Anglia. Czy to jest realne?

Można iść o zakład, że jeżeli ten transfer doszedłby do skutku, to byłby największym polskim hitem transferowym tego lata. Kamil Glik, filar defensywy reprezentacji Polski i jeden z symboli dobrych wyników naszej reprezentacji na przestrzeni ostatnich kilku lat, może opuścić AS Monaco i zmienić klub. I być może cała historia nie byłaby tak interesująca, gdyby nie fakt, jakie klubu są – podobno – zainteresowane usługami Polaka. Specjalnie ich przedstawiać nie trzeba, mówi się o Manchesterze United, Tottenhamie, AS Romie i Interze Mediolan. W jakim stopniu ewentualna przeprowadzka jednego z liderów naszej reprezentacji jest realna?

Rozmowy, podobno, były

Należy zacząć od tego, że Polak ma ważny kontrakt z Monaco do końca czerwca 2021 roku, czyli przez dwa najbliższe sezonu. Klub występujący we francuskiej ekstraklasie poprzedni sezon miał nieudany i do końca walczył o utrzymanie w elicie. Po tym, co dzieje się na rynku transferowym z udziałem klubu z Księstwa należy przypuszczać, że w kolejnych rozgrywkach ma być lepiej. Monaco kupiło Gelsona Martinsa za 30 mln euro, a 13,5 mln zapłaciło za bramkarza Benjamina Lecomte, który ma zastąpić „wysłużonego” już Danijela Subaszicia. Za 45 mln sprzedano do Leicesteru City Youriego Tielemansa. Przypomnieć należy, że zawodnik ten ostatnie pół roku spędził już w Premier League i został wykupiony przez „Lisy” po okresie wypożyczenia.

Z utratą tego piłkarza Monaco się zatem liczyło. Wiadomo natomiast, że szkoleniowiec Leonadro Jardim, który wrócił do klubu po fatalnym okresie pracy Thierry’ego Henry’ego, nie chciałby bardziej osłabiać zespołu, a Glik jest jednym z jego najważniejszych zawodników.
Dlatego klub, podobno, szykuje podwyżkę dla Polaka i roczne przedłużenie kontraktu. Jednak czy to pomoże, jeżeli wpłynie konkretna oferta? Na razie prasa donosi, że w sprawie transferu Polaka odbyły się pierwsze rozmowy. Nie wiadomo jednak, które z wymienionych wyżej klubów rozmawiały, ale każdy z nich musi liczyć się z tym, że wartość rynkowa za naszego obrońcę, przedstawiona na transfermarkt.de, w tej sytuacji Monaco, to absurd. Klub nie puści bowiem naszego zawodnika za 8 mln euro.

Matuszek na starych śmieciach

Z kim miałby rywalizować?

Oczywiście należy zdawać sobie sprawę z tego, że w lutym przyszłego roku Kamil Glik skończy 32 lata, zatem na kokosy Monaco liczyć raczej nie może, ale pewne jest, że nie sprzeda Polaka za mniej niż 20 mln euro. Na razie żadna oficjalna oferta nie wpłynęła, ale warto przyjrzeć się sytuacji na środku obrony we wspomnianych klubach. Manchester United cały czas stara się ściągnąć Harry’ego Maguire, ale Leicester żąda za niego 80 mln funtów. W zeszłym sezonie ze stoperami „Czerwonych diabłów” był kłopot, bo nie sprawdza się Eric Bailly, a Chris Smalling młodszy nie będzie. Jeżeli idzie o Tottenham, to parę na środku defensywy tworzą zgrani i doświadczeni Belgowie Toby Alderweireld i Jan Vertonghen, a w drużynie jest ponadto utalentowany Kolumbijczyk Davinson Sanchez.

Najbardziej dziwić może zainteresowanie Kamilem Glikiem, Interu Mediolan. Słowak Milan Szkriniar i Stefan de Vrij są wyceniani odpowiednio na 50 i 60 mln euro. Niedawno klub z San Siro pozyskał za darmo doświadczonego Diego Godina, a także kupił utalentowanego Alessandro Bastoniego. Ponadro w drużynie znajdują się Miranda i Andrea Ranocchia i wszyscy wymienieni są środkowymi obrońcami. Jeżeli chodzi o Romę, to Glik mógłby zastąpić sprzedanego ostatnio do Napoli, za 36 mln euro, Kostasa Manolasa.

 

Na zdjęciu: Jeżeli Kamil Glik rzeczywiście miałby opuścić Monaco, to klub z Ligue 1 tanio go nie sprzeda.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem