Szkoda, naprawdę szkoda, że nic nie wpadło.

Aż osiem porażek w tym sezonie na swoim stadionie. Tylko zdegradowane Zagłębie Sosnowiec ma gorszy bilans. Z czego to wynika?

Maciej AMBROSIEWICZ: – Trudno odpowiedzieć. Kibice nas wspierają, dopingują… Ja sam mogę powiedzieć, że po wejściu na boisku czułem to ich wsparcie. Ale tak to czasami jest, różnie to wszystko przebiega podczas meczu, no i akurat tak wyszło, że w tym sezonie tych spotkań na swoim stadionie przegraliśmy stanowczo za dużo.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ