Anglia. Pierwszy raz Kloppa?

Liverpool jeszcze nie zdobył Pucharu Anglii na nowym Wembley. Ostatni raz trofeum w Londynie odbierał 30 lat temu.


W finale Pucharu Anglii Chelsea zmierzy się z Liverpoolem. To będzie już czwarte i zdecydowanie najważniejsze starcie pomiędzy tymi zespołami w sezonie. Dla „The Blues” to ostatnia szansa na zdobycie jakiegokolwiek trofeum. W poprzednim sezonie „Niebiescy” zgarnęli Ligę Mistrzów, Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata, a teraz mogą zostać z niczym. „Czerwoni” coś już wygrali. W finale Pucharu Ligi Angielskiej pokonali – po rzutach karnych – właśnie Chelsea. Remis był też w ich obu ligowych spotkaniach w tym sezonie. Generalnie Chelsea nie należy do łatwych rywali dla Liverpoolu. Nie licząc karnych, po raz ostatni ekipa z Anfield Stadium wygrała z tym rywalem we wrześniu 2020 roku.

Tym razem Liverpool jest faworytem spotkania. Dla szkoleniowca „The Reds” Juergena Kloppa będzie to pierwszy w karierze finał Pucharu Anglii, choć pracuje na Anfield od niemal siedmiu lat. Do tej pory nie złożyło się jednak, by doprowadził drużynę do decydującego starcia na Wembley. Zresztą FA Cup nie był w ostatnich latach zbyt łaskawy dla Liverpoolu. W 2012 r. ostatni raz zagrał w finale, w którym musiał uznać wyższość… Chelsea. Na trofeum kibice czekają już 16 lat. W 2006 r. finał po raz ostatni rozegrano na Millenium Stadium w Cardiff, a więc ekipa z miasta Beatlesów ani razu nie wygrała najstarszego trofeum piłkarskiego na świecie na nowym Wembley. 30 lat temu, w 1992 roku, Liverpool pokonał Sunderland 2:0 i był to ostatni Puchar Anglii zdobyty przez ten zespół w Londynie.

– Jestem podekscytowany finałem FA Cup, bo zagram w nim pierwszy raz. Grałem dwa razy finały Pucharu Ligi Angielskiej na Wembley i raz udało nam się wygrać – uśmiechał się szkoleniowiec finalisty zarówno FA Cup, jak i Ligi Mistrzów.

– Nie ukrywam, że mam wysokie oczekiwania odnośnie zbliżającego się spotkania. Wiem, że atmosfera będzie wspaniała – dodał niemiecki trener.

To będzie kolejne, już 19. starcie Kloppa ze swoim byłym uczniem, Thomasem Tuchelem. Mentor wygrał 10 meczów, 5 kończyło się remisami, a 3 razy górą był młodszy z Niemców, ale odkąd obaj pracują w Anglii, to Tuchel z Kloppem nie przegrał, nie licząc wspominanych już karnych w finale PLA. Kolejnym argumentem, który może przemawiać za Chelsea jest to, że dużo lepiej w ostatnich latach radziła sobie w Pucharze Anglii od Liverpoolu. Od ostatniego zwycięstwa „The Reds” w tych rozgrywkach Chelsea triumfowała pięć razy (ostatnio w 2018 roku), a ośmiokrotnie wystąpiła w finale. Dwa ostatnie decydujące starcia nie były jednak dla „The Blues” udane. W 2020 r. musieli uznać wyższość Arsenalu, a przed rokiem Leicesteru. To zatem trzeci z rzędu finał ekipy ze Stamford Bridge. By uniknąć trzeciej z kolei porażki Thomas Tuchel postanowił zadziałać, co jednak nie za bardzo spodobało się piłkarzom. Zespół miał zaplanowany wolny dzień, ale Niemiec zarządził trening. To reakcja na niezbyt dobre wyniki, jakie ostatnio notowała drużyna. Co ciekawe gracze pokręcili nosami, a następnie… pokonali Leeds 3:0 na wyjeździe. Dzięki temu wlali nieco optymizmu w serca kibiców ze Stamford Bridge…

141. finał Pucharu Anglii

Sobota, 14 maja, godz. 17.45, stadion Wembley

Chelsea – Liverpool
Sędzia Craig Pawson (Sheffield).


Na zdjęciu: Sadio Mane z Liverpoolem (z prawej) czy Edouard Mendy z Chelsea? Który z Senegalczyków sięgnie po Puchar Anglii?
Fot. Pressfocus