Apel trenera wysłuchany?

Mimo zwycięstwa, Ryszard Tarasiewicz na konferencji prasowej po spotkaniu ze Stomilem Olsztyn nie przebierał w słowach. Ale można go było zrozumieć; podobnie jak swego czasu w Miedzi Legnica, tak i tym razem mecz prowadzonej przez szkoleniowca drużyny miał odbyć się w Wielki Piątek. Pierwotnie telewizja Polsat Sport wskazała, że derby GKS Tychy – Ruch Chorzów rozegrane zostaną właśnie 30 marca, o godz. 20.45.

– Apelowałem o to dwa lata temu, apelowałem rok temu. Nie chciałbym być patetyczny, ale jesteśmy krajem katolickim. Prosiliśmy, byśmy nie grali tego dnia meczu. W większości krajów w Wielki Piątek się nie gra! Mimo to zapadła decyzja, że z Ruchem zmierzymy się w Wielki Piątek. Zastanawiam się po prostu, czy ktoś tu ma mózg, wyznaczając taki termin. To duża niefrasobliwość. Wierzę, że ludzie, którzy o tym decydują, jeszcze się zreflektują. To wyjątkowy dzień i dobrze o tym wiemy. Każdy ma prawo wybrać swój sposób na życie, ale jestem lekko zagotowany. Zdajemy sobie sprawę, jakim jesteśmy krajem i jak w naszej religii funkcjonujemy – mówi bez ogródek Tarasiewicz, znany z tego, że nieraz publicznie poruszał temat swojej wiary.

Wiele wskazuje na to, że apele te zostaną wysłuchane. Gra w dzień Liturgii Męki Pańskiej nie była też w smak Ruchowi, czemu trudno się dziwić, zwłaszcza w kontekście derbów Śląska, czyli regionu, gdzie tradycyjne wartości są częstokroć zauważalne bardziej niż w innych rejonach kraju. Jak nieoficjalnie słyszeliśmy już we wtorek, mecz ma być przełożony na Wielką Sobotę. Proponowana godzina to 13.00.

W ten weekend na ligowe boisko nie wybiegną ani „Niebiescy” (mieli grać z Chojniczanką), ani tyszanie (Podbeskidzie), bo ich mecze zostały przełożone wskutek powołań zawodników do kadr narodowych. To już drugie wiosną odwołane spotkania z udziałem tych zespołów. GKS przed dwoma tygodniami nie zagrał w Bytowie, zaś Ruch – w Olsztynie.

– To nie ułatwia nam zadania. Wysiłek, który jest w tygodniu, trzeba kompensować dodatkowymi zajęciami. Nawet mecz sparingowy, celem utrzymania rytmu, nie jest adekwatny do spotkania ligowego. W pierwszej kolejności w licencjach powinno się myśleć o tym, by mieć podgrzewane płyty, a nie oświetlenie. Bo co to za problem, grać o 14.30, 15 czy nawet o 12.30 w sobotę albo niedzielę? Nikt by się nie obraził. Jesteśmy na zapleczu ekstraklasy. To mimo wszystko poważny poziom. Trochę nie wypada, by funkcjonowała tu taka partyzantka. Jeżeli jesteśmy 6. krajem w rankingu FIFA, 40-milionowym narodem, to trzeba by pewne kwestie rozwiązywać trochę lepiej. A proszę mi wierzyć, że nie jest to skomplikowane – nie ukrywa Ryszard Tarasiewicz.

 

Czy wiesz, że…

Ryszard Tarasiewicz ma „szczęście” do rozgrywania meczów w nietypowych terminach Triduum Paschalnego. Przed rokiem jego Miedź Legnica w Wielki Czwartek wygrała w Katowicach, z kolei przed dwoma laty w Wielki Piątek zremisowała u siebie z… Katowicami.

 

Na zdjęciu: – Trochę nie wypada, by funkcjonowała tu taka partyzantka – mówi Ryszard Tarasiewicz.