Arcyważne zwycięstwo „górali”!

Podbeskidzie Bielsko-Biała poradziło sobie z Legią Warszawa i bardzo udanie rozpoczęło wiosnę.


Interesujące przed meczem z Legią Warszawa było dla wszystkich kibiców Podbeskidzia to, jaki skład do gry desygnuje nowy trener, Robert Kasperczyk? Opiekun „górali” za bardzo nie zaskoczył. Na pewno nie w obronie i zgodnie z przewidywaniami to w tej formacji pojawiło się dwóch piłkarzy, których bielszczanie pozyskali zimą, czyli Rafał Janicki i Petar Mamić. Lekką niespodzianką była obecność w wyjściowym ustawieniu Jakuba Bierońskiemu, który wygrał rywalizację wśród młodzieżowców z Maksymilianem Sitkiem. Pierwszy z wymienionych, który w tym roku skończy dopiero 18 lat grywał, nawet w pierwszym składzie, już jesienią, a ponadto zaliczył sporo minut w zimowych sparingach.

Dużo lepiej poukładani

Jakie wnioski można było wysnuć po pierwszych minutach spotkania, oceniając grę Podbeskidzia? Takie, że po boisku biegał był zupełnie inny zespół niż ten z końcówki jesieni. Oczywiście „górale” nie zdominowali Legii i przez większość pierwszej połowy to rywal miał nieco więcej z gry, ale gracze beniaminka ekstraklasy byli zdecydowanie lepiej poukładani. W każdym elemencie gry prezentowali się lepiej niż pod koniec kadencji trenera Krzysztofa Bredego. Byli odpowiedzialni w obronie, jak również próbowali atakować, choć generalnie z obu stron pierwsza odsłona meczu pod Klimczokiem nie dostarczyła zbyt wielu emocji.

Piłka wpadła do bramki Podbeskidzia, po strzale Tomasza Pekharta, ale czeski napastnik faulował w tej sytuacji Janickiego. Po drugiej stronie boiska, konkretnie w 16. minucie, zakotłowało się pod bramką Artura Boruca. Najgroźniejszy w tej sytuacji był strzał Desleya Ubbinka z nieco dalszej odległości, a golkiper Legii, torchę niepewnie, odbił piłkę przed siebie.

Mieli dużo szczęścia

Druga połowa rozpoczęła się dla Podbeskidzia wręcz wyśmienicie. „Górale” wywalczyli rzut rożny. Piłkę w pole karne dostarczył, trochę… niedokładnie, Karol Danielak, który trafił w głowę Marko Roginicia. Chorwat zupełnie nie spodziewał się, że zaliczy asystę. Bo następnie futbolówka spadła pod nogi Janickiego. Obrońca „górali”nie jest znany z tego, że zdobywa sporo bramek, ale takiej sytuacji, znajdując się pięć metry przed Borucem, nie mógł zmarnować. I strzałem między nogami warszawskiego bramkarza dał ostatniej drużynie w tabeli prowadzenie w starciu z liderem rozgrywek po rundzie jesiennej. Bielszczanie mieli w tej sytuacji mnóstwo szczęścia, ale nie zmienia to jednak faktu, że przez wiele następnych minut grali bardzo uważnie. Co najważniejsze nie pozwolili się Legii zepchnąć do głębokiej defensywy. Jasne, że goście przeważali. Zdecydowanie częściej znajdowali się w posiadaniu piłki, ale im bliżej było bramki Michala Peskovicia, który prezentował się bardzo pewnie, tym było gorzej. Stołeczny zespół próbował, przede wszystkim, bocznymi sektorami boiska. Bielszczanie, a przede wszystkim najlepszy na boisku Rafał Janicki, byli jednak na to przygotowani.

Świetnie zorganizowani

Wydawało się, że im bliżej będzie do końca spotkania, tym ataki warszawskiego zespołu staną się bardziej intensywne. Tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Mistrz Polski, już w doliczonym czasie gry, poszedł wprawdzie do przodu niemal całym zespołem, ale bardzo dobrze zorganizowana defensywa gospodarzy zdołała stawić temu czoła. Bielszczanie świetnie wytrzymali mecz pod względem kondycyjnym. Starali się neutralizować ataki Legii jak najdalej od własnej bramki i nie pozwolili stworzyć „Wojskowym” nawet namiastki dobrej sytuacji strzeleckiej.
Zresztą na przestrzeni całego spotkania Legia niewiele zrobiła w Bielsku-Białej, by zdobyć gola. „Górale” odnieśli wczoraj arcyważne zwycięstwo. Nie tylko z tego powodu, że po czterech przegranych meczach z rzędu w ekstraklasie udało im się w końcu zainkasować trzy punkty. Ważniejszy chyba od wyniku tego spotkania był styl gry, jaki zaprezentował zespół Roberta Kasperczyka. Który jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Jeżeli w kolejnych meczach „górale” będą prezentować się tak, jak wczoraj, to utrzymanie w ekstraklasie stanie się dla nich całkiem realne.


Podbeskidzie Bielsko-Biała – Legia Warszawa 1:0 (0:0)

1:0 – Janicki, 48 min (asysta Roginić).

PODBESKIDZIE: Pesković – Modelski, Janicki, Rundić, Mamić – Bieroński (81. Sitek), Kocsis – Danielak (81. Hora), Ubbink (67. Rzuchowski), Marzec (75. Miakuszko) – Roginić (67. Biliński). Trener Robert KASPERCZYK. Rezerwowi: A. Leszczyński, Baszłaj, Biliński, Frelek, Sierpina.

LEGIA: Boruc – Juranović, Lewczuk, Hołownia, Mladenović – Wszołek (59. R. Lopes), Slisz, Martins (52. Valencia), Kapustka, Luquinhas – Pekhart. Trener Czesław MICHNIEWICZ. Rezerwowi: Cierzniak, Tobiasz, Cholewiak, Kisiel, Kostorz, Niski, Wieteska

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Żółte kartki: Miakuszko (90+2. faul), Mamić (90+4. faul).

Piłkarz meczu – Rafał JANICKI.


Na zdjęciu: Podbeskidzie cieszące się po golu i zwycięstwie było jesienią zjawiskiem rzadkim. Wczoraj, w meczu z Legią, było zupełnie inaczej!
Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus