Zabawa po angielsku

„Synowie Albionu” od bardzo pewnego zwycięstwa rozpoczęli turniej w Katarze.


Anglicy byli przed pierwszym meczem na mistrzostwach świata w Katarze pełni obaw. Spowodowały to słabe wyniki w Lidze Narodów, w której „Synowie Albionu” nie wygrali ani jednego spotkania. Przed meczem, po raz pierwszy od mundialu w 1950 roku, odśpiewali narodowy hymn w innej formie. Nie było już „Boże chroń Królową”, ale „Boże chroń Króla”. Na 24 wielkich turniejach, w których Anglia zagrała począwszy od mistrzostw świata w 1954 roku, śpiewano hymn Zjednoczonego Królestwa z refrenem w pierwszej z wymienionych wersji. Irańscy piłkarze, z kolei, swojego hymnu w ogóle nie zaśpiewali. To forma protestu w sprawie łamania praw kobiet w tym kraju.

Na boisku polityki, na całe szczęście, zabrakło. Został czysty futbol i Anglicy pokazali, że są dużo lepsi. Irańczyków mocno zabolało to, że boisko już na początku spotkania musiał opuścić bramkarz Alireza Beiranvand, który zderzył się z jednym z własnych obrońców. Golkiper próbował grać, przebrał zakrwawiony strój, ale mimo wielkiej woli nie był w stanie kontynuować gry. Kilkanaście minut po zmianie na newralgicznej pozycji drużyna angielska rozpoczęła show. Najpierw do siatki trafił, po świetnym dośrodkowaniu Luke’a Shawa, Jude Bellingham. Anglia jeszcze do przerwy zdobyła dwa gole. Bukayo Saka popisał się bardzo ładnym uderzeniem po zgraniu piłki przez Harry’ego Maguire’a, a Raheem Sterling wykończył świetną akcję, którą „Synowie Albionu” zainicjowali jeszcze na połowie przeciwnika.

W finalnym momencie tego ataku znakomicie zachował się Harry Kane. Wybitny snajper, który tym razem okazał się świetnym asystentem. Dograł futbolówkę, po bardzo udanym dryblingu, znakomicie do piłkarza Manchesteru City i pod koniec pierwszej połowy było praktycznie po meczu. Iran drugą odsłonę spotkania zaczął nieco lepiej. Odważniej, ale absolutnie nic z tego nie wynikło. W 62. minucie spotkania Anglicy podwyższyli prowadzenie. Tym razem podawał Sterling, a Saka zabawił się w polu karnym z irańskimi obrońcami, a następnie bardzo pewnie skierował piłkę do siatki. Niedługo po zdobyciu czwartego gola Anglicy nieco się zdrzemnęli w obronie i Mehdi Taremi strzelił gola dla Iranu. To był jednak łabędzi śpiew drużyny, która w tym spotkaniu została zupełnie zdominowana. Na dowód o tym niech świadczą dwa kolejne gole „Synów Albionu”. W… trzynastej doliczonej minucie drugiej połowy Iran zdobył jeszcze jednego gola, z rzutu karnego. Spotkanie było, co warto podkreślić rekordowo długie. Do pierwszej odsłony doliczono bowiem aż 14 minut!

Anglia – Iran 6:2 (3:0)

1:0 – Bellingham, 35 min (głową), 2:0 – Saka, 43 min, 3:0 – Sterling (45+1), 4:0 – Saka (62), 4:1 – Taremi, 65 min, 5:1 – Rashford, 71 min, 6:1 – Grealish, 89 min, 6:2 – Taremi, 90+13 min (karny).

ANGLIA: Pickford – Trippier, Stones, Maguire (70. Dier), Shaw – Saka (70. Rashford), Rice, Bellingham, Mount (70. Foden), Sterling (70. Grealish) – Kane (75. Wilson). Trener Gareth SOUTHGATE.

IRAN: Beiranvand (19. Hosseini) – Moharrami, Pouraliganji, Cheshmí (46. Kanaanizadegan), Hosseini, Mohammadi (64. Torabi) – Nourollahi (77. Azmoun), Karimi (46. Ezatolahi), Hajsafi, Jahanbakhsh (46. Gholizadeh) – Taremi. Trener Carlos QUEIROZ.

Sędziował Raphael Claus (Brazylia). Widzów 45 334. Żółte kartki: Jahanbakhsh, Pouraliganji.

Piłkarz meczu Bukayo SAKA.


Fot. PressFocus