Anglia. Decyzja jednomyślna

Od wczoraj kluby Premier League mogą trenować w małych grupach; dziś do zajęć wraca Liverpool.


W miniony poniedziałek podjęto wiążącą decyzję. I, co chyba najważniejsze, jednomyślnie. Przedstawiciele wszystkich klubów zagłosowali, aby zespoły, na razie w małych grupach, wróciły do treningów – przy zachowaniu surowych obostrzeń sanitarnych, które zakładają m.in. dojazdy na treningi osobno, odstępy na parkingach, zakaz korzystania z szatni i pryszniców czy też dezynfekcję sprzętu. W trakcie zajęć obowiązuje dystans społeczny, a gra kontaktowa jest zabroniona. Zawodnicy nawet nie mogą się do siebie zbliżać. Przypomnijmy, że wcześniej niektóre zespoły decydowały się na wznowienie zajęć indywidualnych lub takich, w których uczestniczyło 2-3 piłkarzy. Nie wszystkie jednak, a jednym z nich był Liverpool, czyli zdecydowany lider rozgrywek, który swoje centrum treningowe w Melwood otworzył – na treningi indywidualne – 7 maja. Sztab szkoleniowy „The Reds” pierwsze zajęcia w małych grupach wyznaczył na dziś.

Najbezpieczniejsze miejsca

Na łamach „Guardiana” o powrocie do zajęć wypowiedział się szkoleniowiec Liverpoolu, Juergen Klopp. Niemiec przyznał, że cieszy się z pierwszego kroku ku normalności i podkreślił, że jego zespół będzie gotowy na wznowienie rozgrywek.

– Wszystkie kluby są w takiej samej sytuacji i mają tyle samo czasu, aby wypracować optymalną dyspozycję. Chcemy jak najlepiej wykorzystać najbliższy okres – powiedział trener i dodał, że nie jest dla niego wielkim problemem to, że wszystkie kluby Premier League czeka gra przy pustych trybunach.

– Kiedy zaczynaliśmy grać w piłkę, to robiliśmy to z czystej miłości. Nie dla atmosfery. Kibiców nie było. Jasne, że jesteśmy przyzwyczajeni to tego, jak wygląda współczesny futbol. Ale jeżeli to się zmieni – mam nadzieję, że na krótko – to nic wielkiego się nie stanie. Piłka nożna nadal jest wspaniała – zaznaczył opiekun „The Reds”.

Klopp dodał ponadto, że w pełni popiera dążenie do restartu rywalizacji.


Przeczytaj jeszcze: Potrzebują więcej czasu


– Jasne, że w życiu są ważniejsze sprawy od tego, kto zostanie mistrzem kraju. Źle się dzieje wokół nas, ludzie umierają, ale jestem przekonany, że bazy treningowe i stadiony, na których będziemy grać, będą należeć do najbezpieczniejszych miejsc na świecie – zapewnił niemiecki szkoleniowiec.

Nie wszyscy tak myślą..

Jak zatem widać trener przyszłego mistrza Anglii – Liverpool ma 25 pkt przewagi nad Manchesterem City i potrzebuje dwóch zwycięstw w dziewięciu pozostałych meczach – jest spokojny o przyszłość rozgrywek i należy do zdecydowanych zwolenników „projektu restart”. Są jednak i przeciwnicy, a wobec ich argumentów nie sposób przejść obojętnie.

– Mój pięciomiesięczny syn ma problemy z oddychaniem. Nie chcę narażać go na niebezpieczeństwo – mówił Troy Deeney, kapitan Watfordu, który dodatkowo podkreślił, że ludzie jego rasy są zdecydowanie bardziej narażeni na zachorowanie, a także na śmierć z powodu wirusa, co się potwierdza, bo na Wyspach Brytyjskich w wyniku zakażenia umiera dwa razy więcej czarnoskórych.

Z podobnymi rozterkami mierzy się Tammy Abraham. Nigeryjskiego pochodzenia napastnik Chelsea mieszka z ojcem, który choruje na astmę. Już wcześniej obawy związane z wznowieniem rozgrywek wyrażali inni czarnoskórzy piłkarze, jak Danny Rose czy Raheem Sterling. Popierali ich koledzy o innym kolorze skóry, m.in. Sergio Aguero, Matteo Guendouzi, Aaron Cresswell i Mark Noble.

Fot. PAP