Arka Gdynia. Koniec z „drzemkami”!

Po efektownej wiktorii w Nowym Sącz z Sandecją 5:1 (bramki strzelili: Marcus Vinicius 2, Maciej Jankowski, Juliusz Letniowski i Rafał Wolsztyński) wydawało się, że ekipa trenera Ireneusza Mamrota wróciła na właściwe tory.


Tymczasem pięć dni później w Gdyni Arka nieoczekiwanie uległa GKS-owi Bełchatów 1:2 (bramki: Letniowski z karnego – Przemysław Zdybowicz 2) i ponownie straciła dystans do przodowników tabeli.

Po meczu trener Mamrot oraz kapitan drużyny Adam Marciniak nie ukrywali rozczarowania. – Zagraliśmy fatalne spotkanie i tyle, nie ma co się nad tym rozwodzić i ubierać to w piękne słowa, bo nie o to tu chodzi – powiedział doświadczony obrońca. – Musimy się obudzić, bo to jest ostatni dzwonek …i w zasadzie to wszystko. Coś w tym jest, że któryś raz zaczęliśmy mecz niemrawo, z czegoś to wynika. Nie potrafimy od pierwszej minuty grać z zębem, tak jak należy. Przeciwnik wykorzystał nasze niezdecydowanie, ten brak agresji. Zanim się obudziliśmy, było już 0:2.

Dzisiaj gdynianie podejmują na swoim boisku Zagłębie Sosnowiec, które do tej pory grało mało przekonująco. Na korzyść Arki przemawia nie tylko atut własnego boiska, ale również bilans potyczek z sosnowiczanami. Obie ekipy w rozgrywkach ligowych mierzyły się ze sobą 25 razy, z czego trzynaście rozegrano w Gdyni.

Gospodarze tylko raz zeszli z boiska pokonani, ponadto odnieśli sześć zwycięstw i tyle samo razy dzielili się punktami z przeciwnikiem. Najskuteczniejszymi zawodnikami w rywalizacji Arki i Zagłębia są Janusz Kupcewicz (Arka) oraz Włodzimierz Mazur i Szymon Pawłowski (Zagłębie), którzy zdobyli po trzy gole.

Piłkarze z Trójmiasta zamierzają zrehabilitować się za ostatnie potknięcie, temu służyły analizy oraz intensywne treningi. Podopieczni Ireneusza Mamrota zdają sobie sprawę, że nie mogą „przespać” pierwszej połowy, jeżeli myślą o korzystnym wyniku, jakim w ich przypadku będzie tylko zwycięstwo.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus