Anglia. To byłby letni sprint

 

W zeszłym tygodniu, na podstawie informacji przedstawianych przez angielskie media, analizowaliśmy sytuację w Premier League, jeżeli z powodu pandemii koronawirusa rozgrywki nie zostaną dokończone. Podawano wówczas, że kluby angielskiej ekstraklasy mogą stracić ok. mln funtów. Dane te okazały się jednak nieprecyzyjne.

Najnowsze mówią bowiem, że liga nie uniknie straty sięgającej znacznie powyżej miliarda funtów. Dlatego nic w tym dziwnego, że władze ligi, wraz z klubami, starają się wypracować takie rozwiązanie, aby straty możliwie zminimalizować.

Mówiono o pomyśle, aby skończyć rywalizację, grając co 3-4 dni na 2-3 neutralnych stadionach bez kibiców. Takie rozwiązanie jest jednak ostatecznością i to też bardzo wątpliwą.

W sześć tygodni

W Anglii coraz szybciej nikną złudzenia, że rozgrywki uda się wznowić na początku maja. Przypomnijmy, że oficjalnie – po decyzji władz ligi w porozumieniu z klubami z zeszłego czwartku – przerwa ma potrwać do 30 kwietnia. Już jednak należy pracować nad innym rozwiązaniem, bo powrót piłkarzy na boiska za nieco ponad miesiąc stał się praktycznie nierealny.

Decydenci zdawali sobie z tego sprawę już w zeszłym tygodniu. Dlatego zawarty w przepisach termin zakończenia rozgrywek, czyli 1 czerwca, został zmieniony na termin nieokreślony, mimo że UEFA, decydując o przełożeniu Euro 2020, zdecydowała o tym, że rozgrywki krajowe powinny zostać zakończone do 30 czerwca. Nie jest to jednak zapis, który nie mógłby – w wyjątkowych przypadkach – zostać złamany.

I właśnie o tym mówi najnowszy pomysł Anglików na dokończenie sezonu. Rozgrywki miałyby zostać wznowione na początku czerwca. Biorąc pod uwagę fakt, że do rozegrania zostało 9 pełnych kolejek, a także dwa zaległe mecze z poprzednich serii gier, należałoby grać co trzy dni, niemal bez dłuższej przerwy – po to, aby uporać się w maksimum sześć tygodni.

Wstępny plan zakłada bowiem skończenie rywalizacji do połowy lipca. Tak, aby kolejny sezon mógł rozpocząć się miesiąc później. Pierwsza kolejka rozgrywek 2020/21 została zaplanowana wstępnie na 8-9 sierpnia.

Warto jednak pamiętać jeszcze o tym, że poza rozgrywkami Premier League do dokończenia pozostał Puchar Anglii. W miniony weekend nie rozegrano meczów ćwierćfinałowych, a więc do końca rywalizacji ciągle pozostają trzy rundy złożone w sumie z siedmiu spotkań.

Łatwo mu mówić

Jak zatem widać Anglicy robią, co mogą, aby znaleźć optymalne rozwiązanie. Choć nie brakuje opinii, że sezon powinien zostać anulowany.

– Zdrowie ludzi trzeba przedłożyć ponad wszystko. Kochamy futbol, ale to nie jest kwestia życia lub śmierci. Uważam, że sezon trzeba unieważnić – powiedział Rio Ferdinand, który od razu skierował kolejne swoje słowa do kibiców Liverpoolu. Przypomnijmy, że „The Reds”, którzy mają 25 punktów przewagi i mistrzostwo Anglii na wyciągnięcie ręki, nie chcą o takim rozwiązaniu słyszeć.

– Wiem, że wielu z was powie tak: „Rio, mówisz tak, bo grałeś w Manchesterze United”. Ale ja po prostu nie widzę powodu narażania ludzi. I nie mówię o tym, że mecze można rozgrywać za zamkniętymi drzwiami. A co z piłkarzami? Przecież my też jesteśmy częścią społeczeństwa – podkreślił były obrońca Manchesteru United, który zdobył z tym klubem sześć mistrzostw Anglii.

Dlatego, tak pewnie uważają sympatycy „The Reds”, łatwo mu się mówi. Podobnie np. jak graczom Manchesteru City, którzy najlepsi byli w Premier League w dwóch poprzednich sezonach.

Tymczasem w kadrze Liverpoolu znajduje się zaledwie jeden zawodnik mający na swoim koncie mistrzostwo Anglii. To James Milner, który w przeszłości dwukrotnie triumfował z „Obywatelami” właśnie.

Mohamed Salah z kolei jesienią sezonu 2014/15 był graczem Chelsea. Zagrał jednak zaledwie… 30 minut, a zimą trafił do AS Roma. „The Blues” zdobyli mistrzostwo Anglii, ale według przepisów tytuł ten Egipcjaninowi nie przysługuje.

 

***

Muszą zostać w Anglii

Władze Premier League rozesłały do klubów szereg wytycznych związanych z postępowaniem wobec pandemii koronawirusa. Są to dosyć standardowe przykłady, jakie zresztą kluby wprowadziły już wcześniej.

Piłkarze zostali zobowiązani do tego, aby pozostać w domach i trenować indywidualnie, we własnym zakresie. Zapewniono również kluby, że jeżeli tylko pojawi się taka możliwość, to – po konsultacjach z władzami – liga poinformuje o możliwości wznowienia wspólnych treningów.

Na razie nie ma na to większych szans, ale mimo to bardzo wyraźnie zasugerowano, aby piłkarze zagraniczni nie opuszczali Wielkiej Brytanii. Władze Zjednoczonego Królestwa sugerują to zresztą wszystkim swoim obywatelom. A dodatkowym argumentem piłkarskiej centrali jest ewentualność kłopoty z powrotem do kraju zawodników, którzy zdecydowaliby się na wyjazd do ojczyzny w momencie, kiedy rozgrywki zostaną wznowione.

 

Na zdjęciu: James Milner to jedyny piłkarz obecnej kadry Liverpoolu, który ma na swoim koncie mistrzostwo Anglii.