Arka Gdynia – Zagłębie Sosnowiec. Obronili punkt w osłabieniu

Sosnowiczanie nie oddali w Gdyni co prawda celnego strzału, ale z wyjazdowego meczu z Arką wracają w dobrych nastrojach.


Co najważniejsze ekipa Artura Skowronka zainkasowała w sobotę punkt, mimo, że przez ostatni kwadrans musiała grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Maksymiliana Rozwandowicza.

Przed meczem z Arką szkoleniowiec Zagłębia zastosował się do zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia i na murawę desygnował taką samą „jedenastkę” jak ta, która rozpoczęła wygrany mecz z Resovią. W przeciwieństwie do meczu I kolejki tym razem sosnowiczanie nieźle weszli w mecz. Wysoki pressing zastosowany przez Zagłębie sprawił, że Arka w pierwszych minutach miała problemy z rozegraniem akcji ofensywnych, za to sosnowiczanie kilka razy groźnie „szarpnęli”. Groźnie pod bramką gospodarzy było m.in.: po dośrodkowaniach Dawida Gojnego oraz Szymona Pawłowskiego. W 10 minucie bliski zdobycia gola był za to wspomniany wcześniej Rozwandowicz, ale po zagraniu Maksyma Niemca przestrzelił z woleja będąc w polu karnym gdynian.

W 14 minucie odpowiedzieli miejscowi, którzy z każdą kolejną minutą przejmowali kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Michał Gliwa poradził sobie jednak z uderzeniem w krótki róg Kacpra Skóry. W 22 minucie tylko czujności Gliwy sosnowiczanie mogli zawdzięczać zachowanie czystego konta po tym jak w polu karnym szarżował Skóra. Golkiper Zagłębie szybko wybiegł z bramki i zażegnał niebezpieczeństwu, a podczas interwencji został jeszcze sfaulowany przez gracza Arki. Motorem napędowym gdynian był Hubert Adamczyk, który sprawiał piłkarzom z Sosnowca sporo problemów. Zagłębie zagroziło jeszcze bramce gospodarzy w 36 minucie, gdy na strzał z dystansu zdecydował się Niemiec. Piłka minimalnie poszybowała nad poprzeczką bramki zespołu prowadzonego przez Ryszarda Tarasiewicza.

W drugą połowę także lepiej weszli sosnowiczanie, którzy szukali sposobności do pokonania Kacpra Krzepisza. Dwoił się i troił Szymon Sobczak, aktywny był także kapitan Gojny, który dośrodkowaniami z lewego skrzydła próbował rozerwać defensywę Arki. W 51 minucie po zagraniu z rzutu rożnego Gojnego o pozycję do oddaniu strzału walczył Dominik Jończy. Jak pokazały telewizyjne powtórki defensor Zagłębia był ciągnięty za koszulkę, ale arbiter Paweł Pskit uznał, że nic nie było, nie było także sygnalizacji z VAR-u i choć Jończy głośno protestował rzutu karnego dla sosnowiczan nie było. W 55 minucie niecelny strzał oddał z kolei Sobczak. Gospodarze podobnie jak w pierwszej odsłonie dopiero po kilkunastu minutach dominacji Zagłębia wzięli się do roboty. W 68 minucie efektowną przewrotką popisał się Ekwadorczyk Christian Aleman, ale na szczęście dla sosnowiczan piłka minęła bramkę Gliwy. Od 74 minuty gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika po tym jak z boiska został usunięty Rozwandowicz. Pomocnik Zagłębia najpierw obejrzał „żółtko” za faul na Marcelu Predenkiewiczu, a następnie został upomniany za przewinienie popełnione na Karolu Czubaku i musiał przedwcześnie udać się do szatni. Wydawało się, że Arka zamknie sosnowiczan na własnej połowie i rozpocznie zmasowany atak, ale tak się nie stało.

Owszem, gdynianie stwarzali zagrożenie pod bramką Gliwy, ale nie były to sytuacje na tyle klarowne aby zaskoczyć czujnego bramkarza Zagłębia. Golkiper sosnowiczan poradził sobie z uderzeniem piłki głową przez Czubaka, a następnie obronił uderzenie z rzutu wolnego Adamczyka. Kilka chwil wcześniej miał jeszcze trochę szczęścia po tym jak z czterech metrów niecelnie główkował Aleman. Gliwa błysnął jeszcze w doliczonym czasie gry. Najpierw złapał futbolówkę po tym jak ta odbiła się polu karnym od Marka Fabrego, napastnika sosnowiczan, a następnie o obronił piłkę meczową. Z siedmiu metrów „główkował” Mateusz Kuziemski, ale doświadczony bramkarz złapał futbolówkę będąc na linii bramkowej i ostatecznie oba zespoły podzieliły się punktową zdobyczą.

Zagłębie mimo kilku prób nie zdołało pokonać bramkarza Arki, nie oddało ani jednego celnego strzału na bramkę, ale momentami pokazało grę, która mogła się podobać. Punkt wywalczony w Gdyni jak najbardziej się sosnowiczanom należał.

– Chcieliśmy tutaj wygrać. Skończyło się na punkcie, który szanujemy. Mecz się tak ułożył, że przez ponad kwadrans graliśmy w osłabieniu, ale na szczęście defensywa była szczelna i nie pozwoliliśmy gospodarzom na przechylenie szali na swoją korzyść. W końcówce miejscowi mieli swoje szanse, mieli piłkę meczową Kuziemskiego, ale udało się wszystko wybronić – przyznał po meczu golkiper sosnowiczan.

Arka Gdynia – Zagłębie Sosnowiec 0:0

ARKA: Krzepisz – Rymaniak, Marcjanik, Dobrotka (46. Ziemann), Stolc – Skóra (60. Predenkiewicz), Milewski (90+2 Kuziemski), Gol, Aleman, Adamczyk – Czubak. Trener Ryszard TARASIEWICZ

ZAGŁĘBIE: Gliwa – Ryndak (63. Borowski), Jończy, Dalić, Gojny – Bryła (72. Klupś), Bonecki, Rozwandowicz, Pawłowski (87. Szumilas), Niemiec (63. Klupś) – Sobczak (72. Fabry). Trener Artur SKOWRONEK.

 Sędziował Paweł Pskit (Łódź).

Widzów: 5000

Żółta karta: Sobczak, Rozwandowicz, Fabry

Czerwona kartka Rozwandowicz (74 min. – za drugą żółtą]

Piłkarz meczu MICHAŁ GLIWA


Trenerzy po meczu:

Ryszard Tarasiewicz (Arka): Jestem przekonany, że zagraliśmy dobry, równy mecz. Mieliśmy wystarczająco dużo sytuacji, aby zdobyć bramkę. Zasłużyliśmy na nią. Wszystkie nasze formacje grały bardzo dobrze. Uważam, że zagraliśmy dużo lepszy mecz niż tydzień temu. 

Artur Skowronek (Zagłębie): Przyjechaliśmy na gorący teren z dobrym nastawieniem. Mieliśmy dobrą energię po zeszłym tygodniu i chcieliśmy ją wykorzystać, mieliśmy sytuacje, które mogły nas jeszcze bardziej napędzić. Potem mecz się nieco wyrównał, Arka przejęła inicjatywę. Przeciwnik miał jakość, Adamczyk szukał gry w środku. Mimo to jednak mieliśmy sytuacje, które niestety nie zakończyły się celnymi strzałami. Chcę pogratulować drużynie reakcji na grę w osłabieniu. Szatnia się zmienia, pokazuje charakter, jest pazerna na punkty. Tydzień temu mieliśmy ciężką sytuację tuż po rozpoczęciu meczu, ale potrafiliśmy się otrzepać.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus