Anglia. Zostaną „Niezwyciężeni”?

 

Manchester United to jedyny zespół, który w tym sezonie urwał punkty pewnie zmierzającemu po mistrzostwo Anglii zespołowi Liverpoolu. 20 października na Old Trafford gospodarze byli nawet bliscy sprawienia sensacji, bo na wtedy, jak również na dziś, w takich kategoriach można byłoby rozpatrywać ich zwycięstwo nad „The Reds”.

Po trafieniu Marcusa Rashforda z 36. minuty spotkania piłkarze Ole Gunnara Solskjaera znajdowali się na prowadzeniu przez prawie 50 minut. Dopiero niedługo przed końcem regulaminowego czasu gry wyrównał Adam Lallana.

Co ciekawe po tamtej kolejce, a była to dziewiąta seria spotkań, Liverpool miał na swoim koncie 25 punktów. O 15 więcej od Manchesteru United, który zajmował dopiero trzynaste miejsce w klasyfikacji.

W niedzielę obie ekipy zmierzą się na Anfield Stadium, sytuacja jest zgoła odmienna. Wprawdzie „Czerwone diabły” plasują się na piątej pozycji, ale strata do lidera jest jeszcze potężniejsza. Wynosi bowiem aż 27 „oczek”.
Oczywiście nikt w czerwonej części Manchesteru nie łudzi się, że do końca sezonu uda się taką różnicę zniwelować. Zresztą w błękitnej części tego miasta stanowisko kibiców jest podobne.

Niemniej jednak każdy, kto w najbliższym czasie będzie mierzył się z Liverpoolem, ten skóry tanio nie sprzeda. Po wspomnianym remisie „The Reds” wygrali dwanaście kolejnych meczów w lidze. Strzelili w nich 29 bramek, a stracili tylko 7 goli. W sześciu ostatnich meczach nie stracili gola, a Alisson, golkiper „The Reds”, jest niepokonany od 551 minut.

Generalnie Liverpool nie przegrał meczu Premier League od 3 stycznia 20119 roku, czyli już od 380 dni. W tym okresie rozegrał 38 ligowych spotkań, czyli tyle, ile rozgrywa się w trakcie pełnego sezonu. Dorobek drużyny Juergena Kloppa to 33 zwycięstwa i 5 remisów. „The Reds” zgromadzili więc na swoim koncie za wspomniany okres aż 104 punkty! To kosmiczny wynik, biorąc pod uwagę to, w jakiej lidze przychodzi im rywalizować.

– Wygrywamy kolejne mecze i to zwiększa naszą pewność siebie – powiedział Roberto Firmino, napastnik Liverpoolu. – W zeszłym sezonie odbiliśmy się od mistrzowskiego tytuły. W bieżących rozgrywkach wszystko znajduje się w naszych rękach. Musimy utrzymać nasze tempo. Pracować ciężko i podążać do przodu z mentalnością zwycięzców – podkreślił brazylijski napastnik lidera Premier League.

Choć do zakończenia sezonu pozostało jeszcze Liverpoolowi do rozegrania 17 spotkań, w tym np. wyjazdowy mecz z Manchesterem City, to w Anglii mówi się coraz głośniej o tym, że piłkarze Juergena Kloppa mogą powtórzyć słynny wyczyn Arsenalu z sezonu 2003/04. Wówczas zespół Arsene’a Wengera zakończył sezon bez porażki.

„Kanonierzy” wygrali 26 spotkań i odnotowali 12 remisów. Wówczas w stosunku do zespołu, który występował jeszcze na słynnym stadionie Highbury, użyto terminu „The Invincibles”, czyli „Niezwyciężeni”. Który po raz pierwszy użyty został po zakończeniu sezonu… 1888/89 względem zespołu. Preston North End. Tylko te dwie drużyny wygrały zmagania w angielskiej ekstraklasie nie ponosząc ani jednej porażki w sezonie. Warto jednak pamiętać, że ekipa, która dokonała tego w XIX wieku, miała do rozegrania zdecydowanie mniej, bo 22 spotkania.

Niedawno o możliwość powtórzenia wyczynu Prestonu i Arsenalu zagadnięto na jednej z konferencji prasoiwej Juergena Kloppa. Niemiec zareagował w swoim stylu. – Mój Boże, kto cię wysyła, abyś zadawał takie pytania. Nawet przez chwilę się nad tym nie zastanawiałem. I nie będę się zastanawiał – odpowiedział opiekun Liverpoolu, a pytającemu posał jeden ze swoich słynnych, szerokich i rozbrajających uśmiechów.

 

Na zdjęciu: Roberto Firmino (z prawej) podkreśla, że zwycięstwa pozwalają jego drużynie zachować pewność siebie.