Anglia. Można mrozić szampany?

 

– To był zwyczajny mecz. Przeciwko bardzo dobrej drużynie. Bardzo trudno jest zagrać przeciwko Leicester w taki sposób na ich stadionie. Wszyscy wiedzą, jak są silni i groźni. Zagraliśmy jednak bardzo dobry mecz. Mój zespół zachował czujność. Graliśmy swój futbol, ale musieliśmy być perfekcyjni pod każdym względem – powiedział po starciu z Leicesterem, Juergen Klopp, szkoleniowiec Liverpoolu.

Kibice w Anglii na zamykający „boxing day” mecz pomiędzy Leicester i „The Reds” właśnie, mocno ostrzyli sobie zęby. I nie zawiedli się, ale tylko jednostronnie. Wicelider tabeli praktycznie nie podjął walki, od pierwszych minut dominacja lidera była widoczna gołym okiem i na efekty nie trzeba było długo czekać.

Prowadzenie zespół Kloppa objął po trafieniu Roberto Firmino, ale tym, co wstrząsnęło miejscowymi kibicami był okres gry pomiędzy 71, a 78 minutą spotkania. Najpierw rzut karny wykorzystał James Milner, a chwilę później kolejny raz do siatki trafił Firmino. Wynik spotkania ustalił Trent Alexander-Arnold.

– Trent zakończył to znakomitym strzałem. Bramki zdobyte przez nasz zespół cieszą, podobnie, jak wynik – podkreślił szkoleniowiec „The Reds”, który przyznał, że jego drużyna zaliczyła swój najlepszy występ w tym sezonie. – Świetnie graliśmy z Arsenalem. Bardzo dobrze z Manchesterem City. Mieliśmy kilka dobrych występów w tym sezonie. Ale na ten wieczór potrzebowaliśmy czegoś ekstra. Gdybyśmy zagrali nieco gorzej, to mogło być różnie – dodał Klopp.

Pokonanie Leicester na jego terenie spowodowało, że nad drugą drużyną w tabeli Premier League ekipa z Anfield Stadium ma już 10 punktów przewagi, a trzeba pamiętać, że rozegrała o jeden mecz mniej. Czy to oznacza, że kibice Liverpoolu mogą już mrozić szampany?

Wszystko na to wskazuje, chociaż okres świąteczno-noworoczny często… sprzyja kryzysom. Wydaje się jednak, że to, co najtrudniejsze, właśnie mecz z „Lisami, już za Liverpoolem. Już jutro na Anfield Stadium triumfator Ligi Mistrzów zmierzy się z Wolverhamptonem, a 2 stycznia – również przed własną publiczności -, zagra z Sheffield United. Jeżeli żadnego z tych spotkań nie przegra, to dokona czegoś, co w Premier League jest prawie czystą abstrakcją. Piłkarze Kloppa pozostaną niepokonani przez okrągły rok. Ostatni mecz w lidze przegrali 3 stycznia 2019 roku.

Zdecydowanie gorzej idzie ostatnimi czasy West Hamowi. Po wyjazdowej porażce z Crystal Palace zespół Manuela Pellegriniego zawisł tuż nad strefą spadkową. Problemy „Młotów” zaczęły się pod koniec września, kiedy kontuzji doznał Łukasz Fabiański. Ani Roberto Jimenez, ani też David Martin nie zdołali godnie zastąpić Polaka. Odkąd naszego reprezentanta nie ma w bramce drużyna przegrała 8 z 11 ligowych spotkań. Obaj bramkarze popełnili sporo błędów i kibice czekają na Fabiańskiego z utęsknieniem.

Podobno jest szansa, że dziś, w meczu przeciwko Leicester, 34-letni golkiper pojawi się na boisku, choć treningi wznowił dopiero na początku tego tygodnia. Ale sam Pellegrini, jeszcze przed meczem z Crystal Palace, powiedział coś ważnego. – Zagramy dwa razy w ciągu 48 godzin. Nie sądzę, aby wszyscy dali radę. W tym bramkarze – podkreślił chilijski szkoleniowiec.

Wszystko wyjaśni się dziś, ale z tego, co wczoraj można było wyczytać w angielskich mediach, rzeczywiście można się spodziewać, że Łukasz Fabiański wróci na boisko. Już jakiś czas temu informowano, że rekonwalescencja polskiego bramkarza, po urazie i operacji stawu biodrowego, przebiega lepiej aniżeli spodziewali się lekarze.