Anglia. Bednarek kontra Kane

 

W Nowy Rok kibice na Wyspach, tradycyjnie, nie będą zbyt długo odsypiać sylwestrowej zabawy. A niektórzy, być może, na stadion udadzą się prosto z imprezy. Bo już o 12.30 czasu brytyjskiego Brighton&Hove zmierzy się z Chelsea, a Burnley zagra z Aston Villa.

Więcej interesującego czeka jednak na sympatyków angielskiego futbolu nieco później. A polscy kibice, z pewnością, niecierpliwią się przed starciem. Southamptonu z Tottenhamem.

Jan Bednarek, obrońca „Świętych”, stanie naprzeciw jednego z najlepszych napastników świata, Harry’ego Kane’a. Jak dotychczas polski obrońca dwa razy miał okazję mierzyć się z kapitanem reprezentacji Anglii. Raz jego drużyna wygrała, raz przegrała. Ale w obu przypadkach Kane trafiał do siatki, co oznacza, że Bednarek nie zdołał go powstrzymać.

W tym sezonie król strzelców mundialu 2018 i dwukrotny najlepszy strzelec Premier League jakoś przesadnie skuteczny nie jest. Inaczej, są od niego w angielskiej ekstraklasie skuteczniejsi zawodnicy. Również jego rodacy. Właśnie w krajowej klasyfikacji najlepszych snajperów Kane zajmuje dopiero – z 11 bramkami na koncie – piąte miejsce. Więcej goli od niego strzelili Jamie Vardy (17), a także Danny Ings, Marcus Rashford i Tammy Abraham (po 12). Ings to zawodnik Southamptonu, bez którego trudno wyobrazić sobie tę drużynę w ofensywie.

27-latek zdobył dla drużyny Jana Bednarka połowę z 24 strzelonych przez tę ekipę goli i wysyła sygnały selekcjonerowi reprezentacji Anglii, Garethowi Southgate’owi. Jedyny raz w narodowej reprezentacji zagrał bardzo dawno temu, bo w 2015 roku, jeszcze za kadencji Roya Hodgsona. Zmieniając… Harry’ego Kane’a. A teraz marzy o udziale w Euro 2020, co jednak nie będzie – patrząc na strzelecki dorobek Anglików w tym sezonie Premier League – takie łatwe.

Nie zapominajmy bowiem jeszcze o Raheemie Sterlingu (11 bramek). W tym sezonie Anglicy, w rodzimej lidze, strzelają aż miło, co w ostatnich latach nie było takie oczywiste.

Nie wa każdym jednak zespole angielscy piłkarze są tak skuteczni. Dla West Hamu zdobyli tylko pięć bramek, ale w tym przypadku powodem jest brak w zespole rodzimego napastnika. Generalnie jednak drużyna Łukasza Fabiańskiego ze zdobywaniem goli ma problem (21 trafień w 19 meczach). Być może zmieni się to niebawem, bo w klubie – o czym mówiło się od dawna – doszło do zmiany szkoleniowca. Ze względu na niezadowalające wyniki zwolniony został Manuel Pellegrini.

Chilijczyka zastąpił David Moyes. Szkot ma coś do udowodnienia, bo ostatnie lata, to dla niego pasmo niepowodzeń. Przypomnijmy, że w 2013 roku wydawało się, że złapał pana Boga za nogi, kiedy to zastąpił Sir Aleksa Fergusona na stanowisku szkoleniowca Manchesteru United. Na Old Trafford nie przepracował jednak nawet pełnego sezonu. Następnie były nieudane przygody z Realem Sociedad, Sunderlandem i… West Hamem, który prowadził od listopada 2017 do maja 2018 roku.

Władze londyńskiego klubu postanowił jednak kolejny raz mu zaufać. Być może teraz pójdzie lepiej, bo za pierwszym razem Moyes nie miał w drużynie Łukasza Fabiańskiego. A teraz polski bramkarz jest jednym z filarów „Młotów”.

Program 21. kolejki

Środa: Brighton&Hove – Chelsea, Burnley – AV, Newcastle – Leicester, Southampton – Tottenham, Watford – Wolverhampton, Man City – Everton, Norwich – Crystal Palace, West Ham – Bournemouth, Arsenal – Man Utd, Liverpool – Sheffield Utd.

1. Liverpool 19 55 47:14
2. Leicester 20 42 34:19
3. Man City 20 41 54:23
4. Chelsea 20 35 35:28
5. Man Utd 20 31 32:23
6. Tottenham 20 30 36:29

 

Na zdjęciu: David Moyes (z lewej) wraca do pracy. Szkocki trener kolejny raz objął West Ham United. Tym razem z Łukaszem Fabiańskim w składzie.