Antoni Piechniczek: Zastanawiam się nad defensywą

Rozmowa z Antonim Piechniczkiem, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski.


Na towarzyską konfrontację z Rosją czeka pan z radością, niepokojem?
Antoni PIECHNICZEK:
– Na pewno takie mecze są bardzo potrzebne. One trochę rozjaśnią obraz trenerowi reprezentacji, kibicom czy ludziom, którzy od lat interesują się piłką. Super forma czy słabszy występ o niczym jeszcze nie będą przesądzały, ale z zainteresowaniem popatrzymy na skład, na organizację gry, sposób poruszania się zawodników. Jest wiele znaków zapytania, na które we wtorek otrzymamy część odpowiedzi, a jeszcze mądrzejsi będziemy za tydzień, po sparingu z Islandią, ostatnim przed Euro.

Czyli przyznaje pan, że obraz kadry Paulo Sousy jeszcze jest zaciemniony?
Antoni PIECHNICZEK
: – Jest taki, jaki został po trzecim meczu eliminacji mistrzostw świata. Sousa w każdym meczu wystawił trochę inny skład, dlatego jestem bardzo ciekawy, jak będzie to wyglądało z Rosją. Szczególnie zastanawiam się nad linią obrony. Ktoś pięknie zauważył, dwa niedawne finały – Ligi Europy i Ligi Mistrzów – promowały te drużyny, które miały świetnie zorganizowaną obronę. Defensywą wygrały te trofea. To wskazówka również dla nas. Pomni doświadczeń z trzech spotkań eliminacji MŚ wiemy, że gra w defensywie wymaga szczególnej korekty i doboru odpowiednich piłkarzy.

Pierwszy z dwóch meczów towarzyskich przed finałami Euro to pora na wystawienie pierwszego garnituru czy jeszcze czas eksperymentów?
Antoni PIECHNICZEK
: – Wszystko zależy od tego, jak się traktuje słowo „eksperyment”. Myślę że trener nie będzie szukał supernowych rozwiązań. Musi już decydować się na swój zbliżony do ideału wybór. Czasu zostało naprawdę niewiele, liczy się każdy dzień, każdy trening. Na stanowisku jest już od kilku miesięcy i chyba ma skrystalizowany pogląd na kadrę; wie do czego zmierza. Dlatego nie wyobrażam sobie, by mecz z Rosją był jedną wielką improwizacją.

Jakie wrażenia miał pan po meczach eliminacji MŚ z Węgrami, Andorą i Anglią?
Antoni PIECHNICZEK
: – Ani mnie nie przeraziły, ani nie podbudowały. Podszedłem do tego ze spokojem, zdając sobie sprawę, że nowy trener ma prawo do nowych rozwiązań. Jakie wyciągnął po marcowym zgrupowaniu wnioski – to jego sprawa, ale najważniejsze, by nie zmarnował tego czasu, zwłaszcza że nie ma go zbyt wiele. Kieruję się hasłem: „Panie Sousa, niech pan robi co pan chce, byleby były wyniki!”. Rozliczymy selekcjonera z konkretów, a nimi będą występy na Euro.

Na zgrupowanie w Opalenicy udała się już docelowa kadra na Euro. To dobrze, że nikt – jak to bywało ostatnimi czasy – nie walczy już o miejsce w reprezentacji?
Antoni PIECHNICZEK
: – Pytanie jaką ma się grupę ludzi. W swoim pierwszym podejściu do mundialu, przed turniejem w Hiszpanii miałem 22 piłkarzy, na których się nie zawiodłem i potrafiłem im wszystkim ufać. Niesamowitą dezaprobatę u dziennikarzy wywołała moja decyzja o powołaniu kontuzjowanego Skrobowskiego, ale wolałem jego niż powoływać jako tego dwudziestego drugiego kogoś z plaży, by z nadwagą po piwie przyjechał prosto na turniej. Uznałem, że wezmę tego, który wywalczył prawo startu, a że odniósł w ostatnim momencie kontuzję? Pojedzie z nią. Może się wyleczy… W 1986 roku z kolei była grupa tworzona przez 8 piłkarzy grających w Hiszpanii i nowych zawodników. Wyszło gorzej, bo jedynie wyszliśmy z grupy, ale… Można sobie policzyć, od ilu lat nie dokonaliśmy nawet tego. Wtedy rywalizacja o skład była do końca. A dziś? Miejmy świadomość, że ta rywalizacja nie zadecyduje o wynikach Euro. O nich zadecyduje wybór 14, góra 15 piłkarzy, wokół których Sousa będzie się obracać. Zawodnik nr 23, 24, 25, ma naprawdę minimalne znaczenie. Sztuka dla sztuki. Im szybciej Sousa wybierze tych, na których liczy i których obdarzy zaufaniem, tym lepiej. Teraz najbardziej kontrowersyjną postacią jest Kamil Grosicki. Rację mają ci wszyscy, którzy mówią, że gdy drużynie nie pójdzie, to na końcowych 20 minut taki zawodnik byłby potrzebny. Ale przecież może okazać się, że taka okoliczność nawet nie zaistnieje. W tych czasach każdy szczegół wymaga interpretacji. Ludzie ekscytują się każdym znakiem zapytania, dziennikarze się cieszą, bo napiszą 3-4 zdania więcej, a wszystko generalnie sprowadza się do prostych rzeczy. Trenerowi należy zaufać, rozliczymy go za wyniki. To, co zrobi po drodze, można komentować dowolnie.

Pan wziąłby Grosickiego?
Antoni PIECHNICZEK
: – Nie mam tylu danych, iloma dysponuje Paulo Sousa. Dlatego nie chcę się wypowiadać, czy tak czy nie. Powiem natomiast, że dobrze dla kadry wyszło, iż w finale Ligi Mistrzów nie grał Robert Lewandowski. Gdyby grał, byłby ledwie 2-3 doby po zdobyciu lub niezdobyciu trofeum. Wygrywają świętowałby, przegrywając – byłby w kiepskim nastroju. A tak, odpadł wcześniej, miał spokój, przyjechał na zgrupowanie na luzie i mógł się bardziej skoncentrować na grze w reprezentacji.

Mecze z Rosją wzbudzają jeszcze w panu dodatkowe emocje?
Antoni PIECHNICZEK
: – Zawsze! Dlatego, że z góry wiemy, jak Rosjanie będą przeciwko Polakom grali. Z totalną mobilizacją i świadomością politycznej atmosfery między oboma krajami. Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek do takiego meczu podszedł na luzie. Gdy gramy z Anglikami, to wiemy, że będą wybiegani, mocni w powietrzu, waleczni, potrafiący zagrać idealną piłkę na zawodnika wybiegającego za plecy obrońców. Z Hiszpanią trzeba nastawić się na bieganie za piłką. Każda reprezentacja coś charakterystycznego dla nas ma. Rosja też i my dobrze o tym wiemy.

Michał Helik mówił ostatnio o Euro, by nie stawiać sobie celów minimum.
Antoni PIECHNICZEK
: – Jeśli nie mówimy o celach minimum, to o minimum przyzwoitości. Z drużyną, która nie wyjdzie z grupy nawet nie będzie o czym rozmawiać. Trzeba będzie ją potępić.

A co słychać u Antoniego Piechniczka?
Antoni PIECHNICZEK
: – Dziękuję, jakoś leci… Jak wszyscy, oglądam mecze, emocjonowałem się finałami Ligi Europy i Ligi Mistrzów. Przy okazji mam pytanie: co trzeba rywalowi złamać, by otrzymać czerwoną kartkę? Jeśli złamanie nosa, naruszenie oczodołu de Bruyne’a przez reprezentanta Niemiec Rudigera kwalifikuje się na niższą karę? W akcie wręczenia żółtej kartki brakło mi tylko tego, by sędzia pocałował go w czółko. Ten Rudiger to został ściągnięty do Chelsea, by poprawić poziom techniczny czy jako typowy przecinak?


Na zdjęciu: Defensywa to zdaniem Antoniego Piechniczka klucz do sukcesu. Fot. Tomasz Kudała/Pressfocus.pl