Test dla Messiego i spółki

Argentyńczycy marzą, aby zwycięstwo w Katarze było zwieńczeniem kariery ich największego gwiazdora. Dziś przyjdzie im zdać pierwszy poważny test na tegorocznym mundialu.


Drużyna „Albicelestes” jest uznawana za lekkiego faworyta rywalizacji z Holandią, ale w praktyce przesądzać niczego nie można. Tak naprawdę bowiem… wszystko się może zdarzyć. Z powodu obecności Leo Messiego Argentyna była stawiana na piedestale tegorocznego mundialu. Latynosom, traktującym futbol niczym religię, marzy się bowiem, aby ich niewysoki napastnik w swoim prawdopodobnie ostatnim światowym czempionacie wzniósł ku niebu upragniony puchar. Okazję miał już w 2014 roku, ale wówczas zwyciężyła niemiecka solidność.

Czekał pięć mundiali

Blisko było zresztą sytuacji, by Messi karierę zakończył bez żadnego trofeum zdobytego z reprezentacją. Wiadomo, nie zawsze było mu z nią po drodze, w efekcie czego – jak para w liceum – piłkarz i kadra mają za sobą historię rozstań i powrotów. Messiemu bywało w państwowych barwach nielekko, ale na szczęście ów związek naprawił się i w zeszłym roku doprowadził do zdobycia przez Argentynę Copa America, mistrzostwa kontynentu, w czym zawodnik PSG miał ogromny udział. CV w reprezentacyjnej rubryczce puste więc nie jest, a sam Messi może ze spokojem patrzeć w oczy swojego największego rywala – Cristiano Ronaldo, tryumfatora Euro 2016.

A jakież by to było spojrzenie, gdyby 35-latek zdobył jeszcze mistrzostwo świata! W przeciwieństwie do CR7, jego obecność na boisku jest dla „Albicelestes” obowiązkowa. Aczkolwiek drużyna już w nieco mniejszym stopniu polega tylko i wyłącznie na Messim, jak było jeszcze kilka lat temu, gdy każda akcja opierała się po prostu na podaniu do 7-krotnego zdobywcy Złotej Piłki. Nie zmienia to faktu, że niewysoki geniusz jest w Katarze w świetnej formie. Co prawda w spotkaniu z Polską nie wykorzystał rzutu karnego, ale w końcu – na swoim piątym mundialu – strzelił gola w fazie pucharowej, z Australią. Do tej pory bramki zdobywał tylko w grupie.

Zabraknie lidera?

Teraz jego rodacy liczą na powtórkę. Holandia będzie najtrudniejszym rywalem, z jakim zmierzy się Argentyna na MŚ 2022 – i vice versa. Do tej pory obie drużyny walczyły z niżej notowanymi rywalami, choć wydaje się, że droga przedstawiciela Ameryki Południowej była nieco łatwiejsza. Teraz nie dość, że „Albicelestes” zagrają ze świetnie poukładanym, bardzo pragmatycznym zespołem, to mogą być osłabieni. W meczu z Australią na ławce odpoczywał Angel Di Maria, który jeszcze w spotkaniu z Polską nabawił się urazu.

Z kolei w ostatnich dniach „szczypanie” w ścięgnie podkolanowym odczuwał kluczowy środkowy pomocnik Rodrigo de Paul, jeden z czterech piłkarzy grający do tej pory od deski do deski (obok Messiego, Nicolasa Otamendiego i Emiliano Martineza). 28-latek trenował indywidualnie i twierdzi, że będzie gotowy na Holandię – ale pewności mieć nie można. Prywatnie De Paul świetnie dogaduje się z Messim, co w przypadku dość specyficznego charakteru największej gwiazdy Argentyny jest dość istotne. Jeśli go jednak zabraknie, najpewniej do środka wskoczy Leandro Paredes, który po inauguracyjnej, rozczarowującej porażce z Arabią Saudyjską stracił miejsce w wyjściowej jedenastce.

Jak Włosi z Maradoną

W Holandii zdrowie raczej dopisuje i nie zanosi się, aby kogoś dzisiaj miało zabraknąć. Temat wielu dyskusji natomiast jest wyjątkowo nieoryginalny, bo dotyczy tego, jak zatrzymać Messiego.

– Jeśli mamy zawodnika, który może go kryć przez pełne 90 minut, to musimy tak zrobić – powiedział były reprezentant „Oranje”, słynny Marco van Basten.

– Włosi zrobili tak z Diego Maradoną. Bez Messiego Argentyna jest o wiele słabsza i wydaje mi się, że Jurrien Timber może być w stanie to zrobić. Poza tym on nie broni razem z resztą drużyny. Wtedy atakuje się praktycznie z przewagą jednego zawodnika. Musimy mieć tylko świadomość, że to nie Messi ma piłkę w momencie, gdy my ją tracimy – zwrócił uwagę van Basten.

1/4 FINAŁU

Piątek, 9.12.2022, godz. 20.00
HOLANDIA – ARGENTYNA

Lusail
Lusail Iconic Stadium

Sędzia Mateu Lahoz (Hiszpania)


Lionel Messi prezentuje w Katarze taką grę, jakiej Argentyna od niego oczekuje.
Fot. Grzegorz Wajda