Arka stłamsiła Górnika

Warto przypomnieć, że było to 14. spotkanie obydwu tych zespołów w XXI. wieku i już 7. przegrana Górnika, który Arkę pokonał tylko 2 razy, w obu przypadkach w Zabrzu. Nad Bałtyk piłkarze trenera Marcina Brosza jechali z nastawieniem, że trzeba przełamać także złą passę wyjazdową, która dręczy ich w tym sezonie. Nie udało się, co oznacza, że poza własnym stadionem zabrzanie zdobyli tylko 1 punkt na 12 możliwych.

Im dalej w las, tym więcej drzew

Pierwsze pół godziny było w wykonaniu Górnika naprawdę dobre. Przyjezdni spokojnie i precyzyjnie rozgrywali piłkę, wielokrotnie omijając zawodników Arki szybkimi klepkami. Dobrze wyglądał w środku pola najmłodszy na boisku Daniel Ściślak, który momentami mógł przywołać wspomnienia Szymona Żurkowskiego. Nie przekładało się to jednak na żadne realne niebezpieczeństwo, bo tylko Igor Angulo na samym początku oddał celne uderzenie, mierząc w okienko bramki Pavelsa Steinborsa. Z biegiem czasu Hiszpan oddał jeszcze dwa celne strzały, oba niezbyt groźne i łatwe do wybronienia.

Po stronie gospodarzy najbardziej produkował się Michał Nalepa, lecz wszystkie jego uderzenia lądowały na trybunach. Arka jednak stopniowo rozkręcała się i z czasem zaczynała grać lepiej od Górnika. W 35 min dała temu dowód, kiedy Dawit Schirtladze okiwał na boku Borisa Sekulicia i dograł do niepilnowanego Macieja Jankowskiego. Martin Chudy popisał się jednak instynktowną interwencją, ale 3 min później mógł tylko patrzeć, gdy Jankowski strzelał ponownie – minimalnie obok słupka. Im bliżej było przerwy, tym większa była przewaga gdynian, a górnicy coraz mniej przypominali zespół z pierwszych dwóch kwadransów.

Za dużo miejsca

W Górniku widać było kłopoty z powrotem do defensywy. Z tego też powodu Marcin Brosz postanowił zdjąć w przerwie Davida Kopacza, dla którego był to trzeci występ w podstawowym składzie i trzeci zakończony po 45 minutach. Wyszkolony w Niemczech 20-latek był wystawiony na skrzydle, lecz przez całą pierwszą połowę ciągnęło go do środka i nie pracował odpowiednio w defensywie. Brosz zareagował, jeszcze przed przerwą zamienił go pozycjami z Łukaszem Wolsztyńskim, a następnie wpuścił Filipa Bainovicia, który miał łatać dziury. Sęk w tym, że „Wolsztyn” także niespecjalnie odnalazł się na skrzydle, przez co w 55 min Adam Marciniak miał dużo miejsca, żeby precyzyjnym dośrodkowaniem obsłużyć Schirtladzego. Stoperzy Górnika przysnęli, a Gruzin strzałem tuż przy słupku dał Arce prowadzenie. Schirtladze był bardzo aktywny w drugiej połowie, podobnie zresztą jak Marciniak, który przez 85 min kursował wzdłuż linii bocznej. Tymczasem po godzinie gry Wolsztyński wrócił do ataku, a na skrzydle pojawił się Ishmael Baidoo.

Bezradni

Po strzelonym golu gospodarze nie opuszczali połowy Górnika i nie dawali mu szans na żadną odpowiedź. To Arka była bliżej podwyższenia, lecz w kilku sytuacjach brakowało im skuteczności. Zabrzanie swoją chwilę mieli ok. 80 min, lecz Przemysław Wiśniewski nie trafił w piłkę, a Angulo nie sięgnął wrzutki Jesusa Jimeneza. Gościom upiekło się także w doliczonym czasie gry, kiedy nieodpowiedzialną stratę zanotował ostatni obrońca, Paweł Bochniewicz, a Nalepa zmarnował okazję sam na sam. Górnik przegrał zasłużenie, nie przypominając zespołu, który pewnie pokonał ostatnio Koronę Kielce.

Arka Gdynia – Górnik Zabrze 1:0 (0:0)

1:0 – Schirtladze, 55 min (asysta Marciniak)

Arka Gdynia: Pavels Steinbors – Damian Zbozień, Christian Maghoma, Frederik Helstrup, Adam Marciniak (85. Adam Danch) – Kamil Antonik (69. Mateusz Młyński), Azer Busuladzic, Marko Vejinovic, Michał Nalepa, Maciej Jankowski (79. Marcin Budziński) – Dawit Szirtładze.

Górnik Zabrze: Martin Chudy – Boris Sekulic, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Erik Janza – David Kopacz (46. Filip Bainovic), Mateusz Matras (59. Ishmael Baidoo), Daniel Ściślak (72. Szymon Matuszek), Łukasz Wolsztyński, Jesus Jimenez – Igor Angulo.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork) . Asystenci: Krzysztof Myrmus (Skoczów), Adam Kupsik (Poznań). Widzów 6321. Czas gry – 94 min (45+49). Żółte kartki: Busuladzić (90+3. symulowanie) – Wiśniewski (90+4. faul).
Piłkarz meczu – Adam MARCINIAK

 

Na zdjęciu: Michał Nalepa oddał w tym meczu mnóstwo strzałów, lecz za każdym razem brakowało mu precyzji – nawet gdy stanął oko w oko z Martinem Chudym.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem