Demony sprzed lat rozgonione. Ruch zdobył Gdynię!

Po golach Tomasza Wójtowicza i Daniela Szczepana Ruch pokonał na wyjeździe Arkę 2:0. W miejscu, gdzie 6 lat temu spadł z ekstraklasy, uczynił ważny krok w stronę powrotu do elity.


Tydzień temu Ruch mógł zwiększyć przewagę nad Wisłą do 5 punktów. Przegrał jednak z Resovią, a wczoraj – wskutek wygranej „Białej gwiazdy” z Bruk-Betem – został przez nią wyprzedzony. Dlatego chcąc myśleć poważnie o bezpośrednim awansie, w Gdyni na najdalszym wyjeździe w sezonie zameldował się na musiku. Trener Jarosław Skrobaz znów zmienił ustawienie.

Zaufał czwórce obrońców (co dało zwycięstwa do zera z Wisłą i Sandecją), a rezygnował z trójki stoperów, z którą uległ rzeszowianom. Na bok obrony, by odciążyć Tomasza Wójtowicza, wskoczył Kacper Michalski. A tym razem na ławce rezerwowych zasiadł Tomasz Foszmańczyk. Dlatego też kapitańską opaskę założył wracający po kartkowej pauzie Patryk Sikora. Miejsce w jedenastce stracił też Szymon Kobusiński.

„Niebiescy” zaczęli w Trójmieście idealnie. Tomasz Wójtowicz zdecydował się na uderzenie sprzed szesnastki, płaskie, silne i precyzyjne na tyle, by zaskoczyć Kacpra Krzepisza. Potem zdecydowanie do głosu doszli gospodarze. Ruch miał furę szczęścia, że nie stracił gola po którymś ze stałych fragmentów gry. Jakub Bielecki świetnie interweniował po strzałach „z akcji” Omrana Haydarego czy Karola Czubaka, który przed pierwszym gwizdkiem odebrał nagrodę dla najlepszego pierwszoligowca kwietnia.

Gdynianie górowali kulturą piłkarską, ale to przecież oni, a nie beniaminek z Cichej, budowali kadrę z myślą o awansie. Chorzowianie odgryźli się w końcówce I połowy. Co prawda Krzepisz sparował piłkę po soczystej próbie Michała Feliksa, ale w 44. minucie był bezradny, gdy Daniel Szczepan z bliska zwieńczył kontrę rozpoczętą przez Patryka Sikorę i podanie Kacpra Michalskiego. Ruch prowadził do przerwy 2:0, choć – oddajmy – nie do końca na to zasługiwał.


Czytaj więcej o Ruchu Chorzów:


„Kołaki, co wy robicie?”- krzyczeli kibice Arki na początku drugiej połowy, adresując to pytanie do właścicieli klubu Michała i Jarosława Kołakowskich. Gdynianie zamiast walczyć o bezpośredni awans, powoli tracili szanse nawet na ostatnie barażowe miejsce. W dodatku będąc drużyną najsłabiej spisującą się w pierwszej lidze na swoim stadionie (nie liczymy tych grających na stadionach zastępczych). Pamiętajmy, że Gdynianie są prowadzeni już przez trzeciego w tych rozgrywkach szkoleniowca. Przyjście Ryszarda Wieczorka, który tej soboty toczył bratobójczy wodzisławski pojedynek z opiekunami Ruchu Jarosławem Skrobaczem i Janem Wosiem, nie odmieniło oblicza Arki, ani nie odczarowało jej obiektu. Zdobyła 4 punkty w 5 meczach, 0 domowych zwycięstw.

Druga połowa, do której Ruch przystąpił z Foszmańczykiem, a bez Jakuba Piątka, zaczęła się dla wicelidera z Chorzowa lepiej niż wyglądała większość premierowych 45 minut. Był w stanie dłużej utrzymywać się przy piłce, odsunąć grę od własnego pola karnego, stwarzać sytuacje – jak tę, gdy Krzepisz odbił próbę Patryka Sikory zza szesnastki, albo gdy w bardzo dobrej pozycji w piłkę nie trafił Michał Feliks.


Kliknij tutaj, aby przeczytać więcej o I lidze


Arka oczywiście była groźna do samego końca. Bielecki efektownie obronił strzał głową Omrana Haydarego oraz mocną próbę wprowadzonego z ławki Luana Capanniego. Gdy mocno w zamieszaniu po rzucie rożnym kropnął Michał Marcjanik, piłka przeleciała nad poprzeczką. Chorzowianie grali ofiarnie, wszelkimi sposobami blokowali kolejne uderzenia, stawali na torze lotu piłki, ekspediowali ją poza własną szesnastkę, a gdy nie dawali tego rady robić, ratowały ich rozregulowane gdyńskie celowniki.

Czy piłkarski los coś Ruchowi oddał przy okazji do pierwszej od 2017 roku wizyty w Gdyni? Być może, skoro 6 lat temu spadł tu z ekstraklasy. Była to jeszcze era przedVARowa. Po golu Rafała Siemaszki strzelonym ręką, a uznanym przez Tomasza Musiała. Wtedy żegnał się z elitą, dziś uczynił wielki krok w stronę powrotu do elity. Przewaga nad Wisłą nadal – jak przed tym weekendem – wynosi 2 punkty. Nad Niecieczą i Puszczą – już 4, co zwiększa szanse, że niżej niż na 3. pozycji, chorzowianie sezonu zasadniczego już nie skończą. Oznaczać ona będzoe dwa ewentualne baraże w roli gospodarza. Odra, GieKSa, Tychy. Przed nimi trzy finały!


Arka Gdynia – Ruch Chorzów 0:2 (0:2)

0:1 – Wójtowicz, 7 min, 0:2 – Szczepan, 44 min

ARKA: Krzepisz – Marcjanik, Azacki, Gol – Stępień, Milewski (68. Szymański), Adamczyk (90. Zieliński), Gojny – Skóra, Haydary (68. Capanni) – Czubak. Trener Ryszard WIECZOREK.

RUCH: Bielecki – Michalski, Szur, Szywacz, Sadlok – Piątek (46. Foszmańczyk), Sedlak (75. Witek), Sikora (90. Pląskowski) – Wójtowicz (80. Moneta), Szczepan (74. Kobusiński), Feliks. Trener Jarosław SKROBACZ.

Sędziował Krzysztof Jakubik (Siedlce). Żółte kartki: Gojny – Sikora.


Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.