Arka nie chce tonąć
Po świetnym meczu w Gdyni drużyna gospodarzy pokazała, że łatwo ekstraklasy nie odda.
Jeżeli ktoś ma do końca walczyć o utrzymanie Arki w ekstraklasie, to kimś takim jest – bez kwestii – zawodnik związany z tym klubem od 15 roku życia. Michał Nalepa, w 22. minucie spotkania, bezbłędnie wykorzystał rzut karny. Po zagraniu ręką Alana Czerwińskiego sędzia Paweł Raczkowski nie od razu wskazał na 11 metr.
Zrobił to po dwóch minutach i analizie VAR-u, choć przewinienie zawodnika Zagłębia było ewidentne. Warto dodać, że kluczowe było w tej sytuacji zagranie Fabiana Serrarensa. Holender był ostatnim graczem Arki, który dotknął piłkę zanim ta trafiła w rękę Czerwińskiego.
Serrarens zaliczył następnie, pod koniec I połowy, asystę przy trafieniu Macieja Jankowskiego. Ale wcześniej piłkę w środku pola przejął Nalepa i to on, bardzo przytomnie, wypatrzył na prawym skrzydle holenderskiego napastnika. Sędzia Raczkowski znów korzystał z VAR-u, tym razem czekał na podpowiedź z wozu, czy przypadkiem nie było spalonego.
Ostatecznie wskazał na środek boiska, a zadaniem Arki było to, aby porządną już, dwubramkową zaliczkę utrzymać do przerwy. To się nie udało, bo Filip Starzyński dynamicznie wpadł w pole karne i zagrał przed bramkę, do Macieja Białka, który – trochę szczęśliwie – opanował piłkę i strzałem w długi róg zmniejszył prowadzenie gospodarzy.
W 58. minucie spotkania piłka, po strzale Oskara Zawady i rykoszecie, wpadła do siatki. Trzeci raz w tym meczu sędzia Raczkowski potrzebował jednak konsultacji z VAR-em i gola nie uznał, bo strzelec gola przypadkowo, ale jednak faulował Dominika Jończego. Arka mogła prowadzić dwiema bramkami.
Tymczasem po kilku minutach był… remis. Po wyrzucie z autu i bardzo ładnej akcji świetnym strzałem z dystansu popisał się Dejan Drażić i Marcin Staniszewski był bez szans. Chwile później Damjan Bohar trafił w słupek. To były zupełnie szalone minuty, bo kolejna akcja Arki dała tej drużynie… prowadzenie! Mateusz Młyński zabawił się na lewym skrzydle z Czerwińskim i idealnie wyłożył piłkę Jankowskiemu, który drugi raz w tym meczu wpisał się na listę strzelców.
Tym razem Arka nie dała już sobie odebrać prowadzenia. A zadanie ułatwił im Czerwiński, który pomaszerował do szatni z czerwoną kartką na koncie. Prawy obrońca Zagłębia musi o tym spotkaniu jak najszybciej zapomnieć. Po bardzo dobrym meczu w Gdyni drużyna Arka pokazała, że łatwo ekstraklasy oddać nie zamierza.
Arka Gdynia – Zagłębie Lubin 3:2 (2:1)
1:0 – Nalepa, 22 min (karny), 2:0 – Jankowski, 42 min (asysta Serrarens), 2:1 – Białek, 45+2 min (asysta Starzyński), 2:2 – Drażić, 66 min (asysta Starzyński), 3:2 – Jankowski, 69 min (asysta Młyński).
ARKA: Staniszewski – Marciniak, Danch, Marić, Zbozień – Kopczyński, Nalepa – Młyński (88. Antonik), Serrarens (83. Marcus Vinicius), Jankowski – Zawada 7. Trener Ireneusz MAMROT. Rezerwowi: Krzepisz, Helstrup, Schirtladze, Siemaszko, Markiewicz, Tomczak, Chmielnicki.
ZAGŁĘBIE: Hładun – Czerwiński, Kopacz, Jończy, Tosik – Poręba, Starzyński (89. Sirk) – Drażićv, Żivec (85. Szysz), Bohar (86. Pakulski) – Białek. Trener Martin SZEVELA. Rezerwowi: Forenc, Sirk, Bogacz, Soszyński, Chodyna, Kruk, Nowak.
Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 1492. Żółte kartki: Serrarens (33. faul), Zbozień (71. faul), Marciniak (90+1. faul), Zawada (90+5. niesp. zach.) – Czerwiński (22. zagr. ręką), Poręba (58. faul), Drażić (90+2. faul). Czerwona kartka: Czerwiński (77. druga żółta).
Piłkarz meczu – Maciej JANKOWSKI
Fot. Piotr Matusiński/PressFocus