Andriej Gusow: Trudniej bronić niż zdobywać

Jedna grupa, mimo ulewnego deszczu, we wtorek zaliczyła bieg wokół jeziora w Paprocanach, zaś druga najpierw „kręciła” na rowerach stacjonarnych, a później przerzucała żelastwo. Po południu role się odwróciły, ale wszyscy tęsknym okiem patrzyli na zamrożoną taflę – tak minął hokeistom GKS-u Tychy drugi dzień po urlopach. Plany szkoleniowców były nieco inne, bo dopiero w poniedziałek zespół miał wyjechać na lód, ale pracownicy MOSiR-u sprawili niespodziankę i już wczoraj hokeiści po raz pierwszy założyli łyżwy. Przed zespołem nowe wyzwania: występy w Lidze Mistrzów oraz obrona tytułu mistrzowskiego. – Znacznie trudniej bronić niż zdobywać, powtarzam to chłopakom przy każdej okazji, by oswoili się z tą myślą – mocno akcentuje trener Andriej Gusow, który – wraz ze swoimi współpracownikami: Krzysztofem Majkowskim, Siergiejem Szepietiukiem i Arkadiuszem Sobeckim – potrafi „przykręcać śrubkę” podczas przygotowań na „sucho”.

Bez leniuchowania

Pierwszą cześć przygotowań zespół zakończył 15 czerwca i zawodnicy mieli miesiąc urlopu. Wolne od zajęć wcale nie oznacza, że trzeba o wszystkim zapomnieć. Każdy we własnym zakresie miał przygotować organizm, by po powrocie szybko się przyzwyczaił do nowych obciążeń.

– Podczas tegorocznych przygotowań da się zdecydowanie lepiej pracować niż w ubiegłym roku – podkreśla białoruski szkoleniowiec. – Wówczas zawodnikom trudniej było przyzwyczaić się do jednostek treningowych oraz do tego, czego od nich wymagam. Teraz, z majowo-czerwcowej pierwszej części byłem zadowolony, a potem zawodnicy odpoczywali czynnie zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Zwłaszcza kadrowiczom się to przydało, bo przecież zaliczyli „awans” do niższej dywizji i mieli prawo być tym nieco zdruzgotani. Przed urlopem prosiłem chłopaków, by nie zapominali, że są profesjonalnymi sportowcami. Teraz po kilku zajęciach widzę, że większość tę uwagę wzięła sobie do serca…

Korekty w składzie

Wszystkich ucieszyło wejście na lód, ale to wcale nie oznacza, że podczas zajęć w siłowni będzie obowiązywała taryfa ulgowa. Andriej Gusow w tym względzie jest twardy jak skała i nikomu nic nie odpuszcza. Nowym twarzami są Słowacy – obrońca Peter Novajovsky oraz napastnik Tomas Sykora – i atakujący Białorusin, Andrej Michnow, który tuż po podpisaniu kontraktu pojawił się w Tychach. Imponuje on warunkami fizycznymi i w ekstralidze białoruskiej był czołowym strzelcem. Przedłużył kontrakt Gleb Klimenko, ale jeszcze załatwia formalności wizowe. John Murray, Alex Szczechura oraz Michael Cichy przebywają za oceanem, ale z początkiem sierpnia mają dołączyć do drużyny. Siergiej Ogorodnikow, bramkostrzelny napastnik do niedawna Podhala, również miał znaleźć się w tyskiej ekipie, ale 24 czerwca zginął tragicznie podczas jazdy skuterem wodnym.

– Wnioskowałem jeszcze o jednego obrońcę oraz napastnika, by zwiększyć konkurencję w zespole – wyjaśnia trener Andriej Gusow. – Na razie cisza, ale i tak mamy pięć formacji, więc trzeba się starać, by znaleźć się w wyjściowym składzie.

– Mówią o mnie sknera, ale przecież muszę poruszać się w określonym budżecie i nie ma mowy, by podpisywać wirtualne kontrakty, choć konkurencja mocno się wzmacnia – uśmiecha się szef hokejowej sekcji, Wojciech Matczak.

 

Zdobycz punktowa?

GKS Tychy 31 sierpnia meczem z IFK Helsinki zainauguruje występy w grupie eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Dwa dni później zagra u siebie z wicemistrzem Szwecji, Skellefteae AIK. Jeszcze przed ligową inauguracją czekają tyszan rewanże w Skandynawii. Natomiast w październiku, na zakończenie eliminacji, dwumecz z HC Bolzano. W dotychczasowych dwóch występów w LM Cracovia nie zdobyła punktu, więc może tyskiej ekipie uda się coś „urwać” rywalom.

– Na razie skupiam się na codziennej pracy – dodaje trener Gusow. – Mamy w planie 6 meczów kontrolnych: z Unią Oświęcim i Jastrzębiem oraz turniej w Zwoleniu. W nich chcielibyśmy się jak najlepiej przygotować taktycznie. To powinno wystarczyć przed pierwszym spotkaniami z Finami i Szwedami. Oczywiście, że chcielibyśmy jak najlepiej się zaprezentować, ale trzeba jednak patrzeć na sezon globalnie, bo przecież trzeba bronić złota. A liga będzie wymagająca, patrząc na wzmocnienia zespołów z Katowic, Nowego Targu czy Jastrzębia. Nie zapominam o Cracovii, bo ona pewnie „wystrzeli” zagranicznymi transferami.

Za pięć tygodni, podczas pierwszej potyczki w LM z brązowymi medalistami ligi fińskiej, przekonamy się jaką wartość sportową ma mistrz naszego kraju.