Droga Andrzeja Niewulisa w górę… i dół. W nagrodę złoto i spadek

W styczniu, gdy Andrzej Niewulis podpisywał umowę z Miedzią Legnica nie przewidywał, że w jednym sezonie zostanie mistrzem Polski i spadnie z ekstraklasy. 34-latek kilka tygodni temu skończył 34 lata. Dostał od swoich klubów urodzinowe prezenty. Raków dał mu złoty medal za mistrzostwo Polski, w które miał przez lata spory wkład. Miedź była mniej hojna. Dała swojemu zawodnikowi spadek do pierwszej ligi. Trzeba jednak brać pod uwagę fakt, że sam w nim maczał palce.


Czytaj także: Rząd pomoże mistrzowi. Stadion Rakowa zostanie rozbudowany

Bez szans na przebicie

Raków Częstochowa
Fot. Tomasz Kudala / PressFocus

Odstawienie od składu Rakowa i ledwie 44 minuty na murawie w rundzie jesiennej były dla kapitana zespołu dużym ciosem. W końcu przeszedł z klubem drogę podobną do Tomasza Petraszka i Marka Papszuna. Co ciekawe w przyszłym sezonie całej trójki nie będzie już przy Limanowskiego. Niewulis już zimą odszedł z Rakowa. Papszun nie przedłuży kontraktu, a Petraszkowi nie przedstawiono nowej oferty.

Niewulis przegrywał już rywalizację z młodszymi kolegami. Nie tylko wiek był ważny. Do tego dochodziły umiejętności, ale przede wszystkim zdrowie. 34-latek w ostatnich miesiącach przy Limanowskiego miał z nim coraz większe problemy, co także zaowocowało rozstaniem. Obciążenia treningowe w Rakowie są na tyle duże, że najprawdopodobniej Niewulis nie byłby w stanie im już podołać. Sytuacja w Legnicy była dla stopera zdecydowanie korzystniejsza pod względem rywalizacji o skład, ale niekoniecznie patrząc na aspiracje sportowe i umiejętności czysto piłkarskie.

Miedź była jednym z głównych kandydatów do spadku jeszcze po rundzie jesiennej. Niewulis idąc do Legnicy zdawał sobie zapewne sprawę z faktu, że trudno będzie utrzymać legniczan w lidze. Nie oznacza to jednak, że zadanie było niewykonalne. Można było tego dokonać. Niewulis dawał z siebie wszystko, aby tak się stało. Z miejsca wywalczył sobie wyjściową jedenastkę. Był liderem defensywy Miedzi. To on dyrygował resztą stoperów. Widać było po nim, że jest dobrym przywódcą. Mimo to nie zdołał uratować klubu przed spadkiem. Historia Niewulisa jest niezwykle ciekawa. W końcu ciężko znaleźć przykład zawodnika, który w jednym sezonie zdobył złoto i spadł z ligi.


Kliknij tutaj aby przeczytać więcej o ekstraklasie


Być jak Bereszyński

Fot. sscnapoli.it

Wydawać by się mogło, że przykład Niewulisa to ewenement na skalę światową. Trudno przecież znaleźć zawodników w taki sposób zmieniających pracodawcę. Ale przecież w tym sezonie mieliśmy już podobną sytuację we Włoszech. Bohaterem tego ruchu był zawodnik spadkowicza, Sampdorii, wypożyczony do mistrza z Neapolu. Mowa o… Bartoszu Bereszyńskim.

Reprezentant Polski zimą zdecydował się zmienić barwy klubowe, by podjąć trudne wyzwanie. Ostatecznie plan Bereszyńskiego, podobnie jak Niewulisa spalił na panewce. Prawy obrońca pod Wezuwiuszem praktycznie nie grał i najprawdopodobniej nie zostanie wykupiony przez Napoli. Doświadczony stoper, który do zimy reprezentował Raków nie dał rady utrzymać swojego nowego zespołu w ekstraklasie i przyszły sezon spędzi na niższym szczeblu rozgrywkowym.

Różnica między zawodnikami jest jednak zasadnicza. Niewulis nie był w stanie podołać wyzwania w lepszym klubie i musiał zmienić go na słabszy, gdzie był postacią wyróżniającą się, ale nie na tyle, by utrzymać go w lidze. Bereszyński za to przekonał się, że Napoli to za wysokie progi dla niego, jednak skoro taki zespół się nim interesuje, to być może szybko znajdzie pracodawcę na poziomie Serie A. Niewulis w ekstraklasie być może także, jednak znak zapytania wobec byłego kapitana Rakowa jest większy.


Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.