Andrew Douek: Messi to nie wszystko

Rozmowa z Andrew Douek, dziennikarzem i trenerem z Argentyny.

Jakie są oczekiwania w kraju dwukrotnych mistrzów świata przed mundialem w Katarze?

Andrew DOUEK: – Media i eksperci uważają, że zespołowi brakuje jakości, którą reprezentacyjna drużyna miała podczas poprzednich turniejów. Część zawodników skończyła kariery, część z powodu wieku nie jest już brana pod uwagę przy powołaniach. Z drugiej strony widzimy o wiele bardziej ugruntowaną grupę, kadrę zawodników oraz sztab trenerski, który utrzymywał kurs na stałym poziomie mimo ostrych ataków ze strony mediów z powodu braku doświadczenia i młodości. Wydaje się, że jako zespół jesteśmy znacznie silniejsi niż cztery lata temu i możemy powalczyć o tytuł.

Andrew Douek

Argentyna zagra z Polską 30 listopada w ostatnim grupowym spotkaniu. Czego się można spodziewać po tym meczu? Jakie to będzie starcie?

Andrew DOUEK: – Wszystko będzie zależało od tego, co się do tego dnia wydarzy, z jakim nastawieniem do tego spotkania obie reprezentacje będą podchodziły. Nie przewiduję dużej zmiany w stosunku do oczekiwań, do tego co może być, Argentyna będzie próbowała zdominować grę. Wasz zespół będzie pewnie skupiony na grze w defensywie i grze w niskim czy średnim pressingu. Na pewno trzeba będzie uważać na wasze szybkie kontrataki.

Kiedy przeprowadziłem się do Polski, to Czesław Michniewicz prowadził TS Podbeskidzie, a ja relacjonowałem mecze rozgrywane w Bielsku. Rozwinął się od tego czasu jako trener, ma w sztabie wielu fachowców, ale po obejrzeniu meczu Polska – Szwecja można powiedzieć, że te elementy na które kładł nacisk także pracując w Podbeskidziu, to obowiązują i teraz. Ja kiedy z synem oglądałem losowanie mistrzostw świata miałem nadzieję, że nie trafimy na reprezentację Polski. Stało się inaczej. Teraz mam nadzieję, że 30 listopada oba zespoły będą świętować awans do fazy pucharowej (śmiech).

Mieszkał pan w Polsce. Ma pan przyjaciół i znajomych w Bielsku-Białej. Nieraz gościł pan na meczach Podbeskidzia. A czy piłkarscy fani w Argentynie mają jakieś pojęcie o futbolu w Polsce?

Andrew DOUEK: – W Argentynie jeśli chodzi o polską ligową piłkę, to większość niewiele o niej wie. Oczywiście wszyscy kojarzą takie nazwiska, jak Lewandowski czy piłkarzy grających w znanych i liczących się drużynach, poczynając przez Szczęsnego, Milika czy Zielińskiego. Ludzie będący blisko futbolu, przede wszystkim dziennikarze, doceniają talent tych graczy. Większość interesuje się europejską piłką poprzez pryzmat występów tam argentyńskich zawodników, których co tydzień można oglądać w kablówkach. Jeśli w ekstraklasie byłoby więcej graczy z Argentyny, to zainteresowanie waszym ligowym futbolem znacznie by wzrosło. Moi przyjaciele sprowadzili do Podbeskidzia Biała-Biała gracza z Argentyny [chodzi o Ezequiela Bohifacio – przyp. red.], ale nie jest on specjalnie znany, więc argentyńskiej telewizji jeszcze u was nie ma.

Co można powiedzieć o selekcjonerze reprezentacji „Albiceleste” Lionelu Scaloni?

Andrew DOUEK: – Po nieudanych mistrzostwach świata w 2018 roku media nie miały litości wobec sztabu szkoleniowego i samego selekcjonera Sampaoliego. Drużyna nie wiedziała co ma grać, a gracze byli zdezorientowani do tego stopnia, że z mediami rozmawiali nieoficjalnie. Asystent Sampaoliego – Sebastian Beccacece mówił potem, że w grupie były rozbieżności.

Dlaczego wybór padł w takim razie na Scaloniego?

Andrew DOUEK: – W całym tym zamieszaniu media były przekonane, że prezydent AFA, naszej piłkarskiej federacji Claudio Tapia spróbuje zwabić do pracy z kadrą takich fachowców, jak Marcelo Gallardo czy Diego Simeone. Nie udało się, więc wyznaczono Scaloniego, jako takiego tymczasowego selekcjonera, co w Argentynie oznacza: „jeśli wygrasz, zostajesz w pracy, jeśli przegrasz, to odchodzisz”. Po wzlotach i upadkach drużyna jakoś zaczęła funkcjonować, a wszyscy zobaczyli, że trener kadry ma pomysł na zarządzanie narodowym zespołem, choćby w tym, że przeciągnął na swoją stronę młodszą generację graczy, jak choćby Lautaro Martineza, którego Jorge Sampaoli pomijał, mimo że był w wysokiej formie. Zespół zaczął na tyle dobrze funkcjonować i grać, ma swoją strukturę, w której tacy gracze, jak Messi czy Di Maria stają się właściwie dopełnieniem, a nie głównym aspektem.

A sam Messi?

Andrew DOUEK: – W tym systemie gry i w sposobie funkcjonowania zespołu, gdzie jest nowa fala graczy, tacy jak przykładowo harujący od pola karnego do pola karnego Rodrigo De Paul, który z takiego nierówno grającego ofensywnego pomocnika przekształcił się w jednego z liderów, to presja na Messiego została zwolniona. Scaloni jako selekcjoner był tutaj niezbędny, żeby tym młodszym i mniej doświadczonym graczom dodać pewności siebie, a wyniki zrobiły swoje, bo przyszło wzajemne zaufanie, a i z czasem wsparcie mediów.

Na kim w pracy wzoruje się Scaloni?

Andrew DOUEK: – Selekcjoner podkreśla, że i on i jego asystenci, Pablo Aimar i Walter Samuel, to uczniowie Jose Pekermana. Zabawne obserwować, jak wiele nonsensów na temat narodowego zespołu znika teraz z prasy, z mediów. Scaloniemu udało się stworzyć dobrze funkcjonującą grupę, gdzie zespół jest na pierwszym miejscu. Stworzył tożsamość zespołu i pomógł w nim zaadaptować się takim nowicjuszom z wielkich europejskich klubów, jak wspomnianym Martinezowi, Romero czy De Paul. To teraz kręgosłup naszej narodowej jedenastki, gdzie Messi jest raczej takim rozgrywającym, niż głównym punktem.


Na zdjęciu: W południowoamerykańskich eliminacjach Lautaro Martinez zdobył tyle samo goli co Lionel Messi, czyli 7.

Fot. Lucio Tavora/PressFocus