Anglia. Zielone światło rozbłysło

Jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, to rozgrywki Premier League zostaną wznowione 12 czerwca.

To już nie wymysł ani wróżenie z fusów, a konkretnie założenie, które mówi o tym, że rozgrywki Premier League zostaną wznowione 12 czerwca. W czwartkowy wieczór doszło do spotkania, w którym uczestniczyli przedstawiciele brytyjskiego rządu i władze angielskiej ekstraklasy.

Padła na nim bardzo ważna deklaracja. Otóż władze wydały oficjalną zgodę na to, aby wrócić do gry. Można zatem powiedzieć, że pomimo wszelkich trudności, zielone światło dla futbolu rozbłysło w pełni. Minister kultury Zjednoczonego Królestwa, Oliver Dowden, przestrzega jednak.

– Zgodziliśmy się, że wznowimy rozgrywki tylko wówczas, kiedy będzie to bezpieczne. Zdrowie zawodników, trenerów i wszystkich zaangażowanych w organizację spotkań jest najważniejsze. Teraz do stosownych władz należy uzgodnienie szczegółów i finalizacja planów – podkreśla członek brytyjskiego rządu.

Mourinho jest zdesperowany


Anglicy, co zresztą nie zawsze – a właściwie nigdy – nie leży w ich naturze, niecierpliwie spoglądają na to, co wydarzy się dziś i jutro. Przypomnijmy, że rozgrywki wznawia Bundesliga. Ciekawe spostrzeżenie, wybiegające zdecydowanie poza sportowe ramy, zawarł w swojej wypowiedzi jeden z kibiców.

Chodzi konkretnie o fana Crystal Palace, który napisał na Twitterze, że… Churchill chyba się w grobie przewraca. – Lata mijają, a wciąż patrzymy na to, co robią Niemcy – oto część wypowiedzi wspomnianego kibica, który odwołał się m.in. do traktatu monachijskiego, kiedy to Wielka Brytania, wraz z Francją, zgodziła się oddać III Rzeszy część Czechosłowacji.

Ktoś odpisał, zamiłowanemu w historii XX wieku kibicowi, że w trakcie kwarantanny jego pasja osiągnęła rozmiary wręcz niebezpieczne. Niemniej jednak coś w tym wszystkim jest, a najlepszym dowodem na to są słowa Jose Mourinho. Kto, jak kto, ale trzykrotny mistrz Anglii ma pełne prawo do wypowiadania się.

– Zostańmy w domach i oglądajmy Bundesligę! – w ten sposób Portugalczyk zwrócił się do kolegów po fachu, którzy nie są przekonani, czy rozgrywanie meczów jest bezpieczne.

– Jestem zdesperowany. Chcę trenować drużynę. Pragnę, aby rozgrywki Premier League powróciły. Oczywiście, gdy będzie to bezpieczne – zaznacza „The Special One”.

Coś wspaniałego

Tottenham, czyli drużyna prowadzona przez dwukrotnego triumfatora Ligi Mistrzów, jako jeden z pierwszych zespołów w Premier League powrócił do treningów w małych grupach.

– Jestem niezwykle dumny z moich piłkarzy. W trakcie izolacji wykazali ogromne zdyscyplinowanie. Każdy z nich był niesamowicie zaangażowany w pracę. Teraz pozostaje nam czekać na to, aż dostaniemy zezwolenie na wspólne treningi.

W pełni poprę taką decyzję. Wszyscy bardzo ciężko pracowaliśmy zdalnie. Biegaliśmy zachowując wszelkie zasady bezpieczeństwa. Nareszcie jednak będziemy mogli pracować razem. To – po tym trudnym czasie – coś wspaniałego – podkreśla szkoleniowiec „Kogutów”.

Oficjalnie treningi zespołów Premier League, w wymiarze normalnym, mają rozpocząć się od poniedziałku. Niemniej jednak każdy z klubów będzie decydował o tym oddzielnie.


Czytaj jeszcze: Londyn bez futbolu?



Warto przypomnieć, że nie wszystkie zespoły zdecydowały się na to, aby trenować w niewielkich grupach, przy zachowaniu – niejednokrotnie – wręcz drakońskich środków ostrożności.

Pod koniec kwietnia, jako pierwszy, zajęcia w niewielkich grupach wznowił Arsenal. Zawodnicy nie mogli jednak zbliżać się do siebie na odległość dwóch metrów. Na treningi przyjeżdżali oddzielnie, a na parkingu pod ośrodkiem treningowym obowiązywał odstęp.

Po treningu dezynfekowany jest cały sprzęt. Piłki, bramki, a także znaczniki i chorągiewki. Tymczasem West Ham posunął się jeszcze dalej. Klub, którego zawodnikiem jest Łukasz Fabiański, dezynfekuje nawet murawę.


Na zdjęciu: Tym, którzy nie chcą trenować, Jose Mourinho proponuje… oglądanie Bundesligi.

Fot. Pressfocus