Andrzej Iwan: Czas Piątka już nadszedł

Adam GODLEWSKI: Czy nasz futbol stać na to, żeby takie ferrari jak Krzysztof Piątek stało w garażu, gdy mecz rozgrywa reprezentacja Polski?

Andrzej IWAN: – W mojej ocenie – nie! I czas już najwyższy na miarodajną próbę dla Krzyśka u boku Roberta Lewandowskiego. Na każde zgrupowanie w ostatnich latach selekcjonerzy zapraszali po dwa autokary piłkarzy, ale całej zgrai sprawdzić się nie da. Można naprawdę dobrze przetestować jednego, najwyżej dwóch, jeżeli do dyspozycji jest tak naprawdę kilka treningów i dwa mecze.

Fot. Maciej Biały/400mm

Sztuka selekcji polega na tym, żeby maksymalnie wykorzystać potencjał kadrowy, a aby przekonać się, iż grają rzeczywiście najlepsi, trzeba po prostu sprawdzić, jak do siebie pasują. Choć z góry wiadomo, że będzie to trudne w sytuacji, kiedy na zgrupowanie przyjadą dwaj skrzydłowi, którzy nie grają na co dzień w klubach. Powołując Kubę Błaszczykowskiego, selekcjoner Jerzy Brzęczek stał się niejako niewolnikiem tego wyboru. Bo musiał teraz zaprosić także niegrającego w klubie Kamila Grosickiego.

Wystawienie dwóch napastników narzuca przyjęcie przez zespół ofensywnej taktyki, a nawet konieczność zdominowania rywala…

Andrzej IWAN: – …podczas gdy po raz ostatni reprezentacja Polski potrafiła grać przez 90 minut piłką i dominować nad każdym przeciwnikiem w latach 70-tych poprzedniego stulecia, gdy trenerem był Kazimierz Górski. Wówczas napastników było tak naprawdę trzech i mogliśmy sobie pozwolić na grę przede wszystkim do przodu. Teraz to ogromny problem, przecież nawet Irlandia grała we Wrocławiu z nami w piłkę – nie zaś my z Irlandią – ale biorąc pod uwagę aktualny potencjał naszego futbolu wydaje mi się, że optymalne dla biało-czerwonych ustawienie to właśnie 1-4-4-2. Tym bardziej, że napastników europejskiego formatu mamy co najmniej trzech. Arek Milik choćby na tle przeciwników z Liverpoolu w Lidze Mistrzów zaprezentował się przecież bardzo korzystnie. Nie zginął na boisku, dochodził do sytuacji, był aktywny. Do tego stopnia, że byłem sobie w stanie wyobrazić atak reprezentacji w składzie Milik – Piątek.

Czyli bez przeżywającego lekki kryzys formy Lewandowskiego?

Andrzej IWAN: – Nie wiem, czy taki lekki, mogę jedynie oceniać, że Robert jest w słabszej formie niż przed poprzednim zgrupowaniem. I na pewno w słabszej niż Piątek oraz Milik. Cały zespół Bayernu gra kiszkę, a wiekowi skrzydłowi nie mają wielkiej ochoty harować na Lewego, co jednak nie zmienia sytuacji, iż zaczynam mieć obawy o naszego rodaka. Naszemu kapitanowi nic nigdy nie przychodziło z lekkością i łatwością, nie dostał tyle od Boga, ile Leo Messii, wszystko musiał ciężko wypracować. Bazował na sile i dynamice, nie przypominam sobie jakiegoś ponadprzeciętnego dryblingu w jego wykonaniu.

Nie można zatem wykluczyć, że – a ma już przecież trzydziestkę na karku – apogeum ma już za sobą i powoli powinien zacząć myśleć o sportowym okresie przedemerytalnym. Ma oczywiście nadal niepodważalne atuty – przede wszystkim nazwisko, na które mocno zapracował – i nadal wzbudza respekt, gdy pojawia się na boisku. Naprawdę jednak, na przykład przeciw Włochom w ustawieniu 1-4-4-2 chętnie zobaczyłbym – po przećwiczeniu z Lewandowskim w składzie tego ustawienia w meczu z Portugalią – Piątka z Milikiem. Bo to jest przyszłość naszego reprezentacyjnego ataku. Pytanie tylko, czy selekcjoner ma wyobraźnię równie bogatą jak moja? A przede wszystkim – czy ma odwagę.

Naprawdę? Przecież widzieliśmy ten duet w starciu z Irlandią i był bezproduktywny. Zresztą Piątek nie u wszystkich komentatorów zyskał aplauz nawet po wejściu smoka do Serie A.

Andrzej IWAN: – Głosy, że liga włoska jest teraz słaba, zaś Krzysiek strzelał bramki jedynie kelnerom, wyłącznie mnie śmieszą. Piątek pięknie rozwija się po przeprowadzce do Italii, i wcale nie jest aktorem charakterystycznym. Potrafi wycofać się po piłkę, rozegrać, mimo nie najlepszych warunków wyraźnie poprawił grę głową. On naprawdę potrafi grać w piłkę. Na tyle, że zasługuje na sprawdzian w kadrze.

OK., wiem, że z boku łatwo się podpowiada, a odpowiedzialność zawsze spada na selekcjonera, kiedy jednak ma eksperymentować, jak nie w Lidze Narodów? Znów przed finałami dużego turnieju, a może już w trakcie jego trwania? To akurat nonsens. Wiem, że selekcjoner znajduje się teraz między młotem a kowadłem, ale może zajęcie miejsce na ławce rezerwowych przynajmniej w jednym ze spotkań stanowiłoby dobry bodziec także dla Roberta?

Pomijając personalia, ustawienie z dwoma napastnikami może negatywnie odbić się na postawie Piotra Zielińskiego.

Andrzej IWAN: – Nie przesadzajmy. Co prawda w kadrze, jeśli ma sporo obowiązków w defensywie, to rzeczywiście średnio wychodzi mu rozgrywanie, ale w klubie bardzo fajnie atakuje także z głębi pola. Zatem najwięcej, a w zasadzie wszystko, zależy od rozłożenia akcentów w zespole. I udziale skrzydłowych w grze w destrukcji, choć akurat po Grosiku i Kubie w obecnej sytuacji zbyt wiele nie można się spodziewać. Jeśli ktoś ma dokładnie obsłużyć dwóch napastników, to tylko Zieliński, a już głowa trenera w tym, aby właściwie rozdzielić pozostałe role.

Zresztą przypatrując się pracy Jurka Brzęczka jako trenera – choć sam był pracusiem, taką wszędobylską ósemką, nie zaś dziesiątką jako piłkarz – dostrzegałem, że jego zespoły chciały grać piłką i po jakimś czasie w każdym zaczynało to fajnie wyglądać. Trudno zatem, aby przy takim podejściu do futbolu nie uwzględniał wiodącej roli Piotra w drugiej linii. Zwłaszcza że Grzesiek Krychowiak dopiero po przeprowadzce do Rosji wsiadł do samolotu powracającego z… mistrzostw Europy we Francji. Pytanie tylko, ile czasu zajmie mu powrót, bo na razie to wciąż połowa zawodnika z Euro 2016.

Jak ocenił pan wrześniowe debiutanckie zgrupowanie Brzęczka?

Andrzej IWAN: – Za dużo było zachwytów po spotkaniu z Włochami. Nasza gra była rzeczywiście fajna, ale tylko do przerwy. Potem byliśmy świadkami zupełnie nietrafionych zmian, a w konsekwencji powrotu wyłącznie do długich podań. Mogliśmy zdominować gospodarzy, tymczasem sami z tego przywileju zrezygnowaliśmy po przerwie w Bolonii. I stąd wzięła się późniejsza niepewność w rozegraniu w meczu z Irlandią. Odniosłem także wrażenie, że atmosfera w drużynie nadal jest gęsta. A kilku zawodników, którzy odgrażali się po mundialu w Rosji, iż wyrzucą z siebie wszystko, co zalega im na wątrobach, jeszcze do tego nie dojrzało. Może teraz przyjdzie na to czas?