Anglia. Podziękowania dla dwóch Harrych

Kazimierz Mochlinski z Londynu

Po meczu z Polską Anglicy nie byli zachwyceni. Już przed spotkaniem bardzo żałowali braku Roberta Lewandowskiego, a po po wszystkim byli wdzięczni… sędziemu.


Przedświąteczny tydzień rozpoczął się w Anglii od „Happy Monday”, czyli „Szczęśliwego poniedziałku”. Okazało się, że pozostałe dni tygodnia, a szczególnie środa, nie zawiodły obywateli. Tych, którzy są kibicami piłki nożnej, bo angielska drużyna narodowa wygrała z Polską na Wembley 2:1. Zbiegło się to w czasie z początkiem otwierania kraju, który był pozamykany z powodu koronawirusa.

Początek drogi do normalności został przywitany z ogromną radością. Wydawałoby się, że informacja z początku tygodnia, czyli absencja Roberta Lewandowskiego w meczu na Wembley, również wywołała wśród Anglików radość. Nic bardziej mylnego. Kibice „Synów Albionu” byli rozczarowani, że najlepszy piłkarz świata na Wembley nie zagra. Pewnie, że sympatycy futbolu poczuli pewną ulgę, ale przeważał zawód. Bo reprezentacja Anglii ciągle się uczy i chce być lepsza, dlatego chciała się zmierzyć z tak wielkim przeciwnikiem.

„Synowie Albionu” mają wielką siłę ognia w osobie Harry’ego Kane’a. Ale w obronie niekoniecznie jest najlepiej. Dlatego rywalizacja z Lewandowskim miała być tak interesująca.

Na zdjęciu obok królowej

Co ciekawe, wśród angielskich kibiców nie ma uczucia zazdrości względem Polski. Lewandowskiego uważa się za wielkiego zawodnika, który jest godny podziwu. Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że polskiego napastnika na Wyspach się uwielbia za to, że strzela tak wiele wspaniałych bramek. Panuje ogromny do niego szacunek.

Wszyscy byli zatem smutni, że taki ktoś nie może zagrać na Wembley, bo wszyscy chcieli zobaczyć największą gwiazdę na tej wspaniałej, choć pustej arenie. A Polakom Anglicy współczuli. Pełni żalu byli też kibice Leeds United, bo w meczu nie mógł zagrać jeden z ich ulubieńców, Mateusz Klich. Który miał się zmierzyć z klubowym kolegą, Kalvinem Phillipsem.

Jakie nastroje zapanowały wśród angielskich fanów po meczu? Na pewno byli oni wdzięczni… sędziemu, czyli Bjoernowi Kuipersowi. Arbiter z Holandii popełnił przynajmniej jeden poważny błąd na korzyść gospodarzy. Nie podyktował rzutu karnego dla Polski po zagraniu ręką Harry’ego Maguire’a. Najbardziej po meczu kibice dziękowali jednak… dwóm Harrym. Wspomnianemu obrońcy Manchesteru United, a także Harry’emu Kane’owi.

To był wieczór tej pary piłkarzy, a obaj zawodnicy… podzielili się kapitaństwem w tym spotkaniu, oprócz tego, że zdobyli po golu. Kane wyprowadził swój zespół na plac gry, a Maguire drużynę po meczu sprowadził do szatni, bo kolega z drużyny opuścił boisko w końcówce. Opaska dla niego była swoistą nagrodą za wbicie zwycięskiego gola. Ale jeszcze większa przyjemność spotkała obu Harrych, bo ich wyczyny przyniosły radość królowej!

Maguire pojawił się na drugi dzień na okładkach wszystkich gazet wspólnie z Elżbietą II, która – po raz pierwszy od pięciu miesięcy – pozowała do publicznej fotografii. Po przyjęciu drugiej dawki szczepionki na koronawirusa.

Wyjątkowo fotoedytorzy największych brytyjskich dzienników mogli użyć zdjęć ludzi bez masek, które nie łamały przepisów. Trudno powiedzieć, na którym z nich było więcej uśmiechu? Ale na pewno królowa cieszyła się również z trzech zwycięstw angielskich piłkarzy w trzech spotkaniach w ciągu tygodnia.

Z Anglią nie raz, a dwa razy?

Maguire i Kane zrobili jej jeszcze jedną, symboliczną przyjemność. Obaj mają na imię… Harry! A przecież przez ostatni rok głowie państwa największą przykrość sprawiał wnuk o takim samym imieniu. Rozczarowanie babci było ogromne, gdy książę Harry – poprzez małżeństwo z Amerykanką i wyjazd do USA – odciął się od rodziny królewskiej. A ostatnio wystąpił w programie telewizyjnym i mocno skrytykował dwór.

Po aferze jednego Harry’ego, królowa jest teraz wdzięczna dwóm innym Harry’m. A także społeczeństwu, za odpowiedzialne podejście do walki z koronawirusem.

Sytuacja na Wyspach Brytyjskich była bardzo poważna. Ale teraz znacznie się poprawiła. Do tego stopnia, że angielska federacja, a także UEFA, rozpoczęły dyskusje nad możliwością… dopuszczenia kibiców na końcową fazę mistrzostw Europy! Przypomnijmy, że półfinały i finały Euro 2020 odbędą się na Wembley w lipcu. Padła odważna deklaracja o możliwości zapełnienia mistycznego obiektu w 50 procentach. Co więcej, planuje się nawet podwyższenie limitu. W zależności od warunków społeczno-medycznych, jakie wtedy zapanują.


Czytaj jeszcze: Po meczu z Anglią szkoda, jak cholera

Daje to nadzieję na… kolejny mecz Anglia – Polska na Wembley! Oczywiście pod warunkiem, że oba zespoły dotrą do półfinałów i wpadną na siebie. Albo zmierzą się w finale. Anglicy wcale nie negują takiej możliwości. Uważają, że może nie zagrali z Polakami wybitnie, ale „biało-czerwoni” pokazali się z bardzo dobrej strony. I jeżeli tak będą grać w mistrzostwach Europy, to nie jest wykluczone, że oba zespoły zagrają w tym roku jeszcze nie jeden, ale dwa razy.

Wspaniałe byłoby to o tyle, że tym razem pewnie przeciwko Anglikom mógłby zagrać Robert Lewandowski. I to nie dopiero jesienią, ale w lipcu. Dla wszystkich w Londynie byłoby to wielkie wydarzenie, bo przecież Polaków żyje w stolicy Zjednoczonego Królestwa co niemiara.


Fot. PressFocus