Anglia. Będzie się działo!

Zwolennicy angielskiego futbolu na pewno nie będą mogli narzekać na nudę, a niedziela będzie już pełna wrażeń. Również dla polskich kibiców. Jana Bednarka, który ostatnio spisuje się bardzo dobrze w barwach Southamptonu, czeka bardzo poważne wyzwanie. Jego zespół, który po ostatniej kolejce znalazł się w strefie spadkowej, zmierzy się z Arsenalem. Polak, który wystąpił w jedenastu ostatnich meczach „Świętych” w lidze od pierwszej minuty, miał już w tym sezonie okazję grać na stadionach czołowych drużyn Premier League. Na Anfield Stadium skończyło się bolesnym 0:3, a nasz reprezentant wszedł na boisko w drugiej połowie. Zdecydowanie lepiej poszło na Stamford Bridge. 23-letni obrońca zagrał dobre zawody, a Southampton zremisował z Chelsea.

Jest dobrym zawodnikiem

Dwa tygodnie temu „Święci” przegrali 1:2 z Cardiff u siebie. Trener Ralph Hasenhuettl po meczu był wściekły. Zapowiedział zmiany, przede wszystkim w obronie. Istniała pewna obawa, że Bednarek może stracić miejsce w wyjściowym składzie, ale po środowej wypowiedzi szkoleniowca się na to nie zanosi. – Już od pierwszego treningu czułem, że Jan może dać zespołowi znacznie więcej. W kilku spotkaniach był niesamowity. Jego dobra, odpowiedzialna gra pozwoliła zdobyć nam wiele punktów. O każdym piłkarzu myślę w kontekście jego braków. U Jana nie doszukałem się ich zbyt wiele. To pokazuje, jak dobrym jest zawodnikiem – trudno zatem oczekiwać, że po takiej opinii Bendarek nie pojawi się w wyjściowym ustawieniu na niedzielne zawody.

Równolegle do meczu na Emirates Stadium, na Old Trafford rozpocznie się angielski klasyk. Rozpędzony Manchester United zmierzy się z Liverpoolem. Będzie to już 202 starcie obu zespołów licząc wszystkie rozgrywki. Jeszcze kilka tygodni temu faworytem tej konfrontacji byliby „The Reds”, pomimo faktu, że starcie rozegrane zostanie w Manchesterze. Ale od momentu kiedy szkoleniowcem „Czerwonych diabłów” został Ole Gunnar Solskjaer jego drużyna w lidze gra lepiej od ekipy Juergena Kloppa. W dziewięciu występach zdobyła 25 punktów. Odwieczny rywal w analogicznym okresie zapisał na swoim koncie 20 „oczek”. Norweski trener w trakcie kariery lubił grać przeciwko Liverpoolowi. W siedmiu występach przeciwko tej drużynie strzelił trzy gole. A do historii przeszedł w styczniu 1999 roku, kiedy to w meczu IV rundy Pucharu Anglii wszedł na boisko z ławki i zdobył gola na wagę zwycięstwa w drugiej doliczonej minucie.

Świadomi zagrożenia

– Doskonale zdaję sobie sprawę, jakie znaczenie ma rywalizacja z Liverpoolem. Kilka razy miałem zaszczyt w niej uczestniczyć. My jednak musimy się przede wszystkim skoncentrować na zadaniu, jakie mamy do wykonania – mówi norweski menedżer Manchesteru United. A czy w Liverpoolu obawiają się starcia na Old Trafford? Przypomnijmy, że „The Reds” stoją przed szansą powrotu na fotel lidera Premier League. Prowadzący w tabeli Manchester City swój mecz bieżącej kolejki rozegrał bowiem awansem. – Jesteśmy świadomi zagrożenia jakie płynie ze strony Manchesteru United – mówi z pełną powagą Mohamed Salah, jeden z dwóch liderów klasyfikacji strzelców angielskiej ekstraklasy.

Gracze wspomnianego Manchesteru City nie będą zbyt wnikliwie śledzić tego, co będzie działo się w starciu United z Liverpoolem, bo kiedy na Old Trafford zespoły będą walczyć o jak najlepszy wynik, „Obywatele” wysłuchają ostatnich wskazówek Pepa Guardioli przed finałem Pucharu Ligi Angielskiej, czyli Carabao Cup. Przypomnijmy, że „The Citizens” bronią tego trofeum. Rok temu pokonali w finale Arsenal 3:0, a rywalizacja w tych zmaganiach staje się ich specjalnością. Manchester City wygrał bowiem trzy z pięciu ostatnich edycji PLA. Nigdy jednak tego trofeum nie obronił. Teraz kibice mają nadzieję, że tak się stanie i nie są pozbawieniu podstaw, bo „Obywatele” są faworytem konfrontacji z „The Blues”. Przecież niedawno rozbili londyńskiego rywala w meczu ligowym aż 6:0. – To będzie zupełnie inne spotkanie. Tamtego starcia już nie pamiętamy – zapewnia Pep Guardiola, szkoleniowiec „The Citizens”.

 

Na zdjęciu: Mohamed Salah (z lewej) jest świadomy zagrożenia ze strony Manchesteru United.